Siedziałam przy mężczyźnie na ławce więziennej spojrzałam na mężczyznę, który natychmiast przytulił mnie do siebie.
-Wiktor coś ty narobił..-powiedziałam cicho .
-cos ty narobiła, po cholerę się w to wtrącałaś? nie mało masz problemów?-powiedział całując mnie lekko w czoło.
-chciałam cię ratować rozumiesz? błagam cię zgódź się na moją wersję ....-Mężczyzna tylko cicho westchnął obejmując mnie delikatnie ręką i przysuwając bliżej siebie. Delikatnie się odsunęłam by spojrzeć mu w oczy.-prosze cię..-wtuliłam się w jego umięśnione ciało, dawało mi to taki zewnętrzny spokój, ale w wewnętrz miałam zupełny rozpierdziel.
-Kochanie... oboje z tego wyjdziemy jakoś.. więc błagam nie dopowiadaj jakiś zmyślonych historii.. przyznaj się policji, że nie miałaś nic z tym wspólnego..-powiedział ściszonym głosem robiąc krótkie przerwy pomiędzy zdaniami. Delikatnie masował mnie po plecach. Nie zdążyłam co kolwiek odpowiedzieć, ponieważ cele otworzył wysoki brązowo włosy policjant.
-Pani Anna? Jest Pani wolna, może Pani już wyjść - na te słowa się skrzywiłam się lekko spoglądając a to na Wiktora a to na policjanta. Wiktor uśmiechnął się i delikatnie pogładził moje włosy.
-idź królewno a zobaczysz nie długo do ciebie wrócę -szepnął dając mi buziaka.
-Ale on jest nie winny do cholery jasnej-warknęłam podnosząc się z ławeczki.
-Czekamy na potwierdzenie wersji zdarzeń jeśli to co świadek powiedział jest prawdą to i Pan Wiktor wyjdzie-powiedział łagodnie policjant przeczesując ręką swoje brązowe włosy.
-Mała leć już...-szepnął Wiktor a ja go mocno przytuliłam po czym z rezygnacją wyszłam z celi i ruszyłam do wyjścia, gdzie napotkałam na drodze Piotrka był uśmiechnięty blado od razu do niego podeszłam.
-nie mogłeś zgonić na mnie winy? -spytałam poddenerwowana.
-Pani doktor powiedziałem prawdę i powiedziałem o tym, że Wiktor działał zgodnie z prawem a to ta Pani wyolbrzymiła to -powiedział spokojnym głosem . -wyjdzie z tego -dodał posyłając mi łagodny uśmiech.-a teraz chodźmy zawiozę cię do domu a Wojtek czeka w aucie z Martyną.. Zosia musiała pojechać bo jednak to studia i te sprawy wiesz jak to jest coraz mniej czasu.
-tak tak wiem... mam nadzieję, że jej tam dobrze idzie nie miałam nawet chwili by z nią o tym porozmawiać.. ciągle coś...-ruszyłam do auta Piotrka.
-Ona napewno to rozumie, przecież dobrze wie ile się u was ostatnio dzieje-pocieszył mnie Piotrek wsiadając za kierownicę. Weszłam na tył do Wojtka.
-Cześć Wojtuś jak się czujesz?-spytałam przytulając go na powitanie.-a Piotrek wiesz co podwieziesz nas na baze?-poprosiłam.
-no dobrze-od razu skręcił w uliczkę, która prowadziła na naszą stacje pogotowia medycznego.
-mamuś!-krzyknął uradowany Wojtek-a gdzie tata?-spytał a ja w myślach policzyłam do 10 aby się nie rozpłakać.
-musiał coś załatwić- odpowiedziałam szybko-za nie długo napewno wróci -dodałam.
-oh no dobrze -odpowiedział, ale jego oczy straciły tą swoją radość być może czuł, że coś jest nie tak bo jak na swój wiek był bardzo mądrym chlopcem. Usmiechnęłam się blado a gdy dojechaliśmy wzięłam chłopca na ręce i wysiadłam z auta.
-dziekuje za opiekę nad Wojtkiem i za podwózke- zatrzasnęłam za sobą drzwi po czym spokojnym krokiem szłam na bazę. Nie miałam ochoty wracać do domu zbyt bolał mnie tam brak widoku Wiktora. Pomyślałam, że praca dobrze mi zrobi a i tak Artur miał problem z lekarzami więc nie byłoby raczej problemu abym miała normalnie dyżur. Weszłam z chłopcem do budynku od razu w socjalu zdjęłam mu kurtkę i włożyłam ją do swojej szafki po chwili do socjalu wbił Artur spoglądając a to na mnie a to na chłopca.
-chyba nie muszę przypominać, że baza ratownictwa medycznego nie jest miejscem dla dzieci prawda?-spytał jak zwykle swoim surowym głosem, że aż chłopiec schował się za mną.
-Po pierwsze proszę nie straszyć mojego syna po drugie wiem, ale zapewniam Pana nic się tu nie wydarzy mam go na oku-powiedziałam wyraźnie poddenerwowanym głosem.
-żeby nie było, że nie ostrzegałem- ostrzegawczo spojrzał na mnie i na Wojtka po czym poszedł do biura. Wypuściłam powietrze z płuc sięgając po kartki i kredki z szafki po czym połóżyłam to na stoliku a chłopca posadziłam na krześle.
-Porysuj sobie a mama zaraz przyjdzie tylko się przebiorę dobrze?-pogłaskałam go po główce.
-dobrze mamuś - popatrzył na mnie swoimi dużymi oczkami po czym spojrzał na kartkę biorąc do ręki kredki i zaczął coś tworzyć. Spojrzałam na siedzącą na kanapie Britney jako iż nie mieliśmy przez ten cały czas żadnych złych relacji postanowiłam to jej się spytać.
-Spojrzałabyś na Wojtka ja zaraz wrócę tylko się przebiorę. Tak naprawdę tylko proszę o spojrzenie na niego bo Wojtus jest spokojnym chłopcem i raczej nie powinien rozrabiać nie mniej jednak wolałabym, żeby ktoś miał na niego oko-mówiłam łagodnie unosząc kąciki ust w delikatnym uśmiechu. Ona jednak zmierzyła mnie nie przyjemnym wzrokiem zmieszany z obrzydzeniem.
-Wolałabym nie. Nie chce mieć nic z Panią wspólnego a więc spojrzenie na chłopca odpada-skierowała wzrok ponownie w telefon.
-o co ci chodzi Britney? - lekko podirytowana spojrzałam na nią.
-No naprawdę Pani nie pamięta? mnie obrzydzają osoby, które to robią po prostu jest to obrzydliwe a już w ogóle co Pani zrobiła nie winnej osobie-nie odrywała wzroku od ekranu.
-Po pierwsze, gdy ze mną rozmawiasz to wypadało by podnieść wzrok od ekranu a po drugie naprawdę nie wiem o co ci tak nagle chodzi. Może raczyłabyś mnie oświecić ?-moje nerwy zaczęły rosnąć bo zupełnie nie wiedziałam o co kobiecie chodzi. Ona jednak dalej uparcie wpajała wzrok w ekran telefonu.
-Wie Pani chyba nie bardzo chce na Panią patrzeć bo prędzej zwymiotuje. I myślę, że poczekam na odpowiedni moment by ujawnić Pani sekrety a znam ich trochę -wycedziła przez zęby. Do bazy w tym momencie weszła Basia posłałam jej łagodny uśmiech, która ona odwzajemniła.
-ja na niego spojrze- podeszła do Wojtka i usiadła koło niego- co tam tworzysz?-usłyszałam jej spokojny głos. Popatrzyłam na nią i posłałam jej nieme "dziękuje" po czym wyszłam z socjalnego i poszłam do szatni, gdzie wypuściłam powietrze z płuc i spojrzałam na siebie w lustrze zadawając sobie ciągle pytania "jakie sekrety zna Britney? i czemu ją aż tak brzydzę" wzięłam głęboki wdech i ubrałam na siebie strój lekarza a następnie wróciłam do socjalnego. Podziękowałam Basi za opiekę nad Wojtkiem po czym sama z nim usiadłam i popatrzyłam na niego.
-Co tam narysowałes?-spojrzałam na rysunek a chłopiec wskazał palcem na narysowaną po prawo blond włosą postać.
-to ty -później skierował palec na małego ludzika-to ja -po chwili skierował palec na nie co wyższą postać od niego-to Zosia- na sam koniec skierował palec na ostatnią postać obok Zosi-a to tata
-pieknie narysowałeś cudownie-mówiłam lekko zamyślona.
----------------------
hejo
jak myślicie jakie sekrety ma Anka?
Miłego dnia❤️
CZYTASZ
na zawsze?
Short StoryOpowieść opowiada o Kobiecie , która dużo przeszła ze swoim byłym... Po wielu latach poznała mężczyznę, którego pokochała ponad wszystko, ale czy były mąż dziewczyny nie zepsuje tego związku? Czy parze uda się przetrwać? Tego dowiecie się czytając...