Rozdział dwudziesty pierwszy

5K 445 55
                                    


Katherine

Po spotkaniu z Avery czułam się odrobinę lepiej. Co prawda wciąż nie wiedziałam, co się dzieje i nie do końca potrafiłam sobie z tym poradzić, ale przynajmniej byłam pewna, że chcę spróbować. Tak naprawdę niczym nie ryzykowałam. Carter znał mnie wystarczająco dobrze, by wiedzieć, że nie powinien robić sobie nadziei. Avery miała racje, mówiąc, że zasługuje na szanse. Jakby na to nie patrzeć, on jedyny nie poddał się po tygodniu podchodów. Nie wiedziałam tylko, jak mam to robić. Miałam prawie dwadzieścia trzy lata, a nie miałam najmniejszego pojęcia o związkach. Nigdy nie były mi potrzebne, wtedy także, ale mimo wszystko jakaś część mnie chciała zrobić coś, co wydawało się być wbrew mojej naturze.

Następnego dnia Carter dał o sobie znać jeszcze przed południem. Napisał do mnie, gdy zastanawiałam się, jak spędzę ten dzień. Wyglądało na to, że zadbał o moje plany.

Carter: Ty, ja, wino i dobry seks?

Nie mogłam uwierzyć, że się zaśmiałam. Zadałam sobie pytanie, co w ogóle się ze mną dzieje.

Ja: Zaproponuj mi coś, czego nie mogę zrobić sama.

Carter: Właśnie sprawiłaś, że moja wyobraźnia osiągnęła nowy wymiar.

Przeszłam z telefonem do łazienki, usiadłam na brzegu wanny i odkręciłam gorącą wodę. Czekając, aż będzie jej wystarczająco dużo, odpisałam Carterowi.

Ja: Rozumiem, że się poddajesz? Dałam Ci szansę na zaskoczenie mnie.

Rozebrałam się, zanurzyłam w gorącej wodzie i zamknęłam oczy. Szybko jednak ponownie je otworzyłam, słysząc kolejną wiadomość.

Carter: Zapomnijmy o winie. Po prostu przyjadę i zrobię z tobą wszystko, na co mam ochotę. Gwarantuję Ci, Skarbie, znów wykrzyczysz moje imię.

Ja: Liczę, że sprostasz zadaniu.

Zanim odłożyłam telefon, spojrzałam na zegarek. Zastanawiałam się, jak szybko mężczyzna pojawi się u mnie. Oczyma wyobraźni widziałam, jak wybiega z domu, zaraz po odczytaniu mojej wiadomości.

Byłam jeszcze w ręczniku, gdy ktoś zapukał do moich drzwi. Zeszłam na dół, spojrzałam przez wizjer i tak, jak się spodziewałam, zobaczyłam Cartera.

– Wynająłeś odrzutowiec? – zapytałam rozbawiona, gdy tylko otworzyłam.

On jednak nie powiedział ani słowa. Wszedł do środka, zamknął drzwi i zaatakował moje usta, obejmując mnie ciasno w pasie. Bardzo szybko zabrakło mi powietrza, ale nie to zajmowało moje myśli. Całował mnie tak jak nikt inny wcześniej. Z pasją i namiętnością, którym poddałam się od razu. Miałam wrażenie, że zna każdy mój słaby punkt, że wie, co najbardziej lubię i potrafi to wykorzystać. Zrzucił ze mnie ręcznik, uniósł mnie do góry i złapał mocno moje pośladki. Oplotłam go nogami w pasie, pozwalając zanieść się do sypialni. Tam postawił mnie na podłodze i nie odrywając ze mnie wzroku ściągał z siebie ubrania. Cofnęłam się, aż moje łydki nie uderzyły o łóżko. Usiadłam na środku materaca, rozchylając swoje nogi tak bardzo, jak tylko byłam w stanie. Miałam wrażenie, że na ten widok w jego oczach pojawił się ogień. Po chwili rzucił się w moim kierunku, niczym drapieżnik polujący na ofiarę. Najpierw mnie pocałował, ale szybko oderwał usta od moich ust i uklęknął na podłodze. Złapał moje uda, po czym schował twarz między nimi. Jego język sunął po mojej łechtaczce, najpierw wolno, ale szybko przyśpieszył. Zasysał ją, gryzł i znów lizał. Patrzyłam na niego tak długo, aż nie zabrakło mi tchu. Opadłam na materac, poruszając biodrami w rytmie ruchów jego języka. I kiedy już czułam, że za chwilę eksploduję, Carter uniósł się i zawisł nade mną.

Blakemore Family. Tom 3. Katherine - ZAKOŃCZONAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz