Rozdział trzeci

5.5K 452 40
                                    


Katherine

Gdy tylko się obudziłam, zadzwoniłam po kierowcę, któremu kazałam przyjechać po mnie za godzinę. Nie było mowy, bym nie pojawiła się w domu ojca, gdy działo się coś złego z moim bratem. I choć przed Carterem nie chciałam tego pokazać, cholernie martwiłam się o Richiego. Sama myśl o tym, że mogłoby go już nie być, sprawiała, że miałam ochotę się rozpłakać. A ja nigdy nie płakałam... Richie był silny, przebiegły, ciężko było go zaskoczyć. Zbierając się do wyjścia, zastanawiałam się, co takiego mogło mu się stać. Przecież potrafił przewidywać ruchy przeciwnika i za każdym razem dokładnie przygotowywał się do zlecenia. Gdzieś z tyłu głowy pojawiła się myśl, że ojciec wysłał go na pewną śmierć. Nie chciałam w to wierzyć, jednak gdyby okazało się to prawdą, własnoręcznie wyrwałabym mu serce z klatki piersiowej. Już za zlecenie zabójstwa własnego brata powinien otrzymać najokrutniejszą karę. Nie tylko chciał pozbyć się jego, ale nawet swojej siostrzenicy, która była jeszcze dzieckiem. Nawet ja posiadałam więcej empatii od tego człowieka. Dopóki nie dowiedziałam się o jego działaniach, nie zdawałam sobie z tego sprawy.

Wyszłam z domu, gdy kierowca zaparkował pod moim domem. Jesienna aura powoli dawała o sobie znać. Zachmurzone niebo i zimny wiatr sprawiły, że ten dzień stał się jeszcze gorszy. Miałam wrażenie, że nawet pogoda daje mi do zrozumienia, że ma wydarzyć się coś złego.

Całą drogę obserwowałam widok zza szyby, przygotowując się na wizytę w rodzinnym domu. Nie widziałam ojca od dnia ślubu Maddy i Vincenta. Zdążyłam się do tego przyzwyczaić i szczerze mówiąc, marzyłam o tym, by tak już zostało. Gdyby nie niepokojące zniknięcie Richiego, trzymałabym się jak najdalej od tego przeklętego domu.

Kiedy byłam już prawie na miejscu, zadzwonił mój telefon. Serce stanęło mi na moment, gdy zobaczyłam, że to ojciec chce się ze mną kontaktować. Z trudem przełknęłam ślinę i odebrałam połączenie.

– Tak?

– Chcę cię widzieć w moim domu – powiedział ostro, tonem wyraźnie mówiącym, że to rozkaz.

– Stęskniłeś się?

– Przyjedź jak najszybciej.

Zastanawiałam się, jak to jest mieć normalną rodzinę... Zaczęłam zazdrościć Avery. Wychowała się w domu dziecka i nie musiała wychowywać się toksycznej, popieprzonej i destrukcyjnej rodzinie.

– Tak się składa, że jestem w drodze do ciebie. Będę za pięć minut.

Rozłączył się, a ja jeszcze przez chwilę trzymałam telefon przy uchu. Na ogół nie czułam strachu, nie bałam się nawet śmierci. Jednak był człowiek, który mnie przerażał. Tym człowiekiem był mój własny ojciec. Już samo patrzenie na niego było dla mnie torturą.

Niedługo później weszłam do domu. Chciałam przywitać się najpierw z mamą i Daviną, ale zamiast ich spotkałam Killiana. Wyszedł z salonu z przebiegłym uśmieszkiem na twarzy. Na jego widok od razu się zatrzymałam, a na mojej twarzy pojawił się grymas niezadowolenia.

– Pojawiłaś się dużo szybciej niż planowałem – stwierdził zadowolony i podszedł bliżej.

– Co ty tu robisz?

– Zdobyłem przewagę, której mi brakowało – powiedział wyraźnie zadowolony.

– O czym ty, do cholery, mówisz?

Spojrzał na mnie z góry, a kciukiem przejechał po swojej dolnej wardze, układającej się w pełen triumfu uśmiech.

– Ze mną się nie igra, Katherine.

Blakemore Family. Tom 3. Katherine - ZAKOŃCZONAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz