Ślub/wesele/najszczęśliwszy dzień

558 20 8
                                    

Dawno mnie tu nie było co?

-Zebraliśmy się tu dziś, by połączyć
dwa kochające się serca... - spojrzałam na Wiktora z lekkim uśmiechem. Ubrany był w czarny garnitur, ja zaś miałam na sobie białą suknię. Prezentowałam się w niej raczej dobrze, przynajmniej tak mówił mi Jakowski kiedy kupowaliśmy ją kilka miesięcy temu. Lekkie diamenciki na dekolcie mieniły się od światła, tiul ciągnący się od pasa w dół mimo iż również miał za zadanie błyszczeć, nie spełniał oczekiwań.

Patrząc prosto w jego oczy, wreszcie poczułam się w pełni szczęśliwa. Uleciały ze mnie resztki stresu, który chłopak i tak dzień wcześniej gdzieś pogrzebał.

23 godziny wcześniej.

-Stresujesz się? - zapytał gdy w ciszy piłam swoją herbatę. Spoglądnęłam na niego znad kubka i przygryzłam lekko wargę. - Nie musisz, nie wiem jak ty, ale ja nie ucieknę spod ołtarza. Na słowo harcerza! - zasalutował co doprowadziło mnie do cichego chichotu.

-Ja też jak na razie nie zamierzam uciec. Podkreślam słowa "jak na razie". Wszystko może się zmienić podczas nocy. - powiedziałam i wstałam by odłożyć naczynie do zmywarki. Chłopak spojrzał na mnie morderczym wzrokiem, więc poczochrałam jego włosy by jeszcze bardziej go zdenerwować. - Nie no... Nie ucieknę.

Uśmiechnęłam się do swojego męża kiedy wkładał obrączkę na mój palec. Kilka minut wcześniej dokładnie to samo zrobiłam ja, ślubując przy tym wieronosc i oddanie aż do swojej śmierci. Słowa "aż do śmierci" trochę mnie przerażały ale byłam w stanie spełnić ten warunek. W końcu chodziło o Wiktora, a jego kochałam całym sercem.

Cała reszta minęła już jakoś szybciej, nim się obejrzałam obstrzeleni konfetti wsiadaliśmy do pięknie ubranego samochodu. Za naszym mercedesem wytworzył się ciąg kolejnych aut, które tak jak my podążały na wynajęta sale.

-Szczerze? nie było tak źle.

Odezwał się pierwszy. Doszłam wtedy do wniosku, że być może tylko mi zaraz brzuch wybuchnie z podekscytowania.

-Wtedy jak w dziwny sposób się tak ustawiłeś to przez chwilę myślałam że chciałeś sobie pójść.

Spojrzałam na niego rozbawiona, a on wybuchł śmiechem.
Traciłam jego ramię, jednak nie przyniosło to żadnych rezultatów. Wręcz przeciwnie - zaczął śmiać się bardziej.

-Nie śmiej się! To poważna sprawa!

Unioslam głos, choć w duchu sama płakałam ze śmiechu. W tamtym momencie akurat nie byłam taka szczęśliwa, ale jak się później okazało wolał zostać ze mną.
Chłopak jak na zawołanie wyprostował się i spowaznial. Co prawda nie wytrzymał długo, bo po chwili znów się śmiał, lecz nie miałam mu tego za złe, ponieważ ja również nie wytrzymałam.

***
-Witamy naszą parę młodą!

Wykrzyknął Sebastian w jednej ręce trzymając kieliszek szampana, a drugą obejmując Paulę. Rozejrzałam się po wszystkich gościach. Gdzieś w tłumie, nie wiedziałam nawet że takowy może się uzbierać, wyłapałam machajacego mi Matczaka razem z Lilą - jego dziewczyną, obok niego stała również reszta z gombao, Szczepan podobnie jak Michał i Sebastian obejmował swoją partnerkę, za to Franek i Tadeusz po przyjacielsku obejmowali siebie nawzajem stukając się kieliszkami.

Wiktor złapał za moją dłoń z szerokim uśmiechem ciągnąc mnie w miejsce imprezy. Jako że pogoda zapowiadała się świetnie, wynajęliśmy lokal ze stolikami w ogródku, było mega przytulnie. Przed obiadem goście składali nam jeszcze życzenia, myślała że się popłacze ja chciałam zjeść a kolejka osób wcale się nie pomniejszała.

***

-Z perspektywy czasu, myślę że od początku ciągnęło was do siebie, tylko baliście się przyznać. Ręka w górę kto jest za mną. - z uśmiechem mówił Mateusz. Wszyscy unieśli ręce w górze na co się zaśmiałam.

Jego "przemowa" rozpoczęła ciąg przemówień pozostałych gości. Zostali sami nasi znajomi, nasze rodziny pojechały do domu godzinę wcześniej. Niektórzy byli już dobrze podpici, w końcu była już 23.

-Teraz my! - zadeklarował Michał i wyciągnął swoją partnerkę na środek.
"Dawaj mów pierwsza, ja jeszcze sobie muszę pomyśleć." ciche zdanie które usłyszeliśmy przez włączony mikrofon wywołało rozbawienie i śmiech wśród zebranych.

-Widzicie Michał jest gentlemanem i pozwolił mi mówić pierwszej. - objął ja ramieniem- Szczerze to nie wiem dlaczego dostałam ten mikrofon, nie znam was jakoś super długo, ale mam kilka słów. Ogólnie poznaliśmy się półtorej roku temu, kiedy przyjechałam po Matczaka. Nie umiejetnie zabrałam się za jego walizkę nagle pojawił się Wiktor. Jak na prawdziwego mężczyznę przystało, nie obraź się Michał, odebrał ode mnie walizkę jestem za to mega wdzięczna. Rozmawialiśmy chwilę i wtedy właśnie przyszła Tosia, odkad tylko stanęła obok Wiktora wiedzialam ze za niedługo wszyscy dostaną zaproszenia na ich ślub. To jak na siebie patrzyliście... nie do opisania. Naprawdę nawet ślepy poznałby że się kochacie. To tyle co mogę powiedzieć, dziękuję za zaproszenie.

Uśmiechnęłam się do dziewczyny. Trochę się zestresowała, ale ważne że cokolwiek przekazała i potem widocznie była z tego dumna. Lilianna choć była trochę młodsza ode mnie, była kimś kogo bezwstydnie mogłabym naśladować. Jej sposób bycia, jej styl, a urody można było tylko pozazdrościć. Była po prostu idealna.

-Japierdole ale dno teraz już nie mogę mówić na ciebie trapowa Tosia bo masz inaczej na nazwisko! - zaczął nawiązując do mojego starego nazwiska. Teraz to już byłam Tosia Jakowska. Nierealne ale się cieszę bo szczerze nienawidziłam tamtego. - Dobra nieważne... Od momentu naszego pierwszego spotkania naprawdę nigdy nie widziałem was już osobno. I choć czasem denerowalo mnie to że nie mogę się napić normalnie z trapową Tosią tak miałem szczera nadzieję że będzie tak już zawsze. Do dziś pamiętam jak upieraliście się ze tylko się przyjaźnicie. Nasza para Jakowskich, ahhh jak te dzieci szybko dorastają...

Otarł niewdzialna łzę i wrócił na swoje miejsce.

-Ja tylko chciałem powiedzieć że kiedyś próbowałem wyrwać Tosię na jakąś randkę do kina ale jak tylko zobaczyłem wzrok Jakowskiego to mi ten pomysł od razu wyleciał z głowy. Zdrowie naszego walecznego Wiktora!

Tadeusz uniósł kieliszek w górę tak jak zrobiła to reszta.
I pomimo wcześniejszego stresu, spędziłam ten dzień w fantastycznej atmosferze otoczona bliskimi.

Kolejny dzień, który mogę zaliczyć do tych najlepszych w moim życiu.

Myśleliście że długo będziecie jeszcze czekać? Rozdział może nie być idealny ale uwierzcie pisałam go już od kilku miesięcy i jakoś nie mogłam się do tego zabrać. Ale dziś coś się odmieniło pomyślałam, napisałam i wstawiam wam to bo wolę wstawić taki rozdział który będzie dopełnieniem do tej książki, niż żebyście muskeli czekać kolejne miesiące. Myślę że moja kreatywność i tak nie pozwoliłaby mi na lepsze zakończenie tej książki. Jeśli macie jeszcze jakieś pytania odnośnie książki piszcie śmiało w komentarzach!

kocham i całuję

J0L000

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Sep 14, 2022 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Przyjaciele //Kinny Zimmer Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz