Powrót do antycznej świątyni

45 6 0
                                    

Po oschłej ziemi powraca Cichy,
ni to cień, ni to kawałek człowieka.
W odrętwiałych rękach trzyma dwa kielichy.
Spojrzenia nie ma, bo wie co go czeka.

Dom zastygły od ciągłej nicości
samotnej. Tu już nie ma czułości
za to deski w miejscach starych okien,
a za nimi obraz podgniłych trumien.

Tu był niegdyś jego grecki Korynt.
Wśród rzymskich kolumn miał swój labirynt,
a w nim rusałki i nimfy śpiewały.
On lutnie szarpał bo i one grały.

Ją samą przed odejściem swym schował
razem z tym co uwiecznił i kochał.
Pejzaże, obrazy dziś rozszarpane
i zapiski poetów zapomniane.

Gdzieś jeszcze spotkać można satyra
starego, którego brat umiera.
Widzą siebie, jakby się pamiętali,
ale swoje posągi omijali.

A tutaj w ogrodzie czytał Norwida
i kochał się w rzeźbach Dawida.
Nie był idealny, jak te wizje.
Dodawał jedynie swoją finezje.

Tak więc w jeden kielich krew swą nalał.
W drugi wodę ze źródła krople przelał.
Upadł na kolana. Wzrok wzbił w górę.
Nad słowami Sybilli poczuł skruchę.

Upadek poezjiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz