Pov. Kokichi
Kaede nie żyje, a ja jakimś cudem zabrałem nóż z kuchni. Jako, że sam zabić się nie mogę. To zabije kogoś innego. Wtedy już napewno nie przeżyje. O ile mi się uda. Schowałem nóż i przybrałem moja codzienną mimikę. Zapukałem do pokoju Rantaro. Mam z nim dosyć dobry kontakt. Trochę mi go szkoda. Zabije go jedynie żeby umrzeć. Otworzył mi.
-O Ouma potrzebujesz czegoś- spytał.
-Możemy o czymś porozmawiać- spytałem odwracając lekko wzrok.
-Jasne- powiedział i mnie wpuścił. Muszę z nim chwilę pogadać by uśpić jego czujność.
|time skip|
Rozmowa trwa już dosyć długo. Jakieś nic nie znaczące tematy. On nie skupiał się na niczym. Ja wyjąłem nóż i się na niego rzuciłem. Chciałem mu go wbić ale zatrzymał moja rękę.
-Wiedziałem, że coś planujesz! Nie przyszedłbym po prostu pogadać- krzyknął.
-Daj się do cholery zabić inaczej nie mam szans na śmierć- krzyknąłem. Do pokoju wbiegło parę osób. Odciągnęli mnie od niego i zabrali nóż, a ja po prostu spuściłem głowę i zaczęłem się w głowie pouczać za błąd.
-Ouma czemu chciałeś to zrobić- spytał Shuichi. Ja popatrzyłem na niego. Był smutny. Czemu? Ja chcę tylko zginąć nie ważne ile będzie ofiar.
-Chce umrzeć- powiedziałem.
-Nie ważne kto też umrze- powiedziałem.
-Po prostu nie chce żyć- powiedziałem.
-Skończyć ze sobą. Pozbyć się wspomnień. Pozbyć się cierpienia- powiedziałem. Z moich oczu zaczęły wypływać łzy. Czułem czysta rozpacz. Jak bym próbował. Oni nie pozwalają mi umrzeć. Ale ja się nie poddam. Kiedyś mi się uda.
-----------------------------
Mam nadzieję, że się podobało.
Dziękuje za przeczytanie.
Łącznie z 258 słów.~Bajo~
CZYTASZ
Saiouma |Czemu nie pozwolisz mi umrzeć?|
FanfictionKokichi Ouma już od dłuższego czasu planuje zniknąć z tego świata. Po prostu nie chce już nikomu przeszkadzać. Wybrał dla niego najłatwiejszy sposób. Podcięcie sobie żył. Po przeproszeniu ich wszystkich udaje się do pokoju gdzie puszczają mu emocje...