Rozdział drugi

6.3K 466 36
                                    


Carter

Wpatrywałem się przed siebie, obracając w dłoni szklankę z koniakiem. Jacob chodził nerwowo po gabinecie, od czasu do czasu zerkając w telefon. Czekał na wiadomość od Richiego, ale wyglądało na to, że nie miała nadejść.

– Powinieneś zrobić to, co Vincent – stwierdziłem beznamiętnie.

– Spieprzyć, nie informując o tym nikogo?

– Jeśli tak to widzisz.

– Nie przeszkadza mi to, że wyjechał. Na jego miejscu zrobiłbym pewnie to samo, ale mógł nas, kurwa, uprzedzić.

– Z tego co pamiętam, Alexander wyjaśniał, dlaczego to zrobił.

– Mam to w dupie, Carter. Robi się gorąco. Richie wyjechał, by wykonać zlecenie i nie mamy od niego znaku życia. Katherine bawi się w podwójną agentkę, a Alexander udaje, że nic się nie dzieje. Do tego jedyny brat, który wiedział cokolwiek o postępowaniu ojca zapadł się pod ziemię.

Chyba wszyscy czuliśmy w powietrzu, że dzieje się coraz gorzej. Stary Blakemore szalał, odkąd dowiedział się o zniknięciu Vincenta. Robiło się gorąco, ale nikt nie mógł temu zaradzić. Jednak w tamtym momencie nie to było najgorsze. Richie poinformował nas o kolejnym podejrzanym zleceniu od ojca, po czym zniknął. Z każdą kolejną godziną bez informacji z jego strony, byliśmy coraz bardziej przekonani, że nie żyje.

– Wszystko w porządku? – Dołączyła do nas Avery. – Najpierw krzyczycie, a teraz nikt się nie odzywa.

Jacob spojrzał na nią i przywołał do siebie gestem ręki. Przyglądałem się im z zaciekawieniem. Mimo że minęło już kilka miesięcy i powinienem przyzwyczaić się do widoku zakochanego przyjaciela, nie potrafiłem tego zrobić.

– Richie zniknął – powiedział Jacob.

Usiadł na fotelu i posadził Avery na swoich kolanach.

– Jak to zniknął?

– Dostał zlecenie od ojca i nie odzywa się od tego czasu.

– Jak długo?

– Już prawie trzy dni.

– Czyli mamy powód do obaw?

– Jeśli nie odezwie się do rana, pojadę z Carterem do ojca.

– Myślę, że to ryzykowane, Jacob. Sam mówiłeś, że ciężko przewidzieć jego ruchy. Nie chciałabym, żeby coś ci się stało.

Niestety Avery miała racje. Myślałem, że Jordan nie może bardziej szaleć niż wtedy, kiedy Vincent ożenił się z Maddy. Okazało się, że może i udowadniał to każdego dnia.

– Tak sobie myślę... – odezwałam się, zwracając uwagę Avery i Jacoba. – Jeśli twój ojciec chciałby was likwidować, nie zacząłby od Richiego.

– Może nie wysłał go na śmierć, ale coś mogło pójść nie tak.

– Pokazywać się w jego domu to głupota. Wszystkich nas ma za zdrajców. Chuj wie, co wpadnie mu do głowy.

– Chodzi o mojego brata – powiedział ostro Jacob.

– Wiem, dlatego pojadę z tobą, jeśli podejmiesz taką decyzję, ale nie zamierzam nie skomentować tej sytuacji.

Jacob znów spojrzał na telefon, a na jego twarzy malowała się coraz większa wściekłość.

– Poczekajmy do jutra.

– W takim razie pozwólcie, że was zostawię i zajmę się sobą. Odkąd nie ma w tym domu dziewczyn, odczuwam wzmożoną samotność. Jedynym lekarstwem jest tylko dobry seks z jedną lub dwiema gorącymi dziewczynami. – Podszedłem do drzwi i złapałem za klamkę. – Trzema także nie pogardzę.

Blakemore Family. Tom 3. Katherine - ZAKOŃCZONAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz