Rozdział 43

192 13 2
                                    


Obudziłam się wcześnie rano i zaspana spojrzałam na mężczyznę leżącego obok mnie, który aktualnie spał jeszcze wtulony we mnie. Uśmiechnęłam się na ten widok delikatnie przejeżdżając ręką po jego włoskach. Brunet leniwie otworzył oczy i popatrzył się na mnie.
-Dzień dobry kochanie już nie śpisz?-powiedział z lekką chrypą po spaniu. Podniósł się lekko i musnął moje wargi co od razu odwzajemniłam.
-Dzień dobry no jak widać nie śpię -posłałam mu delikatny uśmiech. Do sali po chwili weszli Piotrek, Martyna, Basia, Lidka, Kuba, Benio a na niego Wiktor mimo wolnie się spiął co nie umknęło mojej uwadze, jego mięśnie były w każdym aspekcie spięte , ale nie chciałam tego poruszać przy reszcie a ostatnią osobą, która weszła do sali była Sonia. Wiktor podniósł się i stanął czując się najwyraźniej nie zręcznie. Nie mal od razu zauważyłam, że przy oknie od sali stała Britney i wpatrywała się w nas, ale gdy tylko zobaczyła, że patrzę od razu skryła się za ścianę. Prychnęłam na to cicho.
-Czemu nie wchodzi tylko się tak czai?-spytałam nie dając dojść do słowa reszcie.
-Wstydzi się tego co robiła i boi się wejść -odpowiedziała Martyna.
-przecież to nie ona mnie prawie zabiła-zauważyłam.-Wiktor posadzisz mnie na wózku?-przez nieco poobijany kręgosłup nie mogłam się zbytnio ruszać.
-Doktor Góra zapowiedział, że odwiedzi Panią z Doktor Górską za godzinę lub dwie a za to Nowak wpadnie wieczorem-wspomniał Kuba.
-Wszyscy cieszymy się, że Pani żyje-dopowiedziała Basia a w tym czasie Wiktor spełnił moją prośbę i przeniósł mnie na wózek.
-A ja cieszę się, że was widzę, ale pozwolicie, że na chwilę się ulotnie stąd -zaśmiałam się po czym wyjechałam z sali podjeżdżając do Britney, która ewidentnie próbowała uciec.-poczekaj-poprosiłam a ona zatrzymała się i ze skruchą na mnie popatrzyła.-Coś się stało?-spytałam-znaczy się bo tak tu się czaisz i nie wchodzisz...
-Głupio mi... gdybym nie powiedziała jej gdzie Pani przebywa.. nie zrobiłaby tego... przepraszam..-przyznała.
-ja też nie postąpiłam w porządku.. przecież ukrywałam to przed wami.. tyle, że naprawdę dla mnie to drażliwy temat..-popatrzyłam na nią.-zgoda?-wystawiłam do niej dłoń a ona ją ścisnęła.
-zgoda..-powiedziała uśmiechając się lekko.-jak się Pani czuje?-spytała przerywając nie zręczną ciszę.
-w porządku jak na to, że spadłam z dachu to dobrze-zaśmiałam się lekko.-A u ciebie jak tam znalazłaś już tego jedynego?-zapytałam szturchając ją lekko.
-ja?.. ja tak, ale on chyba nie bardzo zainteresowany..-spuściła wzrok.
-a kto to taki?-spytałam ciekawa.
-Nowy..-powiedziała niepewnie a ja przełknęłam cicho ślinę.-tak wiem.. jest z Zosią. Nie mam zamiaru tego psuć -zapewniła.
-przykro mi Julka..-powiedziałam ze szczerym współczuciem.
-no nie ważne. A jak tam się Pani układa z doktorem Banachem?-spytała.
-a w porządku- nie chciałam jej mówić o dziwnym zachowaniu Wiktora.-chodź na salę-zaproponowałam i tak zrobiliśmy, weszliśmy na salę, gdzie od razu brunet do mnie podbiegł.-skarbie chce spróbować wstać -powiedziałam pewnie.
-Czy to napewno dobry pomysł?-spytał-wiesz masz poobijany kręgosłup..-dodał.
-poobijany a nie złamany-zauważyłam.-no proszę cię- błagałam.
-dobrze, ale jeśli coś się będzie działo to mówisz i siadasz zrozumiano?-uniósł znacząco brew, która oznaczała w tej sytuacji, że nie przyjmuje sprzeciwu.
-oczywiście-mruknęłam a mężczyzna ostrożnie chwycił mnie pod pachami i podniósł na nogi. Wszyscy wbijali wzrok we mnie nawet miało się wrażenie, że wstrzymali oddech.-możesz puścić-skierowałam słowa do Wiktora, gdy poczułam się nie co pewniej. Mężczyzna ostrożnie puścił mnie, ale widziałam, że cały czas asekuruje i po jego minie widać było lekkie przerażenie.-Wikuś wyluzuj nic się nie dzieje-powiedziałam spokojnie i zrobiłam kilka kroków do przodu po czym, gdy już tylko zrobiłam się pewniejsza, że w sumie to nic mi nie jest takiego nie stało oprócz złamanej ręki i bandaży na całym ciele. Uśmiechnęłam się do bruneta, który ewidentnie ucieszył się, że mogę chodzić.

***

Znajomi zdążyli wyjść z sali a na ich miejsce wszedł Artur i Beata uśmiechnęli się łagodnie. gdy mnie zobaczyli i przytulili na powitanie. Zastanawiało mnie czemu Artur przyszedł tu z Beatą a nie z Lidką, oczywiście nie byłabym sobą, gdybym nie zapytała.
-A doktor nie jest z Lidką? będzie zazdrosna-powiedziałam spokojnym głosem.
-Pf to ona się o wszystko wielce obraża. Nie moja wina-wywrócił oczami.
-skądże. oczywiście, że nie Pana wina-zaśmiałam się.- ale myślę, że bez powodu się nie obraziła-popatrzyłam na niego znacząco.
-A ja myślę że Pan doktor powinien sam sobie wybrać partnerke-oburzyła się do tąd milcząca Beata.
-Przecież nic nie mówię, że ma być z Lidką bo owszem to jego decyzja-powiedziałam speszona. Po tym atmosfera stała nie co napięta między mną a Beatą, Góra widząc to zabrał kobietę i przepraszając nas wyszedł z sali. Śmiejąc się lekko połóżyłam się na łóżku przyglądając się brunetowi -Wszystko w porządku?-pytanie miało na celu wydobycia informacji co się dzieje między nim a Beniem.
-hm? a co miałoby być nie w porządku?-spytał drapiąc się nerwowo po karku.
-Chyba coś się dzieje, że spiąłeś się cały przy towarzystwie Benia- mruknęłam.
-Coś ty wydawało ci się, naprawdę wszystko jest w porządku - w jego głosie było słychać zakłopotanie.
-nie jestem głupia, przecież widzę-oznajmiłam.
-dobra. Po prostu Benio od jakiegoś czasu wypomina mi wszystkie moje błędy z przeszłości i jakby to powiedzieć znów wróciła nasza nie nawiść do siebie- odwrócił wzrok jakby bał się mojej reakcji.
-Ja chyba czegoś nie rozumiem.. tak o zaczął wypominać ci błędy? a może ty mu coś powiedziałeś? i się mści?-spytałam.
-nie no serio on po prostu przyszedł najpierw zaczął mnie obrażać a potem wypominać błędy...-mruknął. Podniosłam się do pozycji siedzącej i od razu go mocno przytuliłam a do sali wszedł wysoki mężczyzna o czarnych włosach był ubrany w czarną bluzę i czarne dżinsy, kaptur miał założony na głowę. Oparł się o ścianę i z rękoma włożonymi w kieszeń patrzył się na nas swoimi niebieskimi oczami.
-Harry Wilson. Mąż Emmy-przedstawił się przeczesując ręką włosy. Na te słowa zamarłam czując, że zasycha mi w gardle, w głowie kołatały mi pytania "chce dokończyć dzieła Emmy i mnie zabić czy może coś innego?".

hej i jak rozdział?
co ma na celu Harry?
miłego dnia❤️
(tamten rozdział to był rozdział na prima aprilis😆 przepraszam.. ten za to jest już w zupełności na serio)

na zawsze?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz