Pov. Kokichi Ouma
Wbiegłem do kuchni. Wziełem pierwszy lepszy nóż i przyłożyłem sobie go do żył. Brutalnie se go wbiłem. Bolało, a ja tylko z wielkim uśmiechem wpatrywałem się w spływająca krew. Znowu to zrobiłem. To jest coraz przyjemniejsze. Jak teraz nie przebiłem sobie żył to jestem pechowcem, a nie liderem. Wyjełem i puściłem nóż. Usiadłem na ziemi czekając aż się wykrwawie. Wpatrywałem się w ranę z uśmiechem. Zamknąłem po chwili oczy. Straciłem przytomność.
|time skip|
Czułem jakby ktoś mnie niósł. Ale byłem za słaby żeby otworzyć oczy, a tym bardziej coś powiedzieć. Osoba najwyraźniej biegła, bo strasznie trzęsło. Po chwili znowu straciłem przytomność.
|time skip|
Było mi wręcz gorąco. Leżałem na czymś miękkim. Udało mi się? Czy tak wygląda budzenie się w piekle. Otworzyłem z trudem oczy. Od razu dostałem po oczach światłem. Zamrugałem parę razy. Przyzwyczaiłem się do światła. Próbowałem coś powiedzieś ale nie mogłem nawet otworzyć ust. Rozejrzałem się i zobaczyłem ten sam widok co kiedyś. Shuichi siedział cały w stresie, a Rantaro siedział obok niego i prubował go uspokoić. Obok mojego łóżka siedział jeszcze Kaito i Keade.
-Kokichi już się obudziłeś- spytała Keade. Chciałem jej odpowiedzieć złośliwie jak zawsze ale nie mogłem nawet poruszyć palcem. Shuichi jak tylko się o tym dowiedział przytulił mnie do siebie. Wydałem z siebie niezrozumiały odgłos bólu.
-Ouma ty nawet nie wiesz jak ja się martwiłem- krzyknął. Głowa mnie bolała niemiłosiernie, a krzyki mi w tym nie pomagały. Po chwili mnie pościł, a ja znowu opadłem na łóżko.
-----------------------------
Mam nadzieję, że się podoba.
Dziękuje za przeczytanie.
Łącznie z tym 261 słów.~Bajo~
CZYTASZ
Saiouma |Czemu nie pozwolisz mi umrzeć?|
FanfictionKokichi Ouma już od dłuższego czasu planuje zniknąć z tego świata. Po prostu nie chce już nikomu przeszkadzać. Wybrał dla niego najłatwiejszy sposób. Podcięcie sobie żył. Po przeproszeniu ich wszystkich udaje się do pokoju gdzie puszczają mu emocje...