Rozdział dwudziesty ósmy

4.7K 425 22
                                    


Carter

Razem z Vincentem wypiliśmy piwo, oglądając widok, który nas otaczał. Odpocząłem, choć wiedziałem, że to nie potrwa długo.

– Często tu przypływacie? – zapytałem, nie kryjąc ciekawości.

Każda taka podróż mogła kosztować ich wiele. Stary Blackemore nie przestał ich szukać.

– Czasami. Kiedy czegoś potrzebujemy. Zazwyczaj większość rzeczy dostarczają nam na wyspę.

– Nie boisz się takiego ryzyka?

– Przez tyle lat nauczyłem się z nim żyć. Jest nieodzowną częścią mojego życia.

Miał rację. Żył ryzykiem, nawet jeśli tego nie chciał. Jak każdy, kto przebywał w tym świecie.

– Co zamierzasz, gdy to wszystko się skończy?

– Zabiorę żonę do domu. I zapomnę o tym, co wydarzyło się wcześniej – powiedział pewny swoich słów.

– Wiesz o co pytam.

Spojrzał na mnie zamyślony. Uniósł delikatnie kąciku ust, po czym odwrócił głowę w stronę przechodzących tuż obok nas ludzi.

– Nie chcę kontynuować tego, co zaczął ojciec, ale nie zamierzam rezygnować z jedynego życia, które jest mi znane.

– Myślałem, że to życie ci ciąży.

– Tylko z jednego powodu, Carter. Kiedy zniknie on, znikną moje problemy.

Zacząłem zastanawiać się nad tym, jak wszystko będzie wyglądać. Do tej pory to Jordan trzymał władzę i dzielił tereny własnym synom. A gdy go zabraknie? Dopiero stali się prawdziwą rodziną, a ja czułem, że podzieli ich władza. Miałem nadzieję, że się mylę, że nie dojdzie do tego.

Rozglądałem się dookoła, wypatrując Katherine. To było pojebane, ale nie mogłem przestać o niej myśleć. Musiałem ją zobaczyć. Z każdą kolejną minutą bez niej, ogarniał mnie dziwny stan. Martwiłem się, że coś się jej stało i bardzo szybko zacząłem wariować. W chwili, w której ją zobaczyłem, na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Szybko jednak zgasł. Gdy zobaczyłem, kto idzie tuż za nią, byłem gotów wyciągnąć broń. Nie wiedziałem nawet co robię, dopóki nie poczułem na sobie ucisku. Vincent złapał moje ramię, gdy sięgałem po pistolet.

– Zanim zrobisz coś głupiego na oczach tysiąca ludzi, poczekaj.

– Zabiję go. Nawet jeśli nic nie zrobił, zabiję go za to, że jest tak blisko niej – wysyczałem wściekły.

Kiedy do nas podeszli, złapałem Kat za rękę i przyciągnąłem do siebie.

– Co to, kurwa, jest?! – wycedziłem przez zaciśnięte zęby.

– Możesz nie wierzyć, ale spotkaliśmy się przypadkiem – odparł posępnie Killian. – I dobrze się złożyło. Jest coś, o czym musimy porozmawiać.

– Co ty kombinujesz? – odezwał się Vincent. – Chodzą plotki, że przepadłeś bez śladu.

– Z tego samego powodu, z którego zniknęliście wy. Możemy porozmawiać tam, gdzie nikt się nie drze?

Spojrzałem na Katherine, która nie wyglądała na przekonaną. Jednak to ona pierwsza kiwnęła głową. Udaliśmy się na jacht. Ani na moment nie traciłem czujności. Widziałem, że Vincent tak samo jak ja trzyma dłoń niedaleko broni.

– Zakładam, że przywidywaliście różne opcje, w tym także ślub mój i Daviny – zaczął Killian. – I tak, wasz ojciec postanowił doprowadzić właśnie do tego.

Blakemore Family. Tom 3. Katherine - ZAKOŃCZONAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz