Rozdział 26

207 14 4
                                    

Obudziłam się o 5:30 zaspana przetarłam oczy po czym spojrzałam na zegarek wstałam nie najchętniej z łóżka i poszłam do toalety. Najpierw się ubrałam po czym umyłam zęby i twarz po czym pomalowałam się i poszłam do kuchni gdzie zjadłam śniadanie byłam gotowa już o 7:00 jako iż lot miałam o 10:30 postanowiłam pójść z Zosią na pożegnalny spacer i do sklepu. Wzięłam telefon i zadzwoniłam do Zosi.

-Cześć Zosiu miałabyś czas się przejść i pójść na przykład na zakupy potem?-powiedziałam odrazu gdy usłyszałam Zosię.

-Jasne a o której mam być?-usłyszałam w odpowiedzi

-No najlepiej zaraz nie mam dużo czasu..

-no dobrze zaraz będę- rozłączyła się a ja zaczęłam powoli szykować się do wyjścia walizki włożyłam już do bagażnika. Po chwili sięgnęłam po kluczyki do domu, telefon i portfel wszystko włożyłam do torebki po chwili wyszłam i zamknęłam dom na klucz czekając przed domem na Zosię. Po nie całych pięciu minutach była już obok mnie przytuliłam ją na powitanie.

-Cześć Zosiu to co najpierw jedzenie?-powiedziałam z uśmiechem

-pewnie- po tych słowach razem poszliśmy do naszej ulubionej restauracji zamówiłam nam jedzenie po czym dosiadłam się do niej do stołu. Po nie całych 15 minutach przyszło jedzenie jedliśmy rozmawiając o wszystkim śmiejąc się przy tym, humory dopisywały nam nie chciałam psuć nam nastroju dlatego postanowiłam powiedzieć jej o mojej przeprowadzce dopiero na spacerze po zjedzonym posiłku poszliśmy do galerii czas mijał nam tak szybko ale za to w dobrych humorach kupiłam Zosi kilka wybranych  przez nią ubrań. Na zegarku wyświetliła się godzina 9:30 czas było powiedzieć Zosi o wyjeździe ruszyliśmy do parku spacerowaliśmy wąskimi dróżkami patrząc na pary chodzące za rękę i dające sobie co jakiś czas buziaki na ten widok było mi przykro mimo wszystko złapałam Zosię za rękę i razem z nią usiadłam na ławeczce. Nie bardzo wiedziałam jak jej to powiedzieć patrzyłam w oddal lekko zmieszana.

-Zosiu muszę ci coś powiedzieć...-powiedziałam po namyśle i spojrzałam na twarz nastolatki.

-co się stało mamo?-patrzyła na mnie swoimi pięknymi wielkimi szarymi oczami było widać że przejęła tym że muszę coś jej powiedzieć.

-Zosiu tylko pamiętaj że to co ci teraz powiem nic nie zmieni między nami nadal jesteś moją małą córeczką może nie biologiczną ale jesteś i bardzo cię kocham. Słuchaj myszko wyjeżdżam dzisiaj za granice wyprowadzam się tam jadę dokładnie do Stanów.. na stałe przynajmniej mam taki zamiar... oczywiście zawsze jesteś mile widziana na wakacje ferie możesz zawsze do mnie przylecieć oczywiście jeśli tata się zgodzi..-popatrzyłam na nią jej mina zmieniła się na zmurowaną i mocno zszokowaną po chwili po jej polikach popłynęły łzy. Przytuliłam ją najmocniej jak potrafię.

-ale.. znowu stracę mamę..?

-nie słońce przecież mówiłam że będziemy się widywać.. znaczy jeśli ci tata pozwoli bo mnie nie nawidzi wiec nie wiem czy ci pozwoli się ze mną widywać -tuliłam ją spoglądając na zegarek widniała godzina 10:12.- Zosia muszę się zbierać za nie długo mam lot.

-chce cię odprowadzić...-powiedziała zapłakanym głosem.

-dobrze to chodź

wzięłam ją do siebie do auta i ruszyłam na lotnisko droga zajęła nam mniej więcej 10 minut wiec gdy byliśmy na miejscu widniała godzina 10:24 do lotu zostało mi 6 minut przytuliłam mocno Zosię i dałam jej do ręki 20 złotych na taksówkę oraz jakieś kieszonkowe no coś co będzie chciała sobie kupić. -pamiętaj że bardzo cię kocham okej?

-będę pamiętać ja ciebie też kocham bardzo mocno odzywaj się do mnie proszę...-po jej polikach popłynęły kolejne łzy. Szybko wytarłam jej łzy i ucałowałam w czoło.

-oczywiście że będę się odzywać słońce codziennie wieczorami co ty na to?

-okej-uśmiechnęła się przez łzy. Po chwili przez głośnik było można usłyszeć wywoływanie osób na mój lot. Popatrzyłam na Zosię dałam jej buziaka w czoło po czym wzięłam walizki i ruszyłam na odprawę cały czas patrząc na zapłakaną Zosię. Po nie całych 7minutach wsiadłam do samolotu a nie długo potem mój samolot poleciał.

~Zosia~

Gdy samolot Anny poleciał poszłam na zewnątrz i zadzwoniłam po taksówkę cała zapłakana. Gdy taksówka podjechała wskazałam adres zapłakanym głosem po czym siedziałam w milczeniu próbując się ogarnąć. Po 15 minutach byliśmy pod domem zapłaciłam za podwózkę po czym weszłam do domu w drzwiach od razu przywitał mnie tata.

-gdzie ty byłaś?-powiedział charakterystycznym głosem po spożyciu alkoholu.

-byłam z Anią... wyjechała...-pobiegłam do pokoju gdzie się zamknęłam nie mogłam patrzeć jak moja rodzina się rozpada. Sięgnęłam po zdjęcia z półki byliśmy tam całą trójką. Oglądałam każde zdjęcie z uwagą i z łzami w oczach w myślach miałam tylko "dlaczego musiałaś wyjechać Anka?". Wzięłam zeszyt po chwili i zaczęłam szkicować w nim wszystko co mi wpadło do głowy przelewając przy tym na papier wszystkie swoje negatywne emocje. Po godzinie położyłam się na łóżku i patrzyłam się w sufit tak bardzo chciałam żeby wszystko wróciło do normy.


~Wiktor~

Siedziałem na kanapie to wszystko mnie przytłaczało mimo wszystko nadal coś czułem do Anki ale z drugiej jej nienawidziłem. Piłem alkohol nie patrząc zupełnie na nic informacja o wyjeździe Anki nie zaskoczyła mnie wiedziałem, że wyjeżdża dzięki pożegnaniu na bazie. Ruszyłem do pokoju Zosi gdy byłem przed drzwiami pokoju dziewczyny zapukałem gdy ta powiedziała "proszę" wszedłem do środka gdzie zastałem ją płaczącą podeszłem do niej i ją przytuliłem.

- Poradzimy sobie bez niej-zapewniłem

-słyszysz co ty mówisz? straciłam drugą mamę! Kochałam ją! Jak własną matkę!-wykrzyczała mi to prosto w twarz.

-Wiem Zosiu wiem.. ale pamiętaj, że zawsze masz mnie... Ja wiem, że to nie to samo co posiadanie obu rodziców, ale naprawdę się staram żebyś miała jak najlepiej-powiedziałem lekko zmieszany.

-ja wiem tatuś i bardzo cię za to kocham i dziękuje za wszystko co dla mnie robisz.. jeszcze jedno na wakacje i ferie będę jeździć do Anki oczywiście nie na całe, ale chce mieć kontakt z nią mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko

-nie no coś ty nie mam nic przeciwko - powiedziałem dość cicho. Siedzieliśmy tak dobre kilka minut aż Zosia usnęła wtulona we mnie położyłem ją ostrożnie do łóżka i przykryłem kołdrą po czym sam poszłem do sypialni i zasnąłem.


-------------------------------------

hejka!❤
Jest i kolejny rozdział😎
Jak wam się podoba? Co myślicie o sytuacji Anki i Wiktora? Jak potoczą się ich losy?😢
Miłego dnia💕

na zawsze?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz