~Wiktor~
Wstałem o 7.00 gdy już powoli słońce rozświetlało sypialnie. Ubrałem szlafrok i wyszłem z sypialni kierując się do kuchni, gdzie zacząłem przygotowywać jajecznicę dla siebie i Zosi. Po chwili śniadanie było już gotowe, zawołałem Dziewczynę lecz ta nie przychodziła. Zmartwiony poszłem w stronę pokoju Zosi odrazu wszedłem do środka, zauważyłam że dziewczyna nie śpi. Usiadłem na skraju łóżka.
-Zosiu wołałem Cię..-powiedziałem spokojnie
-wiem słyszałam- odpowiedziała dziewczyna
-Musisz coś jeść..- powiedziałem smutno gładząc ręką po głowie Zosi.
- nie chce jeść- powiedziała stanowczo
-Ania napewno nie chciałaby cię zastać w takim stanie- powiedziałem z lekkim uśmiechem
-W jakim stanie? Wszystko ze mną ok- podniosła się na chwile
- nie jadłaś nic od dwóch dni! Wykończysz się jak będziesz tak robić..- powiedziałem uparcie
-i co z tego?!! Powinieneś szukać teraz Anny! A nie zajmować się mną! Jak jej się coś stanie to będziesz się znowu tłumaczył tak jak przy śmierci mamy „nic nie mogłem zrobić". Teraz możesz coś zrobić a tego nie robisz!- odwróciła się tyłem do mnie. A ja wstałem bezradnie z łóżka i ruszyłem w stronę drzwi.
-Zosiu ja naprawdę chce znaleźć Anne, ale to nie jest takie proste..- powiedziałem przed wyjściem z pokoju- jakbyś chciała zjeść to jajecznica jest w kuchni.. i szykuj się do szkoły- powiedziałem smutno zamykając za sobą drzwi. Wróciłem do kuchni gdzie zjadłem swoją porcję, po chwili umyłem talerz i ruszyłem do łazienki, gdzie się przebrałem w świerze ubrania. Przeczesałem włosy i wyszłem z toalety zauważając dziewczynę zakładającą buty odrazu do niej podeszłem.
-Zjadłaś?- spytałem
- nie mam ochoty na jedzenie- dziewczyna podniosła się i przytuliła się do mnie- przepraszam.. nie chciałam cię wtedy urazić-powiedziała smutno
- Wiem Zosiu.. wiedz, że nie chce żebyś ty lub Ania kiedy kolwiek cierpiała i zrobie wszystko żeby znaleźć Anne obiecuje.-przytuliłem ją całując w głowę.
- mogę nie iść do szkoły?- spytała po namyśle
-Nie Zosiu musisz normalnie funkcjonować- powiedziałem spokojnie
- tylko dzisiaj jutro już pójdę-westchnąłem
-dobra szykuj się pojedziesz ze mną do bazy. Ale tylko dzisiaj okej?- założyłem buty
- dobrze dziękuje! Kocham cię- wykrzyknęła
Po chwili ruszyliśmy do auta a później do bazy.
Na miejscu weszliśmy do budynku.- Dzień dobry dzieciaki- powiedziałem na przywitanie- z kim jeżdżę?
-Dzień dobry doktorze- powiedzieli chórem
-Doktor jeździ z Nowym i Adamem- powiedział Piotrek.
-Dobra. Jest Martyna?- spytałem pośpiesznie
-Tak przebiera się- między czasie wziąłem strój Lekarza pogotowia z szafki. - W takim razie twoja w tym ręka Piotruś, żeby Zosia coś zjadła- trzasnąłem drzwiami szafki- bo ja już nie mam siły- powiedziałem wychodząc do przebieralni, gdzie szybko się przebrałem. Wyszłem z pomieszczenia odrazu kierując się do gabinetu Góry, zapukałem do drzwi a gdy usłyszałem charakterystyczne dla Artura „prosze" weszłem do środka i usiadłem na przeciwko mężczyzny.
-Artur..- nie dane mi było dokończyć
-Nie ma takiej mowy- przewrócił kolejne papiery.
-Jeszcze nic nie zdążyłem powiedzieć..- powiedziałem uparcie
CZYTASZ
na zawsze?
Short StoryOpowieść opowiada o Kobiecie , która dużo przeszła ze swoim byłym... Po wielu latach poznała mężczyznę, którego pokochała ponad wszystko, ale czy były mąż dziewczyny nie zepsuje tego związku? Czy parze uda się przetrwać? Tego dowiecie się czytając...