Urodziny Maćka

579 28 6
                                    

Nadszedł dzień urodzin Maćka. Starszy z Kacperczyków był przekonany, że nie będzie robił imprezy tak też rozpowiedział wszystkim znajomym, którzy potakiwali mu tylko głową, wiedząc, że jego młodszy brat imprezę zaplanował już tydzień wcześniej. Specjalnie na tą okazję we wtorek udaliśmy się z Wiktorem do galerii, co było bardzo dziwne w naszym przypadku, gdyż ani ja ani on nie lubił zakupów. Kupiłam sukienkę, która w miarę pasowała do przygotowanego outfitu Jakowskiego i razem szukaliśmy dobrego prezentu.
Wybraliśmy kilka rzeczy, a ja jako, że Maciek jest nasza królewną, dorzuciłam jeszcze plastikową koronę.

Z ładnie opakowanym prezentem w rękach, trochę spóźnieni zapukaliśmy do drzwi mieszkania. Otworzył nam Paweł, z uśmiechem przywitał nas i gestem ręki zaprosił do środka.

-Zajebiście wyglądacie. - skomentował nas. Wiktor ubrany był w czarne, szerokie spodnie i marynarkę, nie mając nic pod nią odkrywał swój umięśniony brzuch. Pod oczami nalepione miał srebrzyste paseczki. Ja za to miałam na sobie zwykłą, dopasowaną sukienkę w czarnym kolorze. W mój makijaż również zostały wplątane srebrne elementy, które starałam się jak najbardziej dopasować do chłopaka.
Paweł był pierwszą, ale nie ostatnią osobą, która skomplementowała nasz wygląd.

Impreza trwała w najlepsze. Całe te kilka godzin spędziłam na rozmowie przy popijaniu drinków z różnymi ludźmi. Mojego towarzystwa wciąż nie opuszczał Wiktor, ale nikomu raczej to nie przeszkadzało, w końcu im więcej osób do picia tym weselej.
W pewnym momencie, gdy stałam z samym Jakowskim, podszedł do nas Borys. Uśmiechnął się do mnie po czym odciągnął ode mnie mojego chłopaka zaciągając go do kuchni.

-Nie bądź pizda chodź się napić. - zdążyłam wyłapać słowa Przybylskiego na co zareagowałam śmiechem. Zniknęli za zakrętem, a ja zostałam sama. Zbytnio nie wiedziałam co robić, chwilę porozmawiałam z Michałem, później z Aleksem, który niestety musiał już iść do domu, więc znów samotnie siedziałam na kanapie. Korzystając z okazji wyszłam na balkon, który o dziwo, okazał się pusty. Podpaliłam papierosa wyciągniętego z torebki i w ciszy usiadłam na balkonowym krzesełku. Nie przeszkadzało mi zimno, było wręcz orzeźwiające.
Nie czekałam długo. Po pięciu, może dziesięciu minutach zjawił się Wiktor. Usiadł obok mnie i zaczął bawić się swoim sygnetem na palcu.

-Mogę twój telefon na chwilę? - zapytał, więc bez sprzeciwu dałam mu go. Wyciszył instagrama i inne media społecznościowe, po czym całkowicie go wyłączył. Gdy zapytałam po co, odpowiedział tylko. - Chcę byś tej nocy jeszcze była tu w kompletnej niewiedzy. Nie miej mi tego za złe. Po prostu chcę żebyś dobrze się bawiła, dopóki nic nie wiesz.

Uśmiechnął się do mnie troskliwie, a ja poważnie zaczęłam się zastanawiać. Do końca imprezy już do tego nie wracaliśmy. Starałam się dobrze bawić, jak chciał chłopak. Mimo to wciąż gdzieś z tyłu głowy miałam zawahanie co do tego wszystkiego.

Przyjaciele //Kinny Zimmer Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz