Od razu po informacji od Martyny od razu wybiegłam z komisariatu, wsiadłam do auta i ruszyłam pod klub gdzie odbywała się impreza. Nerwy sięgały mi po za skalę, byłam wkurwiona na wszystkich z bazy i tym razem nie miałam zamiaru im tego popuścić bo w końcu tu chodzi o ludzkie życie. Po chwili dojechałam pod bar i zaparkowałam na jednym z wolnych miejsc, wysiadłam i pokierowałam się biegiem do wejścia a gdy tylko tam wbiegłan rozejrzałam się za Wiktorem co nie było trudne bo przy nim stali ludzie z bazy i całe grono gapiów. Podeszłam tam i zaczęłam ich rozpychać by dotrzeć do Wiktora.
-cholera jasna rozejdzcie się zapewniam nic ciekawego tu nie ma!-warknęłam podirytowana. Podeszłam do Wiktora i zmartwiona jego stanem położyłam go i zaczęłam go badać, miał okropne drgawki spojrzałam w jego oczy a jego źrenice były nie naturalnie powiększone oprócz tego był strasznie upity bo majaczył i zaczynał mieć halucynacje.
-Co wy mu podaliście do cholery jasnej?!-przyjechała karetka i potwierdziła obecność narkotyków natychmiast zabrali go do szpitala bo oprócz upicia i narkotyków podejrzewali problemy z sercem. Było źle z Wiktorem a zaraz będzie źle z całą resztą stanęłam do nich przodem zarzucając ręce na piersi.
-Który z was mu to podał?!-spytałam nie kryjąc wkurwienia na to żaden się nie odezwał.-Tak? wzywam policje. Tu chodziło o jego życie! co wy macie w głowach?! co wy dzieci z przedszkola?! chociaż chyba one mają więcej rozumu niż wy!-Pewnie powiedziałam za dużo i będę tego pewnie potem żałować, ale nie miałam zamiaru im tego popuścić.
-My chcieliśmy go trochę rozruszać ... dlatego ciebie nie zaprosiliśmy.. bo ty ciągle sztywną jesteś.. zero luzu i na nic mu nie pozwalasz..-odpowiedział Gabryś.
-od teraz dla was Pani doktor-warknęłam- myślicie, że dlaczego nie pozwalam mu ma dużą ilość alkoholu? bo on już nie ma 20 lat nie jest tak młody jak większość z was ja tylko dbam o jego zdrowie i żeby nie dochodziło do takich między innymi sytuacji. -powiedziałam ostro a po chwili popatrzyłam na Martyne i Piotra-A na was zawiodłam się najbardziej trochę rozumu-powiedziałam z zawodem i wezwałam policję. Na miejsce dotarł patrol policji w składzie w którym był Olgierd co nie co ułatwiło mi sprawę wzięłam go na bok.
-Olo ogarnij ich proszę któryś z nich ma zapewne narkotyki, podali je Wiktorowi. Ale jeśli mogę prosić nie róbcie im jakiś ogromnych problemów to jednorazowa sytuacja jakiś mandat dla każdego czy coś. Pomińcie tylko tą blondynkę-wskazałam na Zosię -ona na pewno nie miała nic wspólnego z tym to w końcu córka poszkodowanego. mandaty będą definitywnie starczyć.-powiedziałam spokojnie.
-Dobrze zrobię to dla ciebie Aniu-uśmiechnął się lekko i podszedł ze swoimi kumplami do reszty zaczynając ich ogarniać za to ja wyszłam z baru i wsiadłam do auta zapinając pasy, przed ruszeniem wzięłam głęboki wdech i wydech po czym ruszyłam do szpitala. Droga nie zajęła mi jakoś długo co i tak jechałam zgodnie z przepisami. Na miejscu od razu spytałam się pielęgniarek o stan Wiktora, kobieta w długich brązowych włosach podała mi informacje gdzie leży i że jest już z nim dobrze. Weszłam do wskazanej sali, gdzie mężczyzna leżał i rozwiązywał jakieś krzyżówki z jakimś facetem, który leżał na łóżku obok, skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej i podeszłam bliżej.
-Dzień dobry -powiedziałam spokojnie a gdy się na mnie spojrzeli od razu odpowiedzieli a Wiki posłał mi swój najbardziej uroczy uśmiech.- jak się czujesz?-spytałam po namyśle.
-W porządku... -popatrzył się na mnie uważnie-przepraszam za to wszystko..-powiedział ze skruchą.
-to nie twoja wina spokojnie-posłałam mu lekki uśmiech. Usiadłam przy jego łóżku na krześle i złapałam jego dłoń.
-jesteś taka śliczna-odezwał się kładąc dłoń na moim policzku i delikatnie głaszcząc.
-śliczna? Wiki mam zmarszczki a moje włosy zaczną nie długo siwieć nie przesadzaj może co?-zaśmiałam się pod nosem.
-Znowu zaczynasz? nie masz żadnych zmarszczek i dla mnie jesteś najpiękniejsza-powiedział cały czas patrząc mi w oczy a ja lekko się zarumieniłam.*kilka lat później*
Od tego felernego dnia minęło kilka lat. Wojtek chodzi aktualnie do 5 klasy, Wiktor musi zażywać leki na serce a cała baza była na mnie zła przez pierwsze kilka tygodni teraz są za to wdzięczni.
Był Poniedziałek wstałam o 5:30 poszłam do kuchni naszykować śniadanie dla chłopaków. Zrobiłam im gofry i wyłożyłam wszystko na stół Wojtkowi zrobiłam herbate a sobie i Wiktorowi kawę. Natomiast Wojtkowi do śniadaniówki zapakowałam kanapkę z szynką i serem oraz batonika a do plecaka wpakowałam mu butelkę soku jabłkowego i wrzuciłam mu tam śniadaniówkę. Wiktor jak i ja mieliśmy dzisiaj wolne, więc nie szykowałam mu drugiego śniadania do pracy. W tym samym czasie do kuchni wszedł zaspany mężczyzna, przetarł lekko oczy i uśmiechnął się podchodząc do mnie.
-dzień dobry skarbie-musnął moje wargi co odwzajemniłam po czym mnie przytulił.
-dzień dobry. Siadaj do stołu śniadanie jest i nie zapomnij wziąść leków.-oznajmiłam po czym poszłam do pokoju Wojtka, zapukałam do drzwi i ostrożnie weszłam do środka.
-Wojtek wstawaj śniadanie jest już na stole a zaraz musisz zbierać się do szkoły-powiedziałam dość głośno by mnie usłyszał -Podwioze cię więc się śpiesz za 5 minut chce cię widzieć przy stole-mówiłam spokojnie, ale głośno. Gdy otworzył oczy i ociężale się podniósł to wróciłam do kuchni i usiadłam do stołu zajadając śniadanie po chwili doszedł też Wojtek, przywitał się i też zjadł. Po skończeniu posiłku dopilnowałam by Wiktor wziął leki po czym posprzątałam ze stołu.
-Aniu nie będziesz miała nic przeciwko gdybym zaprosił Piotrka i Adasia na oglądanie meczu?-spytał.
-możesz oczywiście, że możesz a i zaproś też Martynke to ja będę miała co robić -zaśmiałam się a ten przytaknął. Wybiła godzina 7:30 więc wsiedliśmy z Wojtkiem do auta i pojechaliśmy do szkoły droga zajęła nam 15 minut, więc na miejscu byliśmy idealnie. Zaparkowałam na jednym z wolnych miejsc i pożegnałam się z Wojtkiem. Spojrzałam jeszcze czy bezpiecznie dotarł do szkoły po czym pojechałam do domu po drodze wstępując do supermarketu by kupić jakieś picia i przekąski, w sklepie spotkałam Olgierda przytuliłam go na powitanie i chwilę porozmawialiśmy na koniec pożegnaliśmy się a ja kupiłam kilka paczek chipsów, kilka różnych napoi i dwie zgrzewki piwa dla chłopaków po czym z zakupami wróciłam do domu.
CZYTASZ
na zawsze?
Historia CortaOpowieść opowiada o Kobiecie , która dużo przeszła ze swoim byłym... Po wielu latach poznała mężczyznę, którego pokochała ponad wszystko, ale czy były mąż dziewczyny nie zepsuje tego związku? Czy parze uda się przetrwać? Tego dowiecie się czytając...