⚠️TW:⚠️ nadmierne używki, wzmianka o narkotykach
Może i o tym nie wspominałem, lecz nie cały rok temu - dwa miesiące przed śmiercią Susan dowiedziałem się o uzależnieniu Punz'a.
Przywiązany był do narkotyków, z czego ciężko było mu się wytłumić. Jego mama zaczęła mu prowadzić testy, a ten wciąż wyszukiwał na spotted nowych i nowszych dillerów. Ufała mi, więc pomagałem jej przy opiece nad nim. Patrzenie na to, jak istnie pod wpływem tych drażniących substancji opadał na ziemię, błagając swoją rodzicielkę o przywrócenie mu dostępu do narkotyków było okropne. Momentami zwyczajnie miałem ochotę wylewać słone łzy w raz z nim. Błagałem go w snach o powrót jego starej osobowości, przywiązanej do uśmiechu i spontaniczności. Nie był to dla naszej relacji dobry okres. Chodził przymroczony, a w szkole się czasami już nie odzywał. Tonął w tym, chwytając się każdego ratunku, lecz z czasem nie miał już nadzieji i milkł, odchodził w cień. I tak, zależało mu. Próbował wbijać się w konwersację, lub spędzać ze mną czas, lecz to zdawało się dla niego męczące.
W tamtym momencie postanowiłem dać mu czas, przestałem się odzywać i walczyć. Jedyny kontakt posiadałem z jego mamą.
Czasem dosyłała mi filmiki lub klip w postaci głosówki, na którym zwyczajnie zamykał się w pokoju, krzycząc. Płakał, błagał przez drzwi o to, by oddała mu torbę z jego tabletkami jak i proszkami. Zawsze trzymał ją pod łóżkiem, zawsze. Tak miejwięcej jego mama również się o wszystkim dowiedziała. Dlaczego zamykał się w pokoju? Czasami nie umiał spojrzeć Sabine w oczy. Było mu żal, lecz nie potrafił z tym nic zrobić. Uczucie zguby wzięło nad nim kontrolę. Odsuwał się w cień, z dnia na dzień nie wiedząc co robić.
Nikt z nas nie wiedział.
I finalnie po trzech miesiącach, był czysty. Finalny test, który wyszedł w tamtym momencie do teraz tkwi w jego szufladzie.
Ale nadszedł moment, w którym się zawiódł nad samym sobą. Padł, opadł. Zdawało mu się, że trafia do tego samego punktu wyjścia, że te pół roku było złudne.
Punz
*sent a photo*
A tuż pod zdjęciem krótka linijka tekstu.
Nie jestem czysty, george
Jedna impreza zawaliła jego pracę i cierpliwość.
Tu nawet nie chodzi oto, że na nowo się uzależni. Ponieważ sam by do tego nie dopuścił, bardziej przybiera to postać żalu. Te substancje wyniszczały go podczas sierpnia, września i po części października. Negatywnie odbiły się na jego psychice, jak i życiu wśród rówieśników i rodziny. Rozwaliło to masakrycznie zaufanie jego mamy w jego stronę, lecz mu nawet o tym nie wspominała. Nikt z nas o tym nie wspominał.
Siedząc na łóżku trzymałem swoją twarz w dłoniach. Przedemną położony był mój telefon, rzucający blade promienie po pomieszczeniu. Była godzina dziewiąta. Tego dnia mało spałem, za to użerałem się z bólami głowy i suchością w gardle już od świtu. Bogu dzięki moja mama pozwoliła mi zostać w domu, za to mam zakaz na imprezy w środku tygodnia. Czułem się sparaliżowany, nie wiedziałem co odpisać. Moją głowę napełniała cicha pustka.
Niezdecydowanym ruchem, kliknąłem zieloną słuchawkę w rogu ekranu. Podrapałem się po karku, przełanczając na głośnomówiący.
Upiłem jeszcze łyka wody z butelki, czekając, aż rozmówca odbierze.
"Hej George." usłyszałem cichy głos, moje serce niemal odrazu zabolało, gdy usłyszało nutkę grającego smutku w tym tonie. Słyszenie go ze strony ważnej osoby było.. bolące.
CZYTASZ
High enough • Dreamnotfound
PoezjaSam nie wiedziałem dokąd tak na prawdę to zmierza. Zwyczajnie podążałem z prądem, popadając w to coraz głębiej. Problematyka tkwiła w tym, że to on jest tym prądem. On skręca, on prowadzi. Jestem jak laleczka, która zawisła na cienkich, plecionych w...