a hill

466 53 88
                                    

Blondyn stanął przy masce mojego samochodu, a jego odbicie czysto odbijało się na czarnym połysku.

"Dokąd." wymruczałem w ogromną nie chęcią do jego osoby.

"Wszędzie tylko nie tutaj." rzekł, wsiadając do pojazdu. Stałem przez chwilę w miejscu, nie dowierzając, że aż tak źle jest z jego szacunkiem w moją stronę.

"Nie masz zezwolenia na zatruwania mi tutaj powietrza." zamknąłem za sobą drzwi, a on jedynie wzruszył ramionami. Przekręciłem kluczyk w stacyjce, z zamiarem opuszczenia szkolnego parkingu. Niestety nie było to takie łatwe, gdyż to miejsce na przerwach było tłoczne.

Po krótszej chwili opuściłem teren szkoły z zadowoleniem, lecz szybko przypomniało mi się o obecności pewnego osobnika. Zielonooki chłopak wypatrywał widoki za oknem. Miałem ochotę go przez to okno wywalić, rozbijając to szkło na drobne kawałeczki. Chociaż przy walce miałbym nie wielkie szanse, ze względu na moje beznadziejne umiejętności fizyczne.

Kiedyś sportowi poświęcałem więcej czasu, szczególnie koszykówce i łyżwiarstwie figurowemu. Poddałem się z tym po śmierci siostry, lecz lekkie przywiązanie wciąż błądziło zagubione po mojej duszy.

"Znam takie jedno miejsce." odchrząknąłem, a limonkowe tęczówki natychmiast przystanęły na mnie.

"Oh, naprawdę? Myślałem, że jedyne miejsce jakie znasz to twój pokój i droga na imprezy." dociął, na co posłałem mu znudzone spojrzenie.

"To wzgórze przy Cover Strill. Dwanaście minut stąd." wydukałem, zostawiając jego wypowiedź bez werbalnego komunikatu.

Pokiwał głową, po czym przełączył piosenkę w radiu. Z westchnięciem podałem mu jedną z płyt, które znajdowały się w schowku w drzwiach. Po przeanalizowaniu dokładnie jej okładki, włożył ją do bazy, a po aucie rozbrzmiała jedna z piosenek.

"Serio? Billie Eilish?" uniósł brew, spoglądając na mnie.

"Doceniam jej muzykę." powiedziałem trochę cichszym tonem, gdy jeden z wersów Everybody Dies dodarł do mojej głowy. "A ty czego słuchasz?" spytałem po chwili, chcąc przerwać atmosferę tego typu. Jak już serio mieliśmy ze sobą siedzieć, to przynajmniej tak by jakoś to przetrwać.

"Ymm, nie wiem. Przeważnie nie myślę o tym, bo nikt raczej do okoła mnie nie pyta się o takie rze-"

"No więc się pytam." przerwałem mu, nie odrywając swojej uwagi od drogi. Jego tęczówki wyżerały wzrokiem mój boczny profil.

"Lana Del Rey, Chase Atlantic?" wymienił, a jedyne co czułem to to, że na prawdę rzadko o sobie mówił. Lekko zbijało mnie to z tropu, gdyż było to dość dołujące. To, że nie był otwarty poznałem po dyskomforcie w jego głosie. Nie wiedziałem, czy zadawać pytania by się otworzył, czy czekać.

Wyjąłem płytę, płynnym ruchem w tej samej ręce wkładając jedną od Lany Del Rey. Piosenka pod tytułem Dark Paradise wtłoczyła się w ciszę panującą w okół.

"All my friends tell me I should move on." zacząłem, a lekki uśmiech wkroczył na moje usta. Otwarłem dachowe okno, a ciarki zimnego powiewu owiały moje ciało.

"I'm lying in the ocean, singing your song." jego barwa głosu była inna niż zazwyczaj. Zdawała się być o stopień cieplejsza.

"That's how you sang it." moje palce stukały w rytm bezgłośnie na kierownicy. Jedną z rąk przekręciłem pokrętło, podgłaśniając utwór.

"Słuchasz Lany?" spytał, a jego wzrok utkwił w widoku miasta, które prażyło się w dzisiejszym słońcu.

"Tak. Zaczęło się od tego, że moja babcia mi ją włączyła." uśmiechnąłem się samoistnie na wspomnienie z tańczenia wraz z moją siostrą do jednego ze starszych utworów tej wykonawczyni.

High enough • DreamnotfoundOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz