34.

147 7 2
                                    

Pov. Kokichi Ouma

Nie rozumiałem. Kocha mnie? Nie! To kłamstwo! Napewno! Nie ma szans, że to prawda. Jestem okropnym człowiekiem. Nie zasługuje na coś takiego. Byłem zły na siebie, że pozwoliłem mu się do siebie zbliżyć. Jak mogłem popełnić taki błąd. Myślałem, że moje plany są idealne. A był w nich zawsze jeden walonym błąd. On jest błędem, który psuje moje plany. Żeby plan się udał muszę się go pozbyć. Najskuteczniejszym jest zabójstwo. Ale nie chcę go zabijać. Coś mi każe nie robić mu za wielkiej krzywdy. Jak go zmuszę do zaśnięcia będę miał duże pole do manewru. On musi na jakiś czas zniknąć. W sumie jak będę traktował go jak powietrze to złamie mu serce. Nie chodzi mi dokładnie o to ale może się ode mnie odwali jak to zrobię. Wiem, że każdego da się zniszczyć. A on nie jest jebanym wyjątkiem. Zrobię wszystko żeby umrzeć. Nie ważne kogo będę musiał poświęcić.

|time skip|

Siedziałem na łóżku i czytałem książkę. Shuichi coś tam gadał, że powinienem coś zjeść ale miałem to gdzieś. Zamknąłem książkę i ją odłożyłem.

-Halo... Ty mnie wogóle słuchasz- spytał. Ja postanowiłem jednak trochę zmienić plany. Zakryłem usta powstrzymując się od śmiechu.

-Nie ogłuchłem- powiedziałem po chwili wybuchając śmiechem. Musiałem wymusić łzy smiechu.

-Jesteście takimi idiotami- krzyknąłem.

-A ty największym Saihara-chan- krzyknąłem i po prostu poszłem w stronę drzwi.

-Zbierz wszystkich w stołówce... Inaczej nie będzie dobrej zabawy- powiedziałem i poszłem w stronę wskazanego miejsca. Muszę dobrze to wszystko zagrać. Założyłem ręce za głowę i uśmiechnąłem się jeszcze szerzej. Za chwilę wygram to wszystko w zjawiskowy sposób. Usiadłem na stole i czekałem. Co zrobiłby dawny ja? Pewnie kłamałbym jak zawsze. Czyli muszę śmiać się. Wyśmiewać. Po prostu być wrednym. Zrobię wrażenie, że to wszystko było kłamstwem. Jak uwierzą to będę ich uważać za jeszcze większych idiotów. Po chwili drzwi się otworzyły i wszyscy weszli. Pomachałem im przez jakiś czas się nie odzywając.

-Dlaczego nas tu zebrałeś- spytał Saihara.

-Siema moi ukochani, a przede wszystkim witam Makiś- powiedziałem z pewnie dla nich dziwnym entuzjazmem.

-Wszyscy tu są po pierwsze idiotami po drugie jesteście za bardzo łatwowierni, a po trzecie jestem głodny- powiedziałem tym samym tonem.

-"Łatwowierni"- spytał Amami.

-Tak! Jesteście okropni! Chciałem wam tylko powiedzieć, że WSZYSTKO co powiedziałem czy zrobiłem było kłamstwem! Jak widzicie poświęciłem naprawdę wiele dla zwykłej gry! Dla mnie to w sumie była nawet fajna zabawa! Ale zaczęło mi się nudzić więc wracam! Oto ja! Najlepszy i najbardziej niepowtarzalny Kokichi Ouma! Kłamliwy lider- powiedziałem i ukłoniłem się jak aktorzy na scenie. Ta ksywka na końcu została wymyślona na poczekaniu więc nie była za fajna ale w sumie co mnie to obchodzi.

-Jak widzicie! Jesteście zwykłymi głupcami, którzy uwierzyli w jedno z wielu moich kłamstw- powiedziałem robiąc jedną z moich strasznych min.

-A co do ciebie Saihara-chan to powinieneś znaleźć sobie kogoś kto cię kiedykolwiek pokocha- powiedziałem i wyszłem.

-Sayonara śmiecie~- krzyknąłem i śmiejąc się wybiegłem z pomieszczenia. Chyba naprawdę byłem głodny. Tylko nie jedzenia. Tylko wrażeń.
-----------------------------
Mam nadzieję, że tego nie zjebałam i, że się podobało.
Dziękuje za przeczytanie.
Łącznie z tym 514 słów.

~Bajo~

Saiouma |Czemu nie pozwolisz mi umrzeć?|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz