Numer 40 i 4

25 3 1
                                    

Cóż za straszny to los 
słyszę w śnie czyiś głos.
Ciała ludzi ruszają na stos.

Gdzieś Śmierć muzykę gra.
Pociąg końca już gna.
Nadszedł kres. Uciekam i ja.

Mur wysoki i płot.
Z czoła leje się pot.
Bycie człowiekiem to był błąd.

Napis wisi u góry.
Cóż za świat ponury,
a jego losem rządzą szczury.

Człowiek na samym dnie.
Skóra w słońcu blednie.
Bramy piekła otwarły się.

Komisarz wita w drzwiach,
mówi w prostych węzłach.
Owinięty w czarnych chorągwiach.

Szatan mówi nam wprost:
"Nie przeżyjesz to twój los".
Witraż kata - postawionych kos.

Boję się zrobić krok,
spuszczam posłusznie wzrok.
Słychać strzał! Czyiś śmierci wyrok.

W głowie numer swój znam,
lecz wciąż nadzieję mam.
O mój Boże ja nie chce być sam!

Walki wieczne o chleb.
Gaśnie gdzieś fajki kiep.
Nie ma jak nasz wspólny pogrzeb.

Życie ludzi to błąd.
Patrzę wciąż w ściany kąt.
Jezu Chryste zabierz mnie stąd!

Szkielet zamiast człeka.
To świata bezpieka.
Przecież na każdego Śmierć czeka.

Orkiestra - wieczny śpiew.
Umysł otacza gniew.
Świętego poleje się krew.

Ktoś ucieka przez słup.
Już nie liczony ten trup.
Cóż za szczęśliwy dzisiaj łup.

W kolejce nadszedł mój czas.
W odkręcanej butli gaz...
Ktoś modlitwą otacza nas.

Upadek poezjiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz