Pierścionek

602 21 22
                                    

[mam nadzieję że bardzo nie namieszałam.
Buziaki <3]

Pukanie do drzwi roznosiło się po mieszkaniu. Otworzyłam je jednak nie było za nimi nikogo. Dopiero później zauważyłam karteczkę i mały bukiet niezapominajek. Rozłożyłam biały papier i pokiwałam głową na boki czytając jej zawartość.

Zapraszam do mnie słoneczko :)

Od razu rzuciłam się na drzwi naprzeciwko. Nie bawiąc się w pukanie weszłam do mieszkania chłopaka.

-Jesteś w chuj głupi! - krzyknęłam stając w korytarzu.
Usłyszałam szmery z sypialni po czym naprzeciw mnie stanął chłopak. Otworzył szeroko ramiona i uformował usta w uśmiechu.

-Tęskniłaś? Bo ja na przykład tak! - entuzjastycznie potrząsnął dłońmi wciąż czekając aż go przytulę.

Nie mogłam wytrzymać za długo, nawet nie potrafiłam. Wtuliłam się w ciało Jakowskiego od razu czując jego ramiona zaciskające się na moim.

-No tęskniłam... - wymamrotałam w jego ramię chwilę później słysząc śmiech chłopaka nad uchem. - Ale mogłeś powiedzieć, albo chociaż napisać to wcześniej. Martwiłam się.

Przytaknął głową, tuląc mnie jeszcze mocniej. Coś tam wspomniał o pomocy w rozpakowaniu się, ja jednak zaśmiałam mu się prosto w twarz, że za to co zrobił nie może oczekiwać ode mnie pomocy. Ostatecznie i tak mu pomagałam, nawet rozpakowałam go sama, a jemu kazałam po prostu się położyć i odpocząć.
Po skończonej "pracy" nachyliłam się nad nim. Spał, przynajmniej tak mi się wydawało. Ucałowałam jego usta chcąc szybko ulotnić się z mieszkania. Chłopak niespodziewanie przedłużył pocałunek. Czułam jak Wiktor się uśmiecha co spowodowało uśmiech również u mnie.

-Już idziesz? Jeszcze się tobą nie nacieszyłem. Ale najpierw chwilę na zebranie energii proszę. Chodź się położyć nie zachowuj się jak dzika małpa.
Jego zaspane oczy wręcz błagały bym została. Zaśmiałam się krótko na określenie chłopaka i położyłam obok. Wtulił się w mój brzuch wprost układając na nim głowę. Ręką odrazu sięgnęłam do jego włosów.
"Dobranoc" wymruczał. Nie minęło kilka minut, a spał jak zabity, ja również zasnęłam po jakimś czasie.

**
-Pewnie, na razie śpi ale jak wstanie to z nią porozmawiam. - rozesmiany głos z kuchni wybudził mnie ze snu.
Chwilę później ujrzałam Wiktora, a gdy on zobaczył że już nie śpię, założył ręce na piersi i unosząc kącik ust oparł się o framugę.
-Kochanie, dlaczego skasowałaś Michałowi tył auta? - zadał prześmiewczo pytanie.

-Jaka sześćdziesiona ja nie mogę... - powiedzialam bardziej do siebie niż do Wiktora. - To jak chcesz się mną nacieszyć, Wiktorze - realizatorze?

Użyłam tonu podobnego do tego jakim wcześniej odezwał się do mnie chłopak. Uniosłam brew oczekując odpowiedzi. Jakowski tylko zdążył obrzucić mnie krótkim spojrzeniem, kilka sekund później lądował już na łóżku powodując, że moje ciało uniosło się kilka centymetrów do góry.

-Masz do wyboru trzy opcje. Pierwsza to herbata i po prostu posiedzimy sobie, druga to pójście na jakiś spacer chociaż średnio mi się chce ale ty lubisz no więc tak, trzecia to spanie. - Wyliczał na palcach. Spojrzałam na niego znudzona. Żadna z opcji w tamtym momencie nie przypadła mi do gustu. Podrapał się po głowie i wystawił w górę jeszcze dwa palce- No dobra to pięć opcji jest jednak. Możemy jeszcze się całować- przerwał na chwilę. Patrząc na mnie znacząco uniósł kącik ust, dał mi tym do zrozumienia, że wymyślił jeszcze lepszy pomysł. - albo... Minionki! - krzyknął wyrzucając ręce w powietrze.

Podniosłam się z łóżka momentalnie stając na podłodze. Byłam bardzo szczęśliwa że jeszcze nie zanudziłam go tym na śmierć, kochałam Minionki i oglądałam je dosyć często.

-Naprawdę chce ci się to jeszcze ze mną oglądać? - zapytałam by upewnić się czy na pewno chce. Kiwnął głową uśmiechając się szeroko. - Kurwa tak! Kocham cię.

Zatrzymałam się na chwilę. Zmarszczyłam brwi i pochyliłam głowę w prawo. Był to pierwszy raz kiedy wyznałam mu takie coś bowiem starałam się nie rzucać tak ważnymi słowami na prawo i lewo.
Chłopak równie zdziwiony podniósł się do siadu.
Atmosfera jednak pozostawała taka sama jak wcześniej. Nie zrobiło się niezręcznie, wciąż czułam komfort przebywania z nim.

-Ja ciebie również kocham słoneczko. - uśmiech znów wrócił na twarz moją jak i jego. - I poza tym, coś dla ciebie mam. Masz chude palce może się zmieści. Wygrałem go w automacie specjalnie dla ciebie. - mówił grzebiąc po kieszeniach spodni leżących na biurkowym krześle. - Poproszę panienkę o swoją rękę.

Bez zawahania podałam mu swą dłoń. Chwilę później na moim małym palcu zagościł zabawkowy pierścionek.
Podziękowałam i przytuliłam chłopaka.
Przypomniał mi tym pewny moment z naszego życia. Kiedy mieliśmy może po dziesięć lat, na festynie organizowanym w naszym małym miasteczku Wiktor również wygrał dla mnie pierścionek w akcie "pocieszenia" mnie po tym jak trochę rozerwałam ulubioną spódniczkę na dmuchanym zamku.

Jakowski zdawał się wiedzieć o czym myślę. A to co chwilę później powiedział, utwierdziło mnie w tym przekonaniu.

-Głupi dmuchany zamek! To przecież była twoja ulubiona! - udał zdenerwowanego powtarzając swoje słowa sprzed ponad dziewięciu lat.

Przyjaciele //Kinny Zimmer Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz