Macie się pogodzić

667 23 2
                                    

Minęło kolejne 3 miesiące. Wszystko powoli wracało do normy. Ja normalnie funkcjonowałam, zaprzestałam swojemu rozmyślaniu, znów wychodziłam do studia i w spokoju tam przesiadywałam. Czasem nawet widywaliśmy się z Wiktorem, ale tylko kilka razy gdzieś go spotkałam. Na mieście lub po prostu jak ja wychodziłam z mieszkania a on akurat wracał.
Niewyobrażalnie cieszyłam się, kiedy dowiedziałam się, że chłopacy planują hotel maffija 2.
Z okazji ogłoszenia tych planów dostałam również zaproszenie na imprezę. Dwie godziny spóźniona ale z uśmiechem na ustach przekroczyłam próg. Przywitałam się z większością osób, które stały najbliżej wejścia.
Pokierowana przez Maćka ruszyłam do "kuchni". Na moje szczęście nikogo w niej nie było więc mogłam w spokoju nalać sobie pół kubka samej wódki. Zaśmiałam się sama do siebie stojąc na uboczu.

-Kogo my tu mamy!? Tosia jak ja cie dawno nie widziałem! - Krzyknął Sebastian, u którego boku stała Paula. Chłopak przytulił mnie tak mocno jakby chciał mnie zgnieść, za to dziewczyna tylko uśmiechnęła się szczerze.

Nigdy nie miałam z nią jakiś super kontaktów. Lubiłyśmy się ale rozmawiałyśmy może... trzy razy?

-Tola chodź na drina! - ponownie krzyknął przez co dostał w ramię od swojej dziewczyny.

-Nie wrzeszcz tak. Ona cię słyszy. - Brunet przewrócił oczami, a ja krótko się zaśmiałam.

-Sorki... Dziś nie wypije z łajciorem. Jutro muszę wcześnie wstać. - wzruszyłam ramionami.

Na pytanie "co masz w kubku? " odpowiedziałam, że to tylko woda. Zabawne, żadne z nich nie zauważyło, że kłamie i piję samą wódkę.

Chłopak zawiedziony machnął ręką i powiedział coś, że idzie do Borysa bo ze mną coś jest nie tak.
Pokręciłam głową i obleciałam wzorkiem całe pomieszczenie.
W tłumie zobaczyłam Wiktora nerwowo coś tłumaczącego. Szybko gestykulował rękami, jakby była to sprawa życia i śmierci. Później został gdzieś zaprowadzony, więc straciłam go z oczu.
Nagle jak z ziemi wyrośli przede mną Maciej i Paweł. Starszy z braci złapał mnie za rękę i pociągnął mnie w stronę przeciwną niż wejście. Paweł oznajmił, że idziemy na papierosa i przy okazji chcą mi coś powiedzieć. Maciek przepuścił mnie w drzwiach, a ja niewiele myśląc weszłam do pokoju będąc przekonana, że jest tutaj balkon. Zmarszczyłam brwi kiedy zauważyłam, że żadnego balkonu nie ma a po chwili usłyszałam trzaśnięcie drzwiami i przekręcanie klucza.

-Macie się pogodzić przed hotelem, sprzeciwu nie chcę słyszeć. - głos Pawła był trochę stłumiony przez drzwi.
Zrezygnowana odsunęłam się od drzwi i rozejrzałam po pomieszczeniu. Usiadłam na podłodze i przyciągając kolana do brody oparłam się o łóżko.

Z kim miałam się pogodzić, skoro tu nikogo nie było?

Wtem z drugich drzwi wyszedł Wiktor. Obracając jakiś mały przedmiot w dłoniach, nawet na mnie nie spojrzał.

-Nie wiem czy to właśnie to ale chyba znalazłem. Proszę Borys powiedz, że to... Tosia?

[cześć serduszka!
W ramach rekompensaty za niedzielę, która była dniem bez rozdziału dziś wstawiam wam łącznie trzy rozdziały. Jest to po prostu jedna sytuacja podzielona na trzy ale mam nadzieję, że takie potoczenie spraw wam się spodoba.
Miłego dnia! ❤️]

Przyjaciele //Kinny Zimmer Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz