Pov. Kokichi Ouma
Oparłem się o ręke na której były wszystkie rany. Nie okazałem żadnego bólu.
-Jeśli komuś z tąd przeszkadzam niech to powie. Niech mi wygranie jaki ja okropny i beznadziejny jestem. Czy się zdenerwuje? Nie. Nie mam po co. Ja o wszystkich moich złych cechach wiem. Ale czy to moja wina, że nawet z własnym życiem se nie radzę. A nie! Nasze życie nawet nie należy do nas. Tylko do tego psychola stojącego za Monokumą. Powiem wam tyle. Jeszcze parę dni. Albo się zabije. Albo odnajdę sprawcę tej pojebanej gry. Wtedy w końcu mnie zaakceptujecię takiego jaki jestem- powiedziałem.- Monokuma daj głosowanie. Chce z tąd jak najszybciej wyjść. Powiedziałem trochę za dużo- ostatnie zdanie powiedziałem do siebie. Przed nami pojawiła się tablica do głosów. Wszyscy klikneli na Kirumi. Po egzekucji wyszłem z tego miejsca. Teraz idę się zaszyć w pokoju i najlepiej nigdy z niego nie wyjść.
|time skip|
Weszłem do pokoju i zamknełem drzwi na klucz. Zjechałem po nich. Przytuliłem się rękami. Brakuje mi go. Ale czemu? Chce żeby znowu mnie przytulił. Ale on pewnie mnie nienawidzi jak reszta. W końcu jestem śmieciem który nawet jak już mówi prawdę nikt mu nie uwierzy. Zamknąłem oczy powstrzymując łzy które pojawiły mi się w oczach. Muszę przestać beczeć. Nie będę beksą. Nie popłacze się. Walnełem z całej siły w ścianę obok drzwi. Czemu to musi być ta krwawiąca ręka? To wszystko boli. Nie należy mi się życie niech na przykład Angie za mnie żyje. Nie chce cierpieć! Już nigdy!
-----------------------------
Mam nadzieję, że nie przeszkadza wam spam.
Mam nadzieję, że się podobało.
Dziękuje za przeczytanie.
Łącznie z tym 271 słów.~Bajo~
CZYTASZ
Saiouma |Czemu nie pozwolisz mi umrzeć?|
FanfictionKokichi Ouma już od dłuższego czasu planuje zniknąć z tego świata. Po prostu nie chce już nikomu przeszkadzać. Wybrał dla niego najłatwiejszy sposób. Podcięcie sobie żył. Po przeproszeniu ich wszystkich udaje się do pokoju gdzie puszczają mu emocje...