convitced liar

464 53 56
                                    

⚠️TW:⚠️ poruszanie wrażliwych tematów

Siedząc u siebie w pokoju, wpatrywałem się w otaczające mnie białe ściany. Było cicho, a jedyne dźwięki dochodzące do mnie pochodziły z jezdni, za pomocą otwartego okna. Zapadałem się w miękkiej powierzchni materaca, czując jak w niej tonę.

Po pomieszczeniu rozległy się wibracje mojego telefonu, jego wyświetlacz rozporowadził swoje stłumione promienie po cząsteczkach rozprowadzonych w powietrzu.

Z westchnięciem wziąłem to urządzenie do ręki, odebrałem połączenie, a szmery w słuchawce przykuły moją uwagę. Przyłożyłem telefon bliżej do ucha, czekając na odzew osoby po drugiej stronie.

"Halo?" cicho wymruczałem, by przykuć uwagę rozmówcy.

"Oh, cześć Dream, o której będziesz na tej imprezie?" ludzie już się zbierają." głos Nick'a zapanował w mojej głowie, zatopiłem się chwilowo w myślach zastanawiając się nad odpowiedzią.

"Nie wiem, może uda mi się tam dotrzeć za pół godziny?" podrapałem się po karku, rozmyślając nad możliwymi scenariuszami, które mogłyby zakłócić moją drogę.

"Dobra, czekamy tu na ciebie!" rzucił rozłanczając się. Cisza ponownie zaatakowała moją głowę, przywlelkając za sobą ból głowy.

"Pa." wydukałem w stronę rozerwanego już połączenia, wpatrywałem się w zbliżającą się ciemność za oknem.

Wstałem z łóżka, a moje nogi zaczęły mrowić. Zimno ciągnące od posadzki niemalże odrazu przywlekło się w stronę moich stóp. Pomimo osłabienia i braku siły dzisiejszego dnia opuściłem pokój, płynnym ruchem chowając telefon do kieszeni. Zbiegłem na dolną część tego apartamentu, który idealnie się prezentował w centrum Californii.

Jego wystrój był nowoczesny i minimalistyczny. Towarzyszyły mu odcienie czerni, złota i cholernie mroczno-wyblakłej zieleni. Wszystko idealnie się ze sobą komponowało, gdyż projektowała to moja ciotka, która od zawsze była zakochana w architekturze wnętrz. Była jej to pasja od wielu lat, lecz skończyła na byciu lekarzem przez nacisk jej rodziny. Nie odcisnęło to jakiegoś negatywnego piętna na jej życiu, lecz jednak nie była to ta jedyna rzecz, na którą pracowała w duszy całe życie.

Może nie było one idealne i wmawiała sobie, że właśnie na takiej okrutności ono polegało. Każdy z moich rówieśników myśli, że jest moją mamą, tak też ją traktuje. Moja matka zmarła gdy miałem zaledwie siedem lat, ojciec popadł w alkoholizm, lecz nadal spędzam u niego poniedziałki, wtorki i środy. Dzieje się tak ze względu na to, że Yasmine wyjeżdża w te dni w delegacje do Culver City.

Pomimo tego, że często się z nią kłóce, jest jednak jedyną osobą z mojej rodziny, którą mam. Kiedyś przy mnie pomagał jej mój dziadek, lecz również odszedł dwa lata temu.

Był to jeden z lepszych okresów mojego życia, gdyż właśnie tamtego lata uwolnili mnie od mojego ojca. Postanowili przejąć nademną opiekę, lecz potrwało to kilka lat, gdyż po śmierci dziadka te trzy dni w tygodniu muszę spędzać u właśnie niego.

"Cześć Yasmine." rzuciłem jej przelotnego buziaka w policzek, przechodząc koło niej. Po kuchni roznosił się zapach przyrządzanego przez nią sosu na makaron.

Stanąłem przy lodówce, wyciągając szybko butelkę lekkogazowanej wody.

"Witaj Clayton, dokądś idziesz na ten wieczór?" posłała mi uśmiech, gdy jej ciepły głos uniósł się po mojej głowie. Upijając łyka wody szybkim ruchem ją przełknąłem, zastanawiając się nad odpowiedzią.

"Tak, jeśli nie masz nic przeciwko." odłożyłem wodę na blat za mną.

"Tak się składa, że nie. Wróć przed jedenastą, jutro szkoła." powiedziała zakładając za ucho jedno, wypadające jej z luźnego kitka pasmo. Zgodziłem się z tym gestem niewerbalnym, który zobaczyła dzięki mojemu odbiciu w okapie.

High enough • DreamnotfoundOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz