Carter
Na tydzień przed ślubem Alexandra Jacob i Avery zniknęli z domu. Gdyby nie to, że zostawili wiadomość, rozpoczęlibyśmy poszukiwania. Nie wyjaśnił jednak niczego. Gdzie planowali się wybrać, ani kiedy wrócą. Wszyscy zastanawialiśmy się, co mogło się wydarzyć. Spekulacji było wiele, a podpowiedzi żadnej.
– Myślisz, że ojciec ich śledzi? – zapytała Katherine, wpatrując się w list od Jacoba.
– Możliwe. Obserwuje nas, ale czy wysyła za nami swoich ludzi? Zauważylibyśmy. Wyatt od razu dał się złapać. Inni także nie potrafiliby ukryć się przed nami.
– Chyba masz rację. W takim razie ojciec może pojawić się tu w każdej chwili, by dowiedzieć się, gdzie zniknął jeden z jego synów.
– Jeśli nawet będzie chciał się tego dowiedzieć, nie zwróci się do nas. Zapyta Alexandra, albo każe szukać ich Richiemu. My znajdujemy się na samym końcu jego czarnej listy. Kto wie, czy nawet Vincent nie jest wyżej.
Kat uśmiechnęła się, ale to trwało dosłownie sekundę.
– Ojciec oczekuje go na ślubie – powiedziała zamyślona.
– Być może się pojawi.
– Oby nie. Wolałabym, żeby trzymał się jak najdalej od niego.
– Twój ojciec mu nie zagraża. Nie teraz, gdy ma coś ważniejszego do zrobienia.
– Matka twierdzi, że boi się tej kobiety. Kim ona może być?
– Nie mam pojęcia, ale skoro Jordan boi się kobiety, muszę ją poznać.
Katherine zmrużyła oczy i posłała mi spojrzenie pełne nienawiści.
– Igrasz z ogniem.
– Kochanie, przecież wiesz, że żadna inna kobieta nie jest w stanie zwrócić na siebie mojej uwagi.
Podszedłem do niej, stanąłem z tyłu i objąłem ją mocno, układając brodę na jej ramieniu.
– Powiedzmy, że ci wierzę – wyszeptała.
Jeszcze nie tak dawno temu byłem inny, bo byłem bez niej. Niestety ona o tym wiedziała i nie mogłem dać uciąć sobie rękę, że czasami wracała myślami do czasu, w którym pieprzyłem każdą kobietę, którą spotkałem na swojej drodze. Robiłem to, by nie myśleć o Katherine, ale zawsze czułem, że to nie pomoże. Zapominałem jedynie na chwilę, ale jej twarz potrafiła pojawić się przed moimi oczami w najgorszych momentach. Wtedy stawałem się potworem bez opamiętania i nienawidziłem tej części siebie. Tak, nic z tym nie robiłem, nie próbowałem tego zagłuszyć. Nauczyłem się z tym żyć, wmawiając sobie, że to moja natura. Okłamywałem się i pewnie robiłbym to dalej, gdyby kobieta moich marzeń nie spojrzała na mnie w inny sposób.
– Wierzysz. Inaczej nie byłoby cię tutaj.
Odsunęła się i odwróciła w moją stronę. Przychyliła głowę na bok i rzuciła mi badawcze spojrzenie.
– Jesteś pewny siebie, Carter.
– Zawsze.
– Zadzwonię do Alexa. Może on wie cokolwiek na temat zniknięcia Jacoba i Avery.
W odpowiedzi kiwnąłem, głową. Kiedy Katherine wyszła, sam także sięgnąłem po telefon. Najpierw spróbowałem zadzwonić do Jacoba, ale jego telefon był wyłączony. Później wybrałem numer Richiego, który odebrał po kilku sygnałach.
– Co jest?
– Jacob i Avery gdzieś zniknęli. Zostawili kartkę z informacją, że muszą na chwilę wyjechać. Pomyślałem, że możesz coś o tym wiedzieć.
– Nie. Skoro zostawili kartkę, nie powinniśmy się martwić.
– Nie martwię się o to, że wyjechali. Wiesz jednak, że zbliża się ślub. Jeśli się tam nie pojawią...
– Jacob nie jest idiotą.
Usłyszałem strzał.
– Przeszkadzam ci w pracy? – zapytałem zaskoczony.
– Właściwie już skończyłem.
– Ach tak, słyszałem.
– Mam jeszcze jedno zlecenie. Mógłbym rozmawiać i zabijać jednocześnie, ale wtedy szybciej się męczę. Daj znać, gdybyś się czegoś dowiedział.
Rozłączyłem się, a kilka chwil później Katherine wróciła do salonu.
– Alexander nic nie wie.
– Richie także.
– A więc odpuszczę telefon do Setha.
– Czy w takim razie możemy w końcu zająć się sobą? Co chwilę ktoś nam przeszkadza.
Odwróciła się do mnie tyłem, po czym ruszyła w stronę schodów, zanim zniknęła mi z oczu, mogłem zauważyć, jak sięga do zamka w swojej sukience. Z uśmiechem na twarzy poszedłem za nią, myśląc o tym, że jeśli ktoś znów nam przeszkodzi, zabiję go, nawet gdyby był to jeden z jej braci. Zbyt długo musiałem czekać na jedną spokojną chwilę, by ponownie skupić się na czymś innym.
Weszliśmy do mojej sypialni. Sukienka zsunęła się z ciała Katherine, odsłaniając zmysłową czarną bieliznę, którą zacząłem ściągać z niej bez pośpiechu. Z jednej strony marzyłem o momencie, w którym się w niej znajdę i zobaczę jej piękne oczy, wpatrujące się we mnie. Z drugiej jednak chciałem, by wszystko trwało jak najdłużej. Pragnąłem delektować się każdym centymetrem jej ciała i chociaż na chwilę zapomnieć o wszystkich problemach, jakie nie pozwalały nam na cieszenie się sobą w każdym momencie, w którym tego zapragniemy.
Gdy była naga, sunąłem ustami po jej karku i ramionach, a moje dłonie błądziły po reszcie jej ciała. Oddychała głęboko i głośno, jej klatka piersiowa unosiła się i opadała w coraz szybszym tempie. Nagle odwróciła się w moją stronę i pocałowała mnie z pragnieniem, którego poczuła każda komórka mojego ciała. Złapałem ją mocno w pasie i uniosłem do góry. Owinęła nogi wokół moich bioder, a wtedy ruszyłem do przodu. Posadziłem ją na biurku i nie odrywając ust od jej ust, rozpiąłem swoje spodnie. Ściągnąłem je razem z bokserkami i naparłem na kobietę, dociskając kutasa na jej łechtaczkę. Jęknęła, wysuwając biodra w moją stronę. Złapałem za penisa i naprowadziłem go na jej wejście. Najpierw wsunąłem się w nią wolno, rozkoszując się każdym kolejnym centymetrem w jej wnętrzu. Później jednak przyśpieszyłem, chcąc poczuć jeszcze więcej.
Złapałem za jej włosy i owinąłem je wokół nadgarstka. Pociągnąłem je w dół, zmuszając Katherine do uniesienia głowy. Jej smukła szyja przyciągała mnie niczym wampira. Zassałem jej skórę, po czym przejechałem po niej językiem. Zrobiłem to kolejny raz i następny, wsłuchując się w coraz głośniejszy jęk kobiety. Uniosłem głowę i spojrzałem w jej oczy. Miała rozpalone spojrzenie, proszące o jeszcze więcej. Wyszedłem z niej i ściągnąłem ją z biurka, następnie odwróciłem ją tyłem do siebie i popchnąłem tak, by jej piersi opadły na biurko. Złapałem mocno z jej pośladki i ponownie wsunąłem się w jej cipkę. Moje biodra uderzały o jej pupę, a palce zaciskały się na niej coraz mocniej. Katherine krzyczała, gdy jej cipka zaczęła zaciskać się na moim penisie. Uniosłem głowę i zamknąłem oczy, czując falę euforii, zalewającą moje ciało. Słyszałem bicie swojego serca, które tak bardzo pobudzić mogła tylko ona.
Kiedy się wyprostowała, wysunąłem się z niej i złożyłem pocałunek na jej ramieniu.
– Mógłbym to robić w nieskończoność. Nie robić sobie przerw, nie spać... – wydyszałem.
Czułem, że się uśmiecha. Nie odpowiedziała mi jednak. Wolno odwróciła się w moją stronę i uniosła kąciki ust.
– Teraz mogę zaproponować ci wspólny prysznic.
Skrzywiłem się.
– Burzysz moje marzenia.
– Twoimi marzeniami zajmiemy się później – rzuciła rozbawiona. – Teraz chcę wziąć prysznic.
Zgodziłem się gestem głowy i wspólnie przeszliśmy do łazienki. Rzeczywistość powoli zaczęła wracać, przynosząc niechciane myśli. Najgorsze w tym wszystkim było to, że zacząłem przyzwyczajać się do uczucia niepewności. Nigdy jednak nie mógłbym pozwolić na to, by Katherine to czuła. Byłem gotów zrobić wszystko, byle tylko ją od tego uwolnić.
CZYTASZ
Blakemore Family. Tom 3. Katherine - ZAKOŃCZONA
Roman d'amourKatherine Blakemore była kobietą twardo stąpającą po ziemi. Wychowana w rodzinie mafijnej nie bała się użyć broni, rzadko kiedy czuła jakikolwiek lęk. Jednak jej ojciec sprawił, że życie kobiety stało się coraz trudniejsze, a jej decyzje nie zawsze...