Pani

15 0 0
                                    

Dzisiaj stoję pod wielkimi wieżowcami.
Dostrzegam bramy, ale nie wieży czuby.
Moje ciała są teraz jakby żaglowcami
na rozstajach mórz. Naszej ludzkiej zguby.

I stoję tak Proszę Pana, nie wiedząc gdzie.
Chce Pan grać. Rozumiem, ale w jaką grę?
Czyje zasady? Pan dyktować wszystko chce?
Nuda nudy. W moim życiu wszystko wrze.

Pan chce zgiąć się w pas. Pan chce mięsa poczuć smak.
Proszę bardzo oto ja! Prosta rzecz. Słowa dwa.
W rozstajach błądzisz, niczym szary, ślepy ptak,
a ja wiem jedno. Niech rozgrywka dalej trwa.

Szach. Mat. Pan pasuje i zbytnio degustuje.
Wszak trzeba przeżyć w naszej grze, a nie przeżywać.
Więc kiedy Pan przegrał niech się Pan stąd usunie
i zrobi miejsce, gdzie mógłby umierać.

Już nie dziewczyna, ani też nie kobieta
rozdaje karty na paraboli życia.
Już nie pachnie jak lawenda, ni świeża mięta,
tylko żywą krwią. Gotowa do zabicia

Upadek poezjiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz