Pov. Kokichi Ouma
Dalej nie zapomniałem. Siedzę w łóżku i nic nie robię już prawię od tygodnia. Znowu się nie odzywam. Nawet jak płacze. Ja nie mam siły się odezwać ani podnieść się i znowu zrobić sobie krzywdę. Przemyślałem parę rzeczy. Z powieszeniem sobie mogę odpuścić. Jedna ręka będzie to za trudne. Zgnieść się. W sumie myślę, że sam dałbym sobie radę. Nawet się nie boje już bólu. Nie czuję go jak kiedyś. Teraz nawet mnie nie obchodzi czy będzie boleć. Ja chcę umrzeć. Do pokoju wszedł Rantaro. Nie żeby mnie to obchodziło.
-Ouma proszę cię powiedz coś- powiedział.
-Kto wie o mojej ręcę- spytałem.
-Ja, Shuichi, Kaede i Kiboo- powiedział.
-Nikomu nie mówcie- powiedziałem i się odwróciłem do niego tyłem (Na prawa, bo lewą sobie odciął dop. Aut.).
-Chociaż coś powiedziałeś- powiedział. Ja spojrzałem na niego wzrokiem. "Nie licz na nic więcej" i znowu zamknąłem oczy. Jak wyjdzie spróbuję wstać. Jak się wywalę to może już nie wstanę. Wyszedł po chwili. Ja usiadłem i wstałem. Trzymam się na nogach. Ledwo ale dalej. Podeszłem do ściany i zaczęłem walić w nią głową. Jak najmocniej. Widziałem krew. Liczę chociaż na stratę przytomności. Nawet nie skończyłem mojej próby, bo usłyszałem komunikat.
-Ciało zostało znalezione- usłyszałem ten strasznie irytujący głos. Odeszłam od ściany i poszłem w stronę... Nawet nie wiem jaką. Po prostu se wyszłem licząc, że ktoś mnie zabije albo sam to zrobię.
-----------------------------
Mam nadzieję, że się podobało.
Dziękuje za przeczytanie.
Łącznie z tym 245 słów.~Bajo~
CZYTASZ
Saiouma |Czemu nie pozwolisz mi umrzeć?|
FanfictionKokichi Ouma już od dłuższego czasu planuje zniknąć z tego świata. Po prostu nie chce już nikomu przeszkadzać. Wybrał dla niego najłatwiejszy sposób. Podcięcie sobie żył. Po przeproszeniu ich wszystkich udaje się do pokoju gdzie puszczają mu emocje...