rozchwiane odnóża zwierciadeł empirii

49 11 1
                                    


potrafię kłamać w żywe oczy
kłamstwem o smaku zgniłej wieczności
lub dojrzałej chwili
bujam się wtedy z rozmiłowaniem
lub z niechęcią
w kulturach i pajęczynach
wieloświadomości
tak jak struktura puenty
lub bezład początku
buja się w atramentach na skraju
języka
potrafię kłamać w żywe oczy
wkładam wtedy fuzje
odcieniotwórczych brzmień
lub bezbarwnych cisz
między przemeblowane wersety
czasu
i obrastam dotykiem lub
wypełniam się dystansem
całości lub skrawków
wątpliwości lub aksjomatów
alternatyw lub predestynacji

i potem deformacja nieolśnień
igra z pustosłownym błękitem
wszechświata
i potem oczy potrafią
żywić mnie kłamstwami

seans chimerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz