19. deszcz

1K 44 3
                                    

POV EMILY
Wybiegłam z domu Kasi najszybciej jak tylko mogłam. Co to miało być ? Czemu on się tak zachował ? Od razu poczułam jak krople deszczu spadają na moją twarz. Założyłam kaptur. Skierowałam się w stronę domu. Była ogromna ulewa. Wszystko dookoła było mokre. Nagle usłyszałam huk. Podskoczyłam. Był to oczywiście piorun. Zazwyczaj bałam się burzy, ale teraz było mi wszystko jedno. Wyjęłam telefon. Była godzina 17:30. Od razu w oczy rzuciły mi się cztery nieodebrane połączenia od mamy, dwa nieodebrane połączenia od Maćka i trzy od Diany. Gdy byłam już niedaleko domu, przyspieszyłam. Bałam się co moja mama może sobie pomyśleć. Nie było mnie przez jakiś czas, a rano próbowałam popełnić samobójstwo. Napewno się bała. Wbiegłam szybko do domu. Zdjęłam buty i bluzę. Wbiegłam do kuchni. Zastałam tam moją mamę, która siedziała przy stole i płakała.
- boże... Dziecko..  jak ty wyglądasz co się stało ?! Martwiłam się!
- ja.. przepraszam. Nie chciałam żebyś się martwiła. Mama mocno mnie przytuliła.
- Emily... Czy masz siłę porozmawiać ze mną o tym co się stało rano ?
- nie... Mamo ja przepraszam... Pobiegłam do siebie do pokoju i zamknęłam drzwi na klucz. Od razu otworzyłam szufladę i wyjęłam z niej żyletkę. Schowałam ją do kieszeni spodni. Zeszłam na dół. Postanowiłam że zrobię dla mnie i dla mamy jakąś kolację. Zrobiłam jajecznicę i kanapki. Gdy kolacja już była gotowa, usiadłam z mamą przy stole i zaczęłyśmy jeść. Mama cały czas na mnie zerkała, jakby chciała się o coś zapytać, ale powstrzymywała się. Zjadłyśmy w ciszy.
- mogę już odnieść talerze. Mama pokiwała głową i podała mi talerz.
- dziękuję za kolację Emily. Uśmiechnęłam się do niej i odniosłam talerze do zlewu. Weszłam do łazienki. Zamknęłam drzwi na zamek. Zdjęłam ubrania i odkręciłam gorącą wodę i weszłam pod prysznic. Wyjęłam z kieszeni spodni żyletkę. Chwilę na nią popatrzyłam, a potem zrobiłam kilka kresek na ręce. Patrzyłam jak spływa mi krew. Woda mieszała się z krwią. Od ciepłej wody i straconej dużej ilości krwi, prawie zemdlałam. Na szczęście w ostatniej chwili, udało mi się zmienić wodę na chłodna, co mnie bardzo ożywiło. Potrzebowałam więcej. Zakręciłam wodę i wyszłam z pod prysznica. Wytarłam się i założyłam pidżamę. Usiadłam na podłodze i zrobiłam jeszcze kilka cięć. Pozwoliłam krwi płynąć. Nie tamowałam jej. Siedziałam tam dłuższą chwilę. Na pewno straciłam duża ilość krwi. Gdy wreszcie się otrzasnęłam, spojrzałam na podłogę. Były tam duże plamy krwi. Chwilę po tym, usłyszałam pukanie do drzwi. Mama chyba usłyszała lub wyczuła że coś jest nie tak.
- kochanie... Coś się stało ? Siedzisz już tam prawie dwie godziny.
- t..tak? wszystko w porządku. Boże co ja zrobiłam, akurat teraz musiałam się jąkać.
- proszę wyjdź teraz chce cię zobaczyć. O boże nie kupiła tego.
- dobrze już... Tylko muszę się ubrać bo brałam prysznic. Założyłam szybko jakąś starą bluzę, która leżała na pralce. Szybko rzuciłam mój ręcznik na miejsce gdzie była krew. Ręcznik miałam czarny więc krwi nie będzie na nim widać.
- nie Emily... Wchodzę teraz. Usłyszałam że drzwi się otwierają. Zamarłam. W ostatniej chwili podniosłam ręcznik. Na szczęście na podłodze nie było śladu.
- t..tak mamo.. co chciałaś ? Mama spojrzała na mnie smutnym wzrokiem. Po czym popatrzyła na prysznic. Podeszła bliżej do prysznica, a mi stanęło serce. Krew... Zapomniałam spłukać.
- Emily.. czy ty..
- mamo... Ja mam okres poprostu.
- Emily nie kłam....
- nie kłamię..
- tak? To proszę podwiń rękawy.
- nie.. po co ?
- Emily dlaczego to zrobiłaś...
- proszę podwiń rękawy.
- a co to niby zmieni ?
- Emily... Proszę...
- powiedziałam NIE ! Krzyknęłam na mamę. Wyminęłam ją i wbiegłam do swojego pokoju. Położyłam się na łóżko. Przykryłam się kołdrą i nawet nie wiem kiedy usnęłam.

POV KASIA
Obudził mnie ogromny ból głowy. Słabo pamiętam co się wczoraj wydarzyło. Jedyne co z tego zapamiętałam to to, że zraniłam Emily. Wstałam powoli z łóżka. Wszędzie leżały puste butelki po alkoholu. Skierowałam się w stronę łazienki. W domu nie było nikogo. Na szczęście. Gdyby był Adam nie wiem co bym zrobiła. Spojrzałam w lustro. Wyglądałam okropnie. Miałam rozmazany makijaż, wory pod oczami i rozczochrane włosy, a o ubraniu nawet nie wspomnę. Postanowiłam że wezmę prysznic. Gdy już skończyłam się myć. Skierowałam się do swojej sypialni po ubranie. Wybrałam czarne dżinsy i białą koszulkę, a na wierzch założyłam czarną kurtkę dżinsową. Poszłam do kuchni coś zjeść. Dopiero teraz do mnie dotarło że nie sprawdziłam przecież godziny. Była 8:20. Nie zdążę już na pierwszą godzinę. Skłamię że miałam jakieś badania. Zjadłam na szybko tosty i wypiłam kawę. Wzięłam klucze z szafki i wyszłam z domu.

****
Lekcje minęły mi dosyć szybko. Teraz będę miała lekcje z klasą Emily. Jestem ciekawa czy dzisiaj będzie. Muszę jej to wszystko wytłumaczyć i ją przeprosić. Tak bardzo się o nią boje. Cały czas o niej myślę, ale nie mogę do niej pójść. Nie chce żeby coś jej się stało. Zadzownił dzwonek. Wszystkie osoby zaczęły wchodzić do klasy. Nie zauważyłam Emily. Po chwili już każdy siedział w swoich ławkach. Emily nie przyszła... Mogłam się tego spodziewać. Mam nadzieję że nic jej nie jest. Z moich rozmyśleń wyrwała mnie Diana.
- Dzień dobry, czy mogłabym o coś się pani zapytać po lekcji?
- pewnie Diana. Byłam ciekawa o co będzie chciała się zapytać. Zaczęłam prowadzić lekcje. W zasadzie lekcja minęła tak jak zawsze. Nudno. Gdy już zadzownił dzwonek, oznaczający koniec lekcji. Pożegnałam się z klasą i usiadłam przy biurku. Gdy już każdy wyszedł Diana podeszła do drzwi i przekręciła klucz. Zdziwiło mnie to. Mało kto tak robi .
- tak Diano? O co chciałaś się zapytać?
- nie udawaj... Zrobiłam wielkie oczy.
- słucham ?
- pani wie o co chodzi.
- no chyba nie do końca.
- co pani nagadała Emily ?!
- Emily.... Ona ci powiedziała?
- no a co pani myślała ?! Że po próbie samobójczej, nie zapytam się jej dlaczego chciała się zabić?
- Ona... Samobójstwo... Emily...
- niech pani nie udaje świętej. Wstałam od krzesła, pomrugałam kilka razy żeby nie zacząć płakać i oparłam się rękoma o biurko.
- ale... Ona żyje ?... Wszystko z nią ok...?
- tak żyje... Powstrzymałam ją w ostatniej chwili.
- Diana dziękuję... Podeszłam do niej i się przytuliłam.
- nie... Przepraszam panią. Nie powinnam tak się do pani zwracać. Co prawda byłam i nadal jestem na panią zła za to, ale widzę że pani na niej zależy.
- naprawdę...?
- tak... Powiedziała Diana i poszła do wyjścia z sali, ale gdy wychodziła jeszcze się do mnie odwróciła i spojrzała mi prosto w oczy.
- ona panią naprawdę kocha...  Diana wyszła zostawiając mnie tam samą.
Emily... Ona mogła umrzeć... I to przeze mnie.... Zsunęłam się na krzesło i zaczęłam płakać.

-----------------------------------------------------
Hejka ! ❤️
Dzisiaj 1/3 maratonu.
Jak tam pierwszy dzień wakacji?
Mam nadzieję że rozdział się wam spodobał. Jak myślicie, co dalej zrobi Kasia ? Czy mimo ostrzeżeń Adama, pójdzie do Emily? Czy może jednak da sobie z tym spokój ? Kolejna część zgodnie z obietnicą pojawi się jutro i pojutrze.
Miłego dnia/ nocy, a no i przede wszystkim cudownych, niezapomnianych wakacji życzę 😉❤️

2 minuty przed lekcją polskiegoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz