Pov. Kokichi Ouma
Przyjrzałem się broni.
-Kurwa zacięła się- powiedziałem i uderzyłem ja o kant stołu. Wystrzeliła.
-Czemu mi nic nie wychodzi- spytałem.
-Czego spróbuję to mi nie wyjdzie... Życie jest okropne... Niech mnie ktoś zabije jak tak nie jest...- powiedziałem.
-A no właśnie... Nikt z was nie ma na tyle odwagi żeby to zrobić i pójść ze mną prosto do piekła- powiedziałem.
-Shuichi- powiedziałem.
-Słucham- powiedział.
-Pójdziesz ze mną- spytałem.
-Tak- powiedział i wstał. Poszedł razem ze mną do mojego pokoju. Jak byliśmy na miejscu usiadłem na łóżku karząc mu zrobić to samo.
-Co się stało? Widzę, że coś jest nie tak. Nie żeby coś... Nie martwię się- powiedziałem.
-To nic... Nie interesuj się tym- powiedział. Ja wstałem i usiadłem mu na kolanach.
-Gadaj co się dzieje- powiedziałem.
-Mówiłem, że to nic ważnego- powiedział.
-Możesz nie kłamać... Chociaż nie przy mnie- powiedział.
-Nie chce mówić- powiedział.
-Gadaj! Pierwszy raz od naprawdę dawna się o kogoś martwię! Więc po prostu mi powiedz- powiedziałem.
-Jedna osoba wyznała mi miłość, a ja kocham kogoś innego. Teraz źle się z tym czuje, że odrzuciłem go nawet nie próbując- powiedział.
-Nie mecz się tym. Nie jestem dobry w pocieszaniu ale nie warto się zmuszać. Jak jednak by się nie udało po prostu zraniłbyś tą osobę- powiedział.
-Wiem jak to jest zostać zranionym więc mogę powiedzieć, że to okropne uczucie- powiedziałem.
-Tak samo jak życie... Jest tak samo okropne jak to uczucie- powiedziałem.
-----------------------------
Mam nadzieję, że nie denerwuje was moje wstawanie dosyć późno rozdziałów. Mam pomysły więc napiszę jak najwięcej dam radę.
Czyli po prostu mi się nudzi więc będę pisać.
Mam nadzieję, że się podobało.
Dziękuję za przeczytanie.
Łącznie z tym 280 słów.~Bajo~
CZYTASZ
Saiouma |Czemu nie pozwolisz mi umrzeć?|
FanfictionKokichi Ouma już od dłuższego czasu planuje zniknąć z tego świata. Po prostu nie chce już nikomu przeszkadzać. Wybrał dla niego najłatwiejszy sposób. Podcięcie sobie żył. Po przeproszeniu ich wszystkich udaje się do pokoju gdzie puszczają mu emocje...