Pov. Kokichi Ouma
-Chciałem się zabić- powiedziałem patrząc z lekkim uśmiechem prosto w oczy Kaito.
-Kłamiesz! Znowu! Czy ty nawet dobrego alibi nie umiesz wymyślić- krzyknął.
-Mam dowody- powiedziałem spokojnym tonem.
-To je pokaż, a nie nam oczy mydlisz- powiedziała. Ja odsłoniłem rękaw i powoli ściągnąłem bandaż. Moja ręka wyglądała koszmarnie. Czemu wybrałem akurat tą całą pocharataną. Pokazałem im ręke z lekkim bólem. To miał być tylko mój i Shuichiego sekret. Wszyscy z przerażeniem wpatrywali się w moje rany.
-O! A tamte przeprosiny były prawdziwe. Tamtego dnia chciałem wszystko zakończyć ale nie zdążyłem przez pewną osobę- powiedziałem.- Maki, czy dalej chcesz mnie zabić- spytałem patrząc na nią pustym wzrokiem. Znaczy on się nie zmienił przez cała rozprawe ani trochę.- Jak tak to mnie zabij. Wtedy będę wolny i szczęśliwy- powiedziałem.
-C-Co- powiedziała. Czemu tak zareagowała. Ja chce jej zrobić tylko przysługe. Jak zniknę już nie będzie jej przeszkadzać moja obecność.
-Przejde do rzeczy. Wiem, że chcecie tylko dowiedzieć się kto jest mordercą- powiedziałem.- Jest nim tak zwana Kirumi Tojo- powiedziałem patrząc na nią może z lekkim smutkiem.
-C-Co nie prawda- krzyknęła. Ślady na rękawach mówią coś innego. Skutecznie je ukrywała. Ale przed mną nic nie ukryje.
-Pokaż dolną część rękawów- powiedziałem. Ona pewna siebie pokazała to co powiedziałem.- Widzicie nie zmyła do końca krwi ofiary nie mogła się przeciąć, bo jedynym zakrwawionym nożem był ten ode mnie- powiedziałem.- Na reszcie nie było nawet śladu mycia- powiedziałem. Syknęłem z bólu.
-----------------------------
Mam nadzieję, że się podobało.
Dziękuje za przeczytanie.
Łącznie z tym 255 słów.~Bajo~
CZYTASZ
Saiouma |Czemu nie pozwolisz mi umrzeć?|
FanfictionKokichi Ouma już od dłuższego czasu planuje zniknąć z tego świata. Po prostu nie chce już nikomu przeszkadzać. Wybrał dla niego najłatwiejszy sposób. Podcięcie sobie żył. Po przeproszeniu ich wszystkich udaje się do pokoju gdzie puszczają mu emocje...