Parkingowy wypadek cz2

504 21 15
                                    

Równo o dziewiętnastej przekroczyłam próg małej kawiarenki. Spojrzałam w miejsce, w którym podobno miała siedzieć ofiarą mojego parkowania.

-Kurwa to ty?- ze wstydu schowałam twarz w dłonie.
Jest tyle osób w Warszawie, a ja musiałam wjechać akurat w jego auto.
Wstyd do końca życia.

-Siadaj, porozmawiamy sobie. - kiwnął głową na siedzenie na przeciwko siebie. Usiadłam tam nerwowo skubiąc wargę.

Nastąpiła dłuższą chwila ciszy. On w spokoju przyglądał się mnie, a ja zestresowana nie mogłam usiedzieć na krześle.

-Przepraszam dobra? Ile mam zapłacić za naprawę? - zapytałam, a chłopak w czerwonych dredach krótko się zaśmiał.

-Wiesz... Można spuścić trochę z ceny, jako że jesteś dziewczyną mojego zioma.

Uśmiech wkroczył na jego twarz.
Mogłam wjechać w samochód dosłownie każdemu nawet Patrykowi Wozińskiemu, zapłaciłabym za naprawę i wszystko byłoby po staremu bo nie spotykała bym go nigdzie indziej, to nie. Oczywiście musiał być to Michał, kolega mojego chłopaka, z którym będę widywać się prawdopodobnie często.

-Nie chcę żadnych przywilejów ze względu na Wiktora. Zapłacę tyle ile faktycznie będzie to kosztować. - pokręciłam głową z zrezygnowaniem.

Chłopak mruknął, że czy chcę czy nie będę je miała i temat stoczył się na inne tory.

Naprawdę miło spędziłam z nim czas. Michał był przemiły, czasem wypowiadał się tak, że niemal płakałam ze śmiechu. I kiedy wróciłam do domu zobaczyłam relacje tylko dla bliskich znajomych Wiktora na instagramie. Jedno zdanie zawarte na czarnym tle sprawiło, że przestałam się martwić.

Uciekanie jest o wiele łatwiejsze niż opuszczanie ;)

[nie są to najlepsze dwa rozdziały ale starałam się je pisać na miarę możliwości, w wolnych chwilach]

Przyjaciele //Kinny Zimmer Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz