Rozdział 29

209 18 7
                                    

Podeszłem do kuchni sięgnąłem po szklankę którą napełniłem letnią wodą oraz sięgnąłem po leki które kobieta kazała podać chłopcu. Po nie całych 4 minutach byłem pod pokojem chłopca wszedłem do środka zastałem tam Emilke bawiącą się z chłopcem klockami. Gdy tylko mnie zauważyła wyszła z pomieszczenia po drodze dając mi buziaka w policzek. Podszedłem do chłopca i pogłaskałem go po łysinie.

-Czas na leki-oznajmiłem i mu podałem lecz chłopiec odwrócił się tyłem i wziął kolejną zabawkę ale po chwili ją upuścił i zaczął płakać. -Wojtek co jest maluchu?-zmartwiłem się

-Nie mówię obcym chce do mamy!-chłopiec krzyczał na tyle ile miał sił. Wziąłem go na kolana i delikatnie kołysałem.

-Wojtuś nie jestem obcy jestem kolegą z pracy twojej mamy no weź leki proszę -po kilku minutach namowy chłopiec wziął lek a ja odetchnąłem z ulgą.

~Anna~

*kilka godzin później*

Wzięłam torebkę z szafki po czym włożyłam do niej telefon i zamierzałam powoli do wyjścia gdzie natrafiłam na Martyne.

-Cześć Martynka do jutra i dziękuje za wszystko-powiedziałam uśmiechnięta.

-nie ma za co. wpadnę do ciebie po dyżurze pomogę ci chętnie-oznajmiła kobieta a ja odpowiedziałam uśmiechem po czym pojechałam pod dom Wiktora z zamiarem zabrania Wojtka. Po 15 minutach byłam pod domem Wiktora wszystkie wspomnienia z tym miejscem wróciły a cały dom wyglądał tak samo jak dawniej. Wyszłam z auta biorąc głęboki wdech nadal cholernie kochałam Wiktora, ale on już ułożył sobie życie na nowo nie chciałam mu tego psuć bo wiedziałam że jakbym nie popełniła tego błędu 6 lat temu to być może nadal byłabym z Wiktorem. Podeszłam do drzwi i zapukałam, otworzyła mi wysoka brunetka wiedziałam, że to Emilia nie nawidziłam jej i nie chciałam mieć z nią żadnego kontaktu.

-Przyszłam po Wojtka raczysz go zawołać?-wycedziłam przez zęby patrząc na jej twarz. Kobieta nie chętnie zawołała Wiktora żeby przyprowadził Wojtka. -Cześć Wojtuś-powiedziałam do niego łagodnie i wyciągnęłam do niego dłonie żeby się przytulił chłopiec bez wahania się wtulił bardzo kochałam chłopca i nie wyobrażałam sobie go stracić był jedynym powodem dlaczego tu jeszcze jestem. Wzięłam jego kurtkę i mu założyłam zapinając mu ją aż po samą szyję. -dziękuje za opiekę nad Wojtkiem. Mam nadzieję, że nie przeszkadzał za bardzo-skierowałam słowa do Wiktora który od dłuższego czasu się im przyglądał miał żal do Anki co było widać na pierwszy rzut oka ale gdzieś w głębi serca nadal ją kochał.

-nie nie przeszkadzał spokojnie-odpowiedział mężczyzna. A ja lekko się uśmiechnęłam i skierowałam się z Wojtkiem do wyjścia.

-Cześć -powiedziałam krótko po czym wsadziłam Wojtka do auta na fotelik zapinając mu pasy po chwili sama wsiadłam za kierownicę zapięłam pasy następnie włożyłam kluczyk do stacyjki przekręciłam go odpalając silnik. Po chwili ruszyliśmy w stronę naszego adresu zamieszkania po drodze dużo myślałam o Wiktorze wszystkie uczucia w jednej sekundzie do mnie wróciły ze zdwojoną siłą. Po moim bladym policzku spłynęła błyszcząca w promieniach słońca łza.

-mamo płaczesz?-spytał chłopiec widział prawdopodobnie zauważył moje odbicie w małym lusterku. Wytarłam szybko łzę.

-nie płacze po prostu kurz wpadł mi do oka nie martw się kochanie-zaparkowałam przed domem wyłączyłam silnik i wyciągnęłam kluczyk z stacyjki po chwili wysiadłam z auta i podeszłam do Wojtka wyciągnęłam go i weszliśmy do domu.

-mamo a kiedy wrócimy do naszego domu do Wujka Darka?-chłopiec patrzył na mnie maślanymi oczami.

-Synuś teraz tutaj mieszkamy wuja Darek napewno nas jeszcze odwiedzi nie martw się -powiedziałam z lekkim uśmiechem mimo tego, że miałam ochotę spakować rzeczy z powrotem i wrócić do Stanów odciąć się od wszystkich i wszystkiego. -W weekend pojedziemy do dziadka Krzysztofa napewno będzie chciał cię poznać -posłałam mu uśmiech. Chłopiec lekko się uśmiechnął.

na zawsze?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz