las zalesia się
ciszą
gdy proszę kwiecień
o choć jedno rozsłonecznienie
by móc obrosnąć
zadechem intuicji
i wczuć się w łąki
bezdotykowych
poświatburza burzy się
tęsknotą
gdy głaszczę gwiazdy
po żebrach
z mruczących nocy
i wplatam je w niebyt
by osnuły wiersze
pisane przez
wiatrpowietrze zapowietrza się
zadumą
gdy poleruję mgłę
ze strumieni
równonocy i
niedokończonych historii
i opieram się smutkiem
o policzek
jeziora
CZYTASZ
seans chimer
Poetryzwiastun cukrowego gestu wchłania mnie w bezduszny fiolet i pejzaże oczu porośniętych krzewami mgieł