Pov. Kokichi Ouma
-Ouma spokojnie nie rób sobie krzywdy- powiedział.
-Krzywdy? Jakiej niby? Przecież to jest czysta przyjemność- powiedziałem. Rozcinałem sobie płytko skórę. Nie umiałem oderwać wzroku od spływającej krwi. Shuichi prubował się do mnie zbliżyć ale jedyne co udało mu się uzyskać to coraz głębsze z każdym krokiem rany. Czerpałem satysfakcję z bólu, który sobie tworzyłem. Wbiłem tasak w blat. Coraz bardziej stresując i tak zestresowanego Saihare i Amamiego. Potem znowu to zrobiłem. Wbiłem ostrze centralnie przed palcami.
-Hahahah~ Tak blisko, a jednak tak daleko- powiedziałem powoli tracąc kontrolę nad swoimi ruchami. Coraz bardziej chciałem już odciąć se tą rękę.
-Coraz trudniej się powstrzymać wiecie- powiedziałem. Bawiłem się ich uczuciami. Świetnie się bawiłem z tymi ludźmi. W pewnym momencie zrobiłem w końcu rzecz na którą tak czekałem. Wbiłem tasak trochę od łokcia. Ból był okropny. Ale ja i tak się śmiałem. Rzuciłem broń gdzieś na bok. Podparłem się o blat krwawiącą ręką i tą tylko pociętą. Patrzyłem na nich z łzami w oczach i uśmiechem. Padłem na kolana, a po chwili leżałem na ziemi wymęczony. Shuichi i Rantaro do mnie podbiegli i zaczęli tamować krew, która tryskała z rany.
-P-Przestańcie- powiedziałem zmęczonym głosem.
-Kaede ściągnij wszystko z blatu. Trzeba go pozszywać- powiedział któryś z nich. Po chwili straciłem przytomność.
Pov. Shuichi Saihara
Niech on żyje. Nie chcę żeby umierał. Boje się. Nigdy się tak nie bałem. Błagam Ouma. Przeżyj to i pozwól mi powiedzieć te dwa słowa.
-----------------------------
Mam nadzieję, że się podobało.
Dziękuje za przeczytanie.
Łącznie z tym 242 słów.~Bajo~
CZYTASZ
Saiouma |Czemu nie pozwolisz mi umrzeć?|
FanfictionKokichi Ouma już od dłuższego czasu planuje zniknąć z tego świata. Po prostu nie chce już nikomu przeszkadzać. Wybrał dla niego najłatwiejszy sposób. Podcięcie sobie żył. Po przeproszeniu ich wszystkich udaje się do pokoju gdzie puszczają mu emocje...