Parkingowy wypadek cz1

486 18 1
                                    

-Odbierz... Odbierz... - powtarzałam w kółko. Ze stresu obgryzałam skórki krążąc w kółko po pokoju.
Odłożyłam telefon widząc, że Wiktor i tak nie odbierał. Działo się to już od trzech dni. Nie mogłam się do niego dodzwonić, nie odpisywał, nawet nie otwierał drzwi. A najlepsze w tym wszystkim jest to, że nic nie zapowiadało na taki ruch z jego strony.

Nagle mój telefon zaczął wibrować. Z nadzieją rzuciłam się na niego zawiedziona spostrzegając, że to tylko moja koleżanka. Poprosiła mnie abym pojechała z nią na zakupy na co niechętnie się zgodziłam.
Umówiłyśmy się pod galerią więc już godzinę później szukałam miejsca parkingowego. Choć wciąż byłam rozkojarzona sprawą z Jakowskim, starałam się jak najbardziej skupić na szukaniu. I kiedy już sprawnie skręcałam wjeżdżając między dwa samochody, mój telefon nieoczekiwanie wydał z siebie głośny dźwięk. Podskoczyłam ze strachu, a moje ręce ześlizgnęły się w dziwny sposób przez co wjechałam prosto w tył czarnego auta. Spanikowana wysiadłam łapiąc się za głowę.
Zastanawiałam się co mogę zrobić, przecież nie było tam właściciela samochodu. Zapisałam więc na karteczce, znalezionej w samochodzie, swój numer i włożyłam go za wycieraczkę.
Załamana całą sytuacją i wizją kilkugodzinnych zakupów ruszyłam w stronę umówionego miejsca.

Odwiedzając szósty już sklep poczulam wibracje mojego telefonu w kieszeni. Znów chciałam by był to Wiktor, który powie mi, że po prostu źle się czuł i wreszcie będę miała wymówkę by uciec z tej cholernej galerii. Spojrzałam więc na ekran z nadzieją.

Numer nieznany.

Pierdole to wszystko. Odebrałam domyślając się, że to ktoś komu totalnie zniszczyłam samochód.
Odezwałam się i na kilka sekund zapadła cisza. Gdy już miałam wciskać czerwoną słuchawkę, usłyszałam głos po drugiej stronie.

-To ty wjechałaś mi w tył? - powiedział mężczyzna, a może chłopak. Przełknęłam ślinę i potwierdziłam. - Dobra słuchaj, w chuj mi brakuje na razie czasu. Weź przyjedź jakoś o dziewiętnastej spotkamy się w kawiarni to się jakoś dogadamy.

Podał mi adres kawiarni, która mniej więcej kojarzyłam. Grzecznie przekazałam koleżance, że niestety gonią mnie sprawy do załatwienia, mimo iż była dopiero szesnasta.

[hej serduszka wstawiam ten rozdział i za sekundę wleci następny :)
Do zobaczenia]

Przyjaciele //Kinny Zimmer Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz