Minęło kilka dni razem z chłopcem wróciliśmy do Warszawy. Zgodziłam się na oddanie praw Wiktorowi tylko i wyłącznie ze względu na dobro chłopca. Dzisiaj miała odbyć się rozprawa pogoda nie bardzo dopisywała było pochmurnie i strasznie padało gdzie nie gdzie można było usłyszeć burze a w tle zobaczyć dość dużą mgłę.
Podniosłam się rankiem z dużego łóżka podeszłam do szafki i wyciągnęłam elegancką koszule w kolorze białym i czarną marynarkę w komplecie z czarnymi spodniami.
Po chwili już przebrana robiłam śniadanie zrobiłam ulubione naleśniki chłopca, po kilku minutach postawiłam talerz z naleśnikami na stole i różne dżemy a następnie ruszyłam po chłopca.
-Wojtuś wstajemy-powiedziałam od razu gdy weszłam do pokoju.
-mamo boliii-chłopiec zaczął marudzić.
-oh słońce nie długo wszystko będzie dobrze wiesz twój tata zadeklarował się, że pomoże ci-usiadłam na skraju łóżka.
-ale przecież ty nie potrafiłaś mi pomóc to w jaki sposób on będzie potrafił? Po za tym od kiedy ja mam tatę?-wypytywał a mi napłynęły łzy do oczu.
-Po prostu jak wyjechaliśmy do Stanów tata pracował i nie mógł z nami jechać ale bardzo cię kocha ale nie miałeś jak go poznać -powiedziałam lekko zmieszana. Wzięłam chłopca na ręce i zaniosłam do kuchni gdzie posadziłam go do stołu. -smacznego maluchu
Po 20 minutach wsiedliśmy do auta zapiełam go pasami po czym wsiadłam za kierownicę i ruszyłam w stronę domu mamy Wiktora na czas rozprawy to ona miała się nim zająć. Jechałam ostrożnie ale i to nie pomogło z na przeciwka wyjechało mi auto próbując go ominąć auto poślizgnęło się po ślizgiej powierzchni jezdni. Nie miałam kontroli po chwili nad autem a pogoda nie ułatwiała mgła gwałtownie się zwiększyła a widoczność była kiepska po chwili auto wjechało do rowu mocno się turbując. Przez to że nie miałam zapiętych pasów przez pośpiech wyleciałam przez przednią szybę uderzając mocno głową o kamień.
~Wiktor~
Siedziałem na sali rozpraw i czekałem na kobietę była już bardzo spóźniona.
-wymiguje się- stwierdziłem po chwili lekko zmieszany. Po sekundzie usłyszałem dzwoniący telefon.-przepraszam na chwilę-wyszłem z sali i odebrałem była to moja mama Waleria.
-no co tam mamo? właśnie Anna przywiozła do ciebie Wojtka?-spytałem pośpiesznie.
-no właśnie dlatego dzwonie. Anna dzwoniła do mnie jakąś godzinę temu że już jadą a do teraz nie dojechała nadal nie przywiozła Wojtka może coś się wydarzyło? -pytała poddenerwowana- przecież widoczność na drodze jest okropna przez tą pogodę
Lekko się wystraszyłem słowami kobiety rozłączyłem się i od razu zadzwoniłem do Anny lecz telefon uparcie milczał.
-cholera!-krzyknąłem i zadzwoniłem do Sambora.
-Cześć Michał...-nie dane mi było dokończyć.
-Właśnie miałem do ciebie dzwonić... Anna z Wojtkiem zostali przewiezieni do szpitala z wypadku.. Wojtek przez to, że był zapięty nic poważnego mu się nie stało oprócz złamania ręki i kilku zadrapań aktualnie śpi a Anna...-przerwał na dłuższą chwilę.
-No mów! Co z nią!?-wykrzyczałem poddenerwowany.
-Ona walczy o życie... Jej stan jest krytyczny.. to cud, że w ogóle żyje... złamana lewa ręka i prawa noga, połamane żebra podejrzewamy przebite płuco... kobieta nie była zapięta wyleciała przez przednią szybę ma mnóstwo zadrapań.. dostała wstrząsu mózgu na skutek porządnego uderzenia w dość spory kamień.. przykro mi..-powiedział smutno.
CZYTASZ
na zawsze?
Short StoryOpowieść opowiada o Kobiecie , która dużo przeszła ze swoim byłym... Po wielu latach poznała mężczyznę, którego pokochała ponad wszystko, ale czy były mąż dziewczyny nie zepsuje tego związku? Czy parze uda się przetrwać? Tego dowiecie się czytając...