Wiem, że kolejny rozdział miał być bardziej z fabułą i mniej romantiko (już mam na niego pomysł i trochę napisałam) ale nooo NIE MOGŁAM SIĘ POWSTRZYMAĆ!!!
***
Oszołomiony Net rozejrzał się pobieżnie, gdy po wydarzeniu minęła dosłownie sekunda. Gdy przeniósł swój wzrok na dalszy głąb korytarza szkolnego za jego plecami, tak jak się spodziewał, ujrzał jedynie odbiegającą postać.
Chciał krzyknąć, zawołać jej imię, ale dobrze zdawał sobie sprawę z tego, że dziewczyna albo już go nie usłyszy, albo po prostu go oleje.
Płynnie jego emocje zamieniły się rolami. Smutek Neta bardzo szybko przekształcił się w agresje i złość.
- Widzisz co narobiłaś?! - wysyczał przez zaciśnięte zęby, zaciskając i rozluźniając pięści. Wkładał naprawdę wiele trudu w to, żeby nie rzucić się na winowajcę całego zamieszania.
- Widzę - odparła dziewczyna, jakby niczym nie wzruszona. Gdy wydawało się już, że będzie miała choć odrobinę empatii w swoim pustym sercu, uśmiechnęła się szeroko, pokazując cały rząd białych zębów (wyczyszczonych domestosem) i zaczęła ponownie zbliżać się do Neta.
- Ty jesteś chora psychicznie! - zmrużył oczy, ciężko dysząc, i odepchnął ją oburącz od siebie. Zawsze był przeciwko damskim bokserom, ale czuł, że już nie wytrzyma. Tym razem, Aurelia zdecydowanie przesadziła. Jak mogła go pocałować w towarzystwie JEGO dziewczyny i zrobić tej rudowłosej piękności taką aferę?!
- No nie mów, że Ci się nie podobało... - zakpiła z niego i parsknęła cichym śmiechem.
Net zaczął małymi kroczkami zbliżać się do niej, nie hamując już narastającej złości. Aurelia, gdy zauważyła jego poważny, a zarazem przerażający, wyraz twarzy, zaczęła nieco obawiać się do zamiarów chłopaka i wartości wypowiadanych przez niego słów.
Czarnowłosa przełknęła ślinę.
Zaczęła powoli cofać się do tyłu, a szatyn nieustannie się do niej przybliżał. Aurelia rozpaczliwie rozejrzała się po korytarzu, nie widząc jednak nikogo.
Zatrzymała się jednak, widząc, że nic jej to nie da. Gdy Net stanął tak, że niemal stykali się czołami, otworzył swoje wargi i szepnął poważnym, jak nigdy dotąd, głosem:
- Jesteś nikim.
Odwrócił się na pięcie i zostawił skonfundowaną Aurelię na środku szkolnego korytarza. W jej uszach szumiał jego szept, powtarzający te dwa słowa.
***
Net szybko wybrał właściwy tramwaj na Pragę, którym mógłby znaleźć się na miejscu w krótkim czasie. Powtarzał sobie w głowie słowa, które chciałby rudowłosej wyznać, powiedzieć, lub wykrzyczeć. Nie kupował jej żadnych kwiatów, czekoladek, lub innych pierdołek. Wiedział, że Nika nie przepada za takimi „materialnymi" przeprosinami. Zawsze ceniła szczere słowa, na które szatyn musiał się w końcu zdobyć.
Dotarł do jej kamienicy i stanął przed jej drzwiami, przełykając nieustannie ślinę i gulę w gardle, która ciągle mu narastała.
Nie wiedział czy zapukać, stać przed drzwiami i czekać na przeczucie Niki, które zaprowadzi ją przed drzwi. Nie miał pojęcia co właśnie w tym
momencie zrobić.Zaczął żałować swojej decyzji na temat nie kupienia jej żadnych kwiatów. Może dałby radę urwać jej teraz jakiś kwiatek rosnący nie daleko, i nie zdałaby sobie z tego sprawy? Rozejrzał się pobieżnie po otoczeniu i zauważył jedynie krótko przystrzyżoną trawę. Nie... To głupie. Nie zerwie jej trawy i nie zaplącze w sznurek.
A może jednak...
- Nie! - powiedział sam do siebie, głośniej niż zamierzał. Jego głupie pomysły zawsze go męczyły.
Z przypływu impulsu, nie zdał sobie nawet sprawy z tego, że donośnie zapukał w drzwi kamienicy Niki. Otworzył szeroko oczy i ponownie przełknął nerwowo ślinę.
Po pierwszej minucie czekania, na drżących nogach, Net pomyślał, że dziewczyna już się nie zjawi. Że go oleje, i nawet nie spojrzy na noktowizor by zobaczyć jego zestresowany grymas twarzy.
Po drugiej minucie, szatyn kompletnie zaczął wątpić na jakikolwiek ruch drzwi rudowłosej. Prawie zaakceptował już w myślach, że Nika wypłakiwała właśnie wszystkie swoje łzy na swojej starej kanapie. Lecz czy on, jako jej chłopak, może na to pozwolić?
Nawet nie poczuł, gdy jego oddech przyśpieszył, a stres zwiększył się. Co miał teraz zrobić? Stać tu jak ostatni idiota i czekać na cud?
Już miał wykonać telefon do dziewczyny, gdy usłyszał brzęk zamka i jego niebieskie tęczówki płynnie przesunęły się na otwierające drzwi. W ich szparze zauważył smutną minę Niki, która miała spuszczony wzrok na swoje martensy, których nie zdjęła po powrocie do domu.
Ku zaskoczeniu Neta, dała mu lekki i niemal niewidoczny gest drżącą dłonią, wpuszczający go do środka. Net wziął głęboki wdech przez nos, i przemknął do jej mieszkania.
Dziewczyna zamknęła po nim drzwi.
Net przyglądał się jej z bólem serca. Wyglądała jakby zaraz miała się rozpłakać, a tego przecież nie chciał.
Nagle, totalnie niespodziewanie, podniosła na niego wzrok, a melancholijne spojrzenie, płynnie przerodziło się w rozzłoszczone.
- Co to miało znaczyć?! - wysyczała, przez zaciśnięte zęby.
Net spojrzał na nią niemrawo. Nie wiedział czy wolał by była niesamowicie zła na niego, czy żeby pogrążała się w depresji.
- Ale... - próbował powiedzieć, ale przerwała mu głośnym krzykiem.
- CO TO MIAŁO ZNACZYĆ?!
***
Dobra, zrobiłam, bo obiecałam, ale jest to chyba najbardziej przymusowy rozdział jaki pisałam. Nie wiem kiedy zrobię kontynuuację (i czy wgl bedzie) ale licze na to, że tak.
Wiec licze na duza atencje z waszej strony, by mnie zmotywowac XDD nie no, komentarze czy cos bardzo mile widziane.
Mialam wgl inaczej poprowadzic ta akcje, ale uznalam, że mi sie nie chce<3
CZYTASZ
One Shots FNIN ♡
FanficOne Shoty z FNiN. Bardzo romantyczne. Mogę robić na zamówienia, ofc gratisowo. Szczególnie będzie Netika, ale Laurix też się znajdzie. Będą to szczególnie momenty, które zostały pominięte w książce, a mogły być bardzo romantyczne (to w szczególności...