Śmiech niewoli

24 4 0
                                    

Pierwszy krok, pierwszy list i ostatnie brzmienie.
Ciesz się szybko, bo szczęście prędko ucieka.
Myśmy ludy świata. W pamięci wspomnienie.
Stworzyliśmy uczuć stosy dla człowieka.

Śmiej się puki możesz. Komedię przemijają,
kiedy aktorów na scenie wciąż ubywa.
I tańcz jak zagrasz, a nie jak ci zagrają
wśród muzyki wolności, co w nurcie spływa.

Nasze słowa dla nich kwas. Uszy ich rozpuszczą.
Dziś śpiewaj, by w nicości utonął ich gmach.
Chociaż wiem, że oni łatwo nie odpuszczą,
lecz nie wiedzą, co to miłości, co to strach.

W bezładzie odnajdziemy swój własny ład.
Ty się uśmiechaj, gdy usłyszysz ludzi sto,
bo przez bramy przejdą, by skręcić baty.
Choć poeci w tym wszystkim zobaczą nie to.

Patrz jak wolisz, bo świat to twoje obrazy,
a nie plakaty farbami zbrukane.
Nie odwracaj wzroku. Spójrz okiem bez skazy
na miejskie uliczki twarzami spłukane.

Mów jak możesz. Oni nic nie powiedzą,
bo ich piękne słowa nie mówią wprost nam.
Jak pomyślą? Nic nie wiesz. Oni nic nie wiedzą,
kiedy na pustkowiu pozostajesz sam.

Łatwo prawić o śmiechu bez większego celu,
gdy próbują nam wciskać swoją prawdę.
A ja zostanę, a ty się śmiej przyjacielu.
Może cię kiedyś jeszcze zobaczę.

Upadek poezjiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz