Pov. Kokichi Ouma
W drzwiach stał... Rantaro. Podbiegł do mnie i sprawdził czy oddycham. W drzwiach stała jeszcze jedna osoba ale nie umiem zobaczyć kto to jest. Przyłożył mi coś do nadgarstka. Po chwili coś krzyknął, a tamten drugi z prędkością światła gdzieś pobiegł.
-Czemu Nie Pozwolisz Mi Umrzec-spytałem prawie szeptem.
-Shuichi się o ciebie martwił i słusznie, że tu przyszedł- powiedział. Martwić się o kogoś takiego jak ja? Śmiechu warte. Cicho zaczęłem się śmiać. Rantaro patrzył na mnie przestraszony. Czy jestem aż takim śmieciem? Oczywiście!
-Po co się martwić o mnie? Jestem nic nie wartym śmieciem który umie tylko kłamać więc po co- spytałem zmęczonym głosem. Uśmiechnełem się szerzej i zamknęłem oczy. Po chwili zemdlałem.
|time skip|
Obudziłem się na swoim łóżku. Obok mojego łóżka siedział Shuichi który dosłownie załamywał się. Czemu? Ja chciałem po prostu zniknąć. Obok niego siedział Rantaro który próbował go uspokoić. Odkaszlnełem co zwróciło ich uwagę. Shuichi przytulił mnie z całej siły. Byłem w szoku. Czemu mnie przytula? Oddałem uścisk i się w niego wtuliłem. Moja twarz nie wyrażała żadnych emocji. Nie czułem nic. Odsunełem się od niego.
Pov. Shuichi Saihara
Martwiłem się. Nawet nie umiałem określić jak bardzo. Odsunął się ode mnie, a ja zobaczyłem kompletny brak uczuć. W jego oczach była istna próżnia. Nie uśmiechał się. Nie okazywał żadnej emocji. Było coraz gorzej, a zaraz miało stać się coś okropnego.
-----------------------------
Ta książka nie miała ujrzeć światła dziennego. Ale jednak macie to coś.
Mam nadzieję, że się podobało.
Dziękuje za przeczytanie.
Łącznie z tym 254 słowa.~Bajo~
CZYTASZ
Saiouma |Czemu nie pozwolisz mi umrzeć?|
FanfictionKokichi Ouma już od dłuższego czasu planuje zniknąć z tego świata. Po prostu nie chce już nikomu przeszkadzać. Wybrał dla niego najłatwiejszy sposób. Podcięcie sobie żył. Po przeproszeniu ich wszystkich udaje się do pokoju gdzie puszczają mu emocje...