-Jezu czego nie rozumiesz?! nie chce z tobą rozmawiać!-krzyknęłam zezłoszczona.Wstałam z kanapy i szłam do wyjścia, ale mężczyzna złapał mój nadgarstek i mnie zatrzymał.
-kochanie... ja wiem jesteś na mnie wściekła.. masz prawo, ale błagam Cię.. ja cię cholernie mocno kocham.. nie myślę tak naprawdę tak nie myślę... uważam, że jesteś piękna i młoda.. zraniłem cię i cholernie tego żałuję... gdybym mógł cofnąłbym czas i napewno nie palnął takiej głupoty...-wręczył mi bukiet kwiatów.-nie skreślaj mnie proszę...
-Powiedziałam, że z nami koniec!-wzięłam kwiaty i rzuciłam nimi o podłogę a one się rozpadły pod wpływem siły uderzenia o ziemię. Widziałam jak mężczyzna ewidentnie posmutniał, kochałam go nadal mimo wszystko, ale jego słowa dalej tkwiły w mojej głowie. Do pomieszczenia weszła Lidka i Martyna. Spojrzałam na nie a one widząc moją minę i Wiktora już wiedziały co się stało.
-a takie ładne kwiaty były-Lidka podniosła resztki kwiatów z ziemi. Spiorunowałam ją wzrokiem a ta tylko ze skruchą wyrzuciła je do kosza.
-możesz stąd wyjść? -spytałam ozięble Wiktora.
-Baza jest miejscem wspólnym, nie możesz mnie stąd wygonić-powiedział spokojnie.
-do dżentelmena też ci daleko-wyszłam z pomieczenia i poszłam do karetki. Siedziałam tam kilka minut aż do karetki weszła Martyna i Lidka.
-Anka akurat z bazą Wiktor miał racje. Każdy może tam przebywać i tu nie wchodzi w grę czy ktoś jest dżentelmenem czy nie-odezwała się Martyna.
-jezu ty też a raczej wy? idźcie do swojego Wiktora jeśli tak bardzo go lubicie-burknęłam
-słucham!? Anka cholera jasna co się z tobą dzieje? to jasne że lubimy go ale i ciebie, nie popieramy jego zachowania, ale akurat twoje zachowanie w tamtym momencie nie było lepsze-odezwała się do tąd milcząca Lidka.
-Po za tym on by za ciebie życie oddał. Kocha cię i bardzo dobrze o tym wiesz.-dodała Martyna.
-Gdyby mnie kochał to by nie mówił mi takich rzeczy zresztą tylko on by za mnie oddał życie? a ja to co? również bym oddała, ale zdaje mi się, że to nie aktualne-wyszłam z karetki i poszłam do bistro chcąc ominąć dalsze dyskusje z dziewczynami.
~Wiktor~
Po tym co się wydarzyło było mi strasznie głupio a gdy kobieta nie przyjęła przeprosin byłem strasznie rozkojarzony. Wraz z Piotrkiem poszedłem do bistro zauważyłem, że jest w niej nikt inny jak Anka, siedziała przy stoliku przy oknie i patrzyła smutno w oddal popijając gorące kakao. Nie podszedłem do niej bo wiedziałem, że nie będzie chciała ze mną rozmawiać. Razem z Piotrkiem usiedliśmy przy stoliku na drugim końcu kawiarni, zamówiliśmy dwie cappuccino i dwa kawałki sernika.
-...Lidzia znów...-po chwili przerwał - doktorze słucha mnie Pan?-spytał Piotrek a ja się otrząsnąłem z zamyślenia.
-yy tak tak oczywiście-zacząłem jeść ciasto i popijając je kawą.-no co tam Lidzia znowu?
-no to Lidzia...-na tablet przyszło wezwanie-innym razem
Wstałem szybko i razem z Piotrkiem pobiegliśmy do karetki. Była tylko wzmianka o tym, że to starsza kobieta i źle się czuje. Wziąłem radyjko i przyłożyłem do ust.
-Adaś wezwanie mamy-oznajmiłem i wsiadłem do karetki czekając na Adama. Gdy wszyscy byli już w karetce, ruszyliśmy na wezwanie.
Po paru minutach zaparkowaliśmy przed małą chatką w lesie, wysiadłem z karetki.
-torba, plecak i monitor i idziemy-ruszyłem do drzwi chatki i zapukałem, otworzyła nam młoda kobieta.-Dzień dobry Wiktor Banach pogotowie ratunkowe co się dzieje?-spytałem.
CZYTASZ
na zawsze?
Short StoryOpowieść opowiada o Kobiecie , która dużo przeszła ze swoim byłym... Po wielu latach poznała mężczyznę, którego pokochała ponad wszystko, ale czy były mąż dziewczyny nie zepsuje tego związku? Czy parze uda się przetrwać? Tego dowiecie się czytając...