Rodział 44

90 8 14
                                    

Od razu podniosłam się do pozycji siedzącej i popatrzyłam na niego blada jak ściana.
-Po co tu przyszłeś?-odezwał się Wiktor za co byłam mu ogromnie wdzięczna.
-Przyszedłem w imieniu Emmy przeprosić. Kazała przekazać, że robiła to pod wpływem emocji i dopiero teraz wszystko do niej dotarło co zrobiła. Chciałaby się z Pania spotkać by osobiście przeprosić o ile Pani chce. Chociaż gdybym tylko mógł dokończył bym jej dzieło i Panią spalił, ale powiedzmy, że sumienie mi nie pozwala-powiedział to nad zwyczaj spokojnie.
-w porządku-odpowiedziałam nadal nieco zmieszana. Czarno włosy po chwili wyszedł a ja spojrzałam na bruneta.
-to było dziwne-mruknął muskając moje wargi odwzajemniłam jego pocałunki po chwili popatrzyłam w jego oczy.
-będę chciała się z nią spotkać-wypaliłam w końcu.
-nie dość ci wrażeń?-spytał a po chwili dodał-nie uważam, żeby to był dobry pomysł.
-a ja uważam, że ten pomysł to strzał w dziesiątkę wyjaśnimy sobie pewne sprawy i może dojdziemy do porozumienia-powiedziałam spokojnie kładąc dłoń na jego policzku i delikatnie go głaszcząc. Na jego twarzy pojawił się niemrawy uśmiech.-naprawde nie masz czym się przejmować.. pójdziemy tam razem dobrze?-spytałam muskając jego wargi.

*3dni później*

Po trzech dniach wypuścili mnie ze szpitala jak na wypadek jaki miałam to bardzo szybko mnie puścili. Siedziałam na kanapie wtulona w ciało Wiktora a on obejmował mnie lekko i całował cały czas czubek mojej głowy.
-przyjaciel zaprosił mnie na imprezę dzisiaj.. -wypalił w końcu a ja minimalnie się odsunęłam by spojrzeć mu w oczy.
-no to pójdę z tobą i spędzimy fajnie czas-uśmiechnęłam się.
-nie zrozumiałaś... zaprosił mnie bez ciebie...
-okeej a kto to i kto będzie?-spytałam ciekawa.
-Piotrek.. będzie praktycznie cała baza...-podrapał się po karku.
-no to nie rozumiem wszyscy mogą iść tylko nie ja?-zapytałam lekko zawiedziona.
-no tak.. ale ja miałem w planach odmówić i zostanę z tobą
-nie, nie. idź baw się dobrze
-napewno?-położył dłoń na moim policzku i delikatnie przejechał po mojej skórze a jego niebieskie oczy wypalały mi wręcz dziurę w moich.
-napewno. Ja już pójdę, chce się spotkać z Emmą.. wiem, że mieliśmy iść razem, ale ty lepiej się teraz szykuj na imprezę tylko nie przeginaj tam..-wstałam z kanapy ocierając ręką o jego ramię.
-Anka widzę, że jest ci przykro.. rozumiem to, ale nie udawaj przede mną, że wszystko okej no... wiesz że ja z tobą zostanę ważniejsza jesteś ty-podniósł się i zmierzał do mnie, cofnęłam się.
-idź i baw się dobrze tyle wymagam-wyszłam z domu. W sumie to nawet nie wiedziałam gdzie się podziać bo do Emmy miałam wpaść dopiero o 13:30 tak sobie ubzdurałam zresztą nie byłabym na siłach nawet tam wejść teraz a była dopiero 9:43, tak naprawdę z domu wyszłam tylko dlatego by Wiktor nie psuł sobie planów przeze mnie. Spacerowałam uliczkami Warszawy po czym weszłam do parku co chwilę mijając radosne pary, grupki przyjaciół za każdym razem bolał fakt nie ten że nie zaprosili mnie na tą imprezę bo i tak nie chciałoby mi się na nią iść a to, że muszą mieć coś do mnie skoro zaprosili wszystkich tylko nie mnie tylko w takim razie co? ostatnio wszyscy byli mili. Stwierdziłam, że to dobry pomysł by odebrać od Zosi Wojtka, chcąc z nim pójść do galerii na małe zakupy. Ruszyłam w stronę domu Zosi i Nowaka a gdy tylko tam dotarłam zapukałam do drzwi za drzwiami słyszałam jak Zosia z Nowym kłócą się o coś a po chwili padło zdanie z ust Gabrysia "to dziecko rujnuje nam tylko plany!" przełknelam cicho ślinę i gdy tylko zobaczyłam, że Zosia otwiera drzwi przybrałam jak najbardziej naturalny uśmiech.
-cześć Zosiu-przytuliłam ją na powitanie-przyszłam po Wojtka mam nadzieję, że nie przeszkadzał?-spojrzałam teatralnie na Nowego.
-Skądże żywy anioł z niego. Wojtek chodź mama przyszła!-krzykneła brunetka. Gdy tylko zbiegł przywitałam go przytulasem.
-dziekuje za opiekę nad Wojtkiem odwdzięczę się jakoś-rzekłam spokojnie po czym z Wojtkiem na rękach poszłam do galerii.
-Po co do galerii?-spytał.
-kupimy jakieś nowe zabawki i ubranka co ty na to?-spytałam przeczesując jego brązowe włoski, które zdążyły już odrosnąć.
-Taaaak!-powiedział uradowany a ja się zaśmiałam wchodząc do środka. Postawiłam go na ziemi łapiąc jego malutką rączkę .
-prowadź gdzie tylko chcesz-chłopiec od razu pobiegł ciągnąc mnie do sklepu z zabawkami. Zaśmiałam się i tak spędziliśmy razem czas na koniec zostawiłam go z moją koleżanką a sama pojechałam na komisariat. Weszłam nie pewnie do wnętrza budynku podchodząc do recepcji z wielkim napisem na przodzie "Policja" ostatni raz rozejrzałam się po wnętrzu i wzięłam głęboki oddech zaczynając rozmowę z policjantem.
-Dzień dobry-powiedzialam spokojnie na co ten zmierzył mnie wzrokiem.
-dzień dobry w czym mogę pomóc?-spytał ostatecznie. Popijał gorącą kawę .
-ja chciałabym się spotkać z Emmą Wilson..-odpowiedziałam nie pewnie a on poprawiając okulary na nosie spojrzał na jakieś notatki.
-dobra dobra nic nie stoi na przeszkodzie więc Olgierd zaprowadzi Panią do sali w której poczeka Pani na Panią Emmę-zrobilo mi się słabo na myśl że może to być Olgierd ten z którym miałam romans no i nie pomyliłam się bo po chwili zza rogu wychylił się nikt inny jak TEN Olgierd usmiechnęłam się do niego krzywo.
-oho kogo ja tu widzę.. Ania kupę lat..-zrobiło się nie zręcznie.
-ta trochę minęło..-przyznałam.
-chyba mamy o czym porozmawiać... może jakiś nie zobowiązujący obiad?-spytał a ja tylko przytaknęłam a po chwili dodałam.
-myśle, że można znasz mój numer. Nie zmieniłam go napisz kiedy będzie ci pasować a teraz mógłbyś zaprowadzić mnie na tą salę?-spytałam a on poprowadził mnie na salę, która była dość przestronna było tam kilka stolików, zajęłam jeden z nich i czekałam na przyjście kobiety. Gdy kobieta dotarła w asyście policji usiadła na przeciwko mnie i popatrzyła ze skruchą, nie wiedząc jak się zachować wzięłam głęboki oddech.
-Cześć -powiedziałam łagodnym głosem.
-Cześć... na wstępie chciałbym cię przeprosić... kierowały mną emocje i tak jakoś wyszło... Wiesz bardzo cierpiałam ze względu na brak rodziny.. nie umiałam tego zrozumiec jak mogłaś mnie zostawić, ale już rozumiem... przepraszam-uśmiechnęłam się lekko na jej wyznanie i złapałam jej dłoń.
-nie martw się przeprosiny przyjęte a jedyne czego chce to żebyś wyszła na dobrą drogę ... ja wiem postąpiłam cholernie źle ... ale nie miałam wyboru... jedyne co mogę zrobić to wspierać cię teraz... kiedy masz rozprawę?
-za tydzień...-powiedziała przerażona.
-pomoge ci-usmiechnelam się lekko.
-dziekuje...-w tym samym momencie zadzwonił do mnie telefon odebrałam jak się okazało była to Martyna.-co?....wolniej!... Co się stało?! ... ja pierdziele co wy mu zrobiliście?!... jadę już do was! wezwijcie karetkę...


______________________

Hejka
i jak wam się podoba?
miłego dnia❤️

na zawsze?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz