Termy

552 24 7
                                    

-Tosia wstawaj- ktoś szturchnął moje ramię. - Halo słyszysz mnie? Baza do Tosi odbiór.

Otworzyłam oczy wybudzając się ze snu. Zmierzyłam wzrokiem Wiktora, który oświetlany był tylko przez słabe światło lampki nocnej. Zmarszczyłam brwi widząc, że miał on czarna torbę przewieszona przez ramię.

-Wiktor? Co ty wyrabiasz?

-Śmieszna sprawa, śniło mi się, że byliśmy na termach dlatego tam właśnie jedziemy. Ubieraj się. Mówię poważnie.

Ręką sięgnęłam po telefon. Była dopiero czwarta nad ranem.
Niechętnie wstałam, co prawda ubrałam się jednak przez całe pół godziny próbowałam wybić ten pomysł z jego głowy. Wiktor jednak zawzięcie trzymał swojego tak więc już kilka godzin później staliśmy w krótkiej kolejce po bilety. Być może wyjechanie tak wcześnie miało coś w sobie, uniknęliśmy kolejek i korków.

-Widzisz, jakbym tak wcześnie nie wstał to byśmy musieli stać w kolejce. A tak to popatrz jest dziesiąta, a my już wchodzimy do wody. Trzeba myśleć przyszłościowo, słoneczko. - powiedział kiedy przebrani w stroje kąpielowe ruszyliśmy w wyznaczone miejsce.

-No właśnie, jest dziesiąta. Ja bym jeszcze spała, dobrze wiesz, że ostatnio mam dużo na głowie więc taki wolny dzień bardzo by mi się przydał. Co nie zmienia faktu, że ten twój pomysł wcale głupi nie był. Jest naprawdę fajowo.

Wyszczerzył dumnie zęby. Objął mnie ramieniem wprowadzając nas w kącik basenu, gdzie nie było prawie nikogo.

-Spokojnie Tosia, nie ma co się martwić, wrócimy to będziesz spała ile wlezie. Najwyżej to co będę mógł i to co dam radę, ogarnę za ciebie.

Rozczuliło mnie to co powiedział chłopak. Nie planowałam jednak zrzucenia na niego swoich niezałatwionych spraw. Oparliśmy się plecami o ściankę i w ciszy obserwowaliśmy innych ludzi. Raz po raz spojrzeliśmy również na siebie na wzajem, ja po prostu się uśmiechałam a Wiktor puszczał do mnie oczko.

-Nie zastanawiało cię czasem, o czym inni ludzie myślą. Popatrz na przykład na tego pana przed nami. Myślisz, że co siedzi mu w głowie?

Odezwał się w końcu. Wyszukałam wzrokiem mężczyznę, o którym była mowa i na chwilę utkwiłam w nim mój wzrok. Starałam wyłapać się chociaż jakąś podpowiedź.

-Zauważ, że wciąż patrzy na tamtą kobietę, najpewniej jego żonę, rozmawia z nią, a później z utęsknieniem patrzy w stronę baru. Krótko mówiąc, pewnie chciał napić się piwa ale jego żona mu nie pozwoliła.

Przytaknął głową mówiąc "dobra teoria" po czym znów zapadła chwilą ciszy. Nie przeszkadzała mi ona. Była spokojna i komfortowa. Chłopak nieustannie bawił się moimi palcami, jakby był czymś zdenerwowany, ale wiedziałam, że to forma zajęcia się kiedy intensywnie nad czymś rozmyślał.

**
Objęta ramieniem Wiktora opierałam się o maskę jego samochodu. Było grubo po północy, a my stojąc na parkingu w ciszy spalaliśmy papierosy. Choć chłopak nie lubił palić jakoś dużo, obiecał dotrzymać mi towarzystwa, przy okazji przytulając mnie mocno bym nie zmarzła. Od kilku dobrych minut wpatrywałam się w niego jak w obrazek, on zaś wzrok utkwił w czymś przed nami. W pewnym momencie nasze spojrzenia się skrzyżowały i uśmiech jakim wtedy mnie obdarował uświadomił mi jedno.
To on był osobą, której dałabym ostatniego papierosa, ostatnią gumę do żucia czy nawet spać na lepszej stronie łóżka. Jemu oddałabym szalik w środku zimy byle by nie zachorował, ostatnią porcję swojego ulubionego dania, swoje ulubione płyty. Mogłabym spalic wszystkie kochane przeze mnie książki gdyby tego ode mnie chciał. W skrócie zrobiłabym dla niego wszystko czego tylko by oczekiwał i mam nadzieję, że Jakowski jest w stanie to docenić.

Przyjaciele //Kinny Zimmer Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz