38. jezioro

817 57 9
                                    

Nim zdążyłam się zorientować co się dzieje, zostałam popchnięta na drugi koniec łóżka. W pokoju było zgaszone światło więc mam nadzieję że niczego nie było widać. Szybko usiadłam. Osobą która weszła do pokoju, była pani od angielskiego.
- dobry wieczór. Nie chciałam przeszkadzać.
Odezwała się pierwsza.
- a tak właściwie, Emily ? Co ty tu robisz ?
Jest już późno.
- Emily źle się czuła. Przyszła do mnie po leki, ponieważ swoich zapomniała. Spokojnie, odprowadzę ją do pokoju i zaraz przyjdę.
Kasia złapała mnie za rękę i pociągnęła do góry. Prawie się przy tym przewróciłam.
- na pewno wszystko ok ? Bo słabo wyglądasz.
Zapytała zmartwiona pani od angielskiego.
- nie jest ok.
Powiedziałam ledwo słyszalnie.
-  zaraz przyjdę.
Powiedziała Kasia do pani od angielskiego. Boże dlaczego akurat w tym momencie musiała tu przyjść, gdyby nie to, kto wie a może wyszło by z tego coś więcej. Gdy byłyśmy już pod moim pokojem, Kasia przytuliła mnie na pożegnanie i szybko pobiegła z powrotem. Weszłam zawstydzona do pokoju, byłam pijana, ale nie na tyle żebym nie wiedziała co się dzieje. Byłam cicho, aby nie obudzić Diany. Od razu się położyłam i szybko usnęłam.

****
Obudziła mnie Diana.
- Emily, szykuj się zaraz śniadanie.
Szybko wstałam z łóżka i pobiegłam do łazienki żeby się ubrać i ogarnąć. Stanęłam przed lustrem. Spojrzałam w swoje odbicie. Wyglądam okropnie. Mam rozmazany makijaż z wczoraj i rozczochrane włosy. Najpierw ubrałam się w zwykłe obcisłe czarne sportowe krótkie spodenki, a na górę założyłam czarną koszulkę z długim rękawem, a na nią zwykłą za dużą również czarną koszulkę. Umyłam się i na koniec poczesałam włosy. Gdy byłam już gotowa, wyszłam z łazienki. Diana już stała przed drzwiami i na mnie czekała.
- no chodź ! Bo się spóźnimy.
- już idę, idę.
Szybko ruszyłyśmy w stoję jadalni, aby zająć jakieś fajne miejsca. Na szczęście udało nam się zająć ten stolik co wczoraj. Maciek i Kamil już tam czekali.
- Emily, Diana!
Krzyknęli chłopaki gdy nas zobaczyli.
- i jak się czujecie po wczorajszym?
Każdy zaczął opowiadać o swoim samopoczuciu i ocenie imprezy. Wtedy przypomniały mi się wszystkie wydarzenia z wczoraj. Boże... Gdyby nie pani od angielskiego to niewiadomo co by się tam dalej stało. Po alkoholu jestem zdecydowanie bardziej odważna. Spojrzałam na Kasie. Ona również tak jak wczoraj siedziała przy stole niedaleko nas. Gdy nasz wzrok się spotkał, Kasia szeroko się uśmiechnęła, ja również. Patrzyłyśmy tak chwilę na siebie.
- halo ! Ziemia do Emily!
Krzyknął Maciek i pomachał mi ręką przed twarzą.
- żyjesz ? Jak ty się czujesz po imprezie?
- aaa... Ja..  w zasadzie to średnio. Jestem strasznie zmęczona.
Odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
Reszta śniadania minęła nam w ciszy.
Po posiłku na środek wyszła pani od Angielskiego i zaczęła mówić nam plan na dzisiejszy dzień. Dzisiaj nie było zaplanowane nic specjalnego. Do południa ma być basen i głównie odpoczynek, a po obiedzie ma być długi spacer nad dosyć podobno głębokie jezioro. Gdy już wychodziliśmy z sali poczułam jak ktoś złapał mnie za nadgarstek. Szybko odwróciłam się w tamtą stronę. Była to pani od angielskiego.
- Emily, jak się czujesz ? Wczoraj podobno było źle, więc dlatego pytam.
Lekko mnie to zestresowało. Nie byłam pewna co odpowiedzieć. Po chwili zastanowienia, udało mi się jednak coś wymyśleć.
- tak, już jest lepiej, bardzo bolał mnie brzuch. Niedługo mam mieć okres i to pewnie dlatego. Potrzebowałam po prostu tabletki przeciwbólowej, a swojej zapomniałam.
- aha no to dobrze w takim razie że juz ci lepiej, nie zatrzymuje cię, jakby coś się działo to mów.
Szybko kiwnęłam głową i poszłam do pokoju.

*****
Szykowaliśmy się na spacer. Na basenie byliśmy jakieś 2 godziny. Po tym wszystkim był obiad i odpoczynek. Spakowałam plecak. Włożyłam tam najpotrzebniejsze rzeczy. Spakowałam tam również strój kąpielowy. Niewiem czy to dobry pomysł, ale z tego co wiem mamy tam pływać, więc może się przydać. Wyszłyśmy z Dianą z pokoju. Cała grupa już czekała przy recepcji. Gdy wyszliśmy z hotelu, tak jak poprzednio poczułam bardzo gorące powietrze. Nie byłam jakoś bardzo grubo ubrana więc myślę że nie będzie tragedii. Tym razem nie szliśmy miastem, tylko jakimiś drogami w lesie. Cały czas wchodzilismy pod lekką górkę. W pewnym momencie doszliśmy do momentu gdzie po naszej prawej stronie był tak jak od kilku kilometrów las, a po lewo, były tylko dwa drzewa, które były ustawione tak że po między nimi było bardzo dużo miejsca. Nauczycielka od angielskiego ogłosiła że mamy mieć teraz przerwę. Niektóre osoby usiadły na dużych kamieniach przy drodze, niektórzy na ziemi, a niektórzy po prostu chodzili. Nasza grupa, czyli ja, Maciek, Kamil i Diana
Zajęliśmy miejsce na złamanym drzewie które stabilnie leżało na ziemi pomiędzy dwoma kamieniami. Nie chciało mi się siedzieć, wstałam i podeszłam do miejsca w którym nie było drzew. Stała tam akurat Kasia. Patrzyła na las rozciągający się daleko przed nami. Stanęłam przy krawędzi górki. Była ona stromo zakończona, gdyby iść tą drogą dalej prosto, zeszło by się na dół, od razu było by się wtedy obok jeziora. Okolica była bardzo ładna. Pod tą górką rozciągała się woda, a dokładniej jezioro. Rzeczywiście było bardzo głębokie. W oddali kąpali się w nim jacyś turyści. Nie dotykali dna. Ja osobiście uwielbiam pływać. Podeszłam jeszcze bliżej krawędzi. Podłoże na którym stałam nie wydawało się być stabilne. Poczułam wtedy dziwne ukłucie w klatce piersiowej. Niewiem dlaczego, ale miałam ochotę wskoczyć do wody kilka metrów pode mną. Chociaż byłoby to bardzo głupie z mojej strony. Z powrotem spojrzałam w stronę lasu. Zaczęłam głęboko oddychać. Czułam się jakby... Wolna? Spokojna? Coś z tych rzeczy. Już chyba dawno nie czułam się tak jak teraz.
- o czym myślisz...?
Zapytała cicho Kasia, po tym jak upewniła się czy nikt przypadkiem nie idzie.
- niewiem czy chcesz wiedzieć... To głupie.
- nic co myślisz, lub czujesz nie jest głupie.
Powiedziała szybko Kasia.
- czuje się dobrze. Tak spokojnie. Pięknie tu.
Kasia szeroko się uśmiechnęła. Myślę że to dlatego ponieważ pierwszy raz od dłuższego czasu, powiedziałam że czuje się dobrze.
Kasia podeszła do mnie jakby chciała mnie przytulić. Spojrzała na uczniów niedaleko nas, po czym jednak odsunęła się.
- Boże, ale chciałabym cię przytulić i pocałować.
Szepnęła, a po moich plecach przeszedł przyjemny dreszcz.
- umiesz pływać ?
Szybko i umiejętnie zmieniłam temat, aby Kasia nie zobaczyła mojego zawstydzenia.
- ym tak... Ale nie jakoś bardzo dobrze, co innego w basenie, ale tu w jeziorze. Byłoby ciężko.
Zaśmiała się Kasia. Uśmiechnęłam się do niej po czym wróciłam z powrotem do chłopaków i Diany. Było cicho i spokojnie do czasu, gdy Kuba i reszta jego znajomych, poza Nikolą która dziś była jakoś smutna, wymyślili sobie grę, aby się nie nudzić. Przypominało to bardziej dziecinną zabawę, rzucali oni do siebie patykami. Kuba stał niedaleko Kasi, a reszta osób na przeciw niego. Jednak mała poprawka oni rzucali a on łapał. W pewnym momencie, pani od angielskiego i reszta osób nas pilnujących zwróciła uwagę chłopakom, aby trochę bardziej uważali. Gdy to powiedzieli, jednego z kolegów Kuby oślepiło światło powoli zachodzącego już słońca, przez co rzucił on patyk, trochę dalej niż zawsze. Kuba zaczął biec w jego stronę. Zanim reszta osób zdążyła pojąć co się dzieje, Kuba potknął się i z impetem wpadł na Kasię. Kobieta straciła równowagę, po czym podeszła niebezpieczne blisko krawędzi. Szybko wstałam przerażona z miejsca, nauczyciele chcieli tam podbiec, ale zanim każdy zdążył się ruszyć, Kasia źle stanęła, a skała która była na krawędzi się skruszyła, przez co Kasia, spadła. Przerażona podbiegłam tam. Nie była to duża wysokość, ale było tam głęboko. Kasia sama mi mówiła niedawno że słabo pływa. Bez zastanowienia, zdjęłam z siebie koszulkę, zostawiłam tylko tą czarną obcisłą z długim rękawem i zdjęłam spodenki, buty i skarpetki. Wzięłam lekki rozbieg. Słyszałam za sobą krzyki, żebym się zatrzymała, ale tego nie zrobiłam. Wiem że zachowałam się kompletnie bezmyślnie i nieodpowiedzialnie. Mieliśmy kursy pierwszej pomocy i wiem czym to się może skończyć, ale znając moją sytuację jeśli któraś miałaby się utopić chciałbym abym to była ja. Chłodne powietrze uderzyło w moją twarz. Przymknęłam lekko oczy. Po chwili byłam już pod wodą. Zobaczyłam Kasię, która próbowała wypłynąć na na powierzchnię, bez skutecznie. Podpłynęłam do niej. W jej oczach ujrzałam strach, ulgę i złość. Prawdopodobnie na mnie, za to że za nią skoczyłam. Złapałam ją tak że jej rękę przełożyłam przez moją szyję, a ja chwyciłam ją w pod piersiami. Wypłynęłam na powierzchnie. Ustawiłam się tak że ja leżałam na plecach, a Kasia była na mnie oparta. Oddychała. Nerwowo nabierała oddechy. Nauczyciele i wszyscy uczniowie, zbiegli już na dół. Diana pobiegła po ratownika, który chodził po brzegu. Mężczyzna od razu wskoczył do wody z deską ratunkową. Gdy tu podpłynął podałam mu ciało Kasi. Spojrzał się na mnie wzorkiem jakby chciał się zapytać czy dam radę. Kiwnęłam głową na znak żeby mną się nie przejmował, tylko płynął na brzeg. Tak zrobił. Ja popłynęłam zaraz za nim. Nauczyciele pomogli wyjść Kasi na brzeg. Diana, Maciek oraz Kamil od razu podbiegli do mnie. Chłopaki podali mi ręce. Wyciągnęli mnie na pomost, który tam stał. Uklękłam i zaczęłam brać głębokie wdechy.
- Emily ! Czy ciebie porąbało! Nie wiesz jak się o ciebie martwiliśmy. Boże!
Krzyknęli prawie wszyscy.
Od razu podbiegła do mnie pani od angielskiego.
- Emily! Nic ci nie jest? To co zrobiłaś było bardzo bezmyślne, ale dziękuję ci gdyby nie ty, niewiadomo jakby to się skończyło.
Poczułam jak mnie do siebie przytula. Zdezorientowana odwzajemniłam uścisk. Gdy kobieta już mnie puściła, kulturalnie przeprosiłam i podbiegłam do Kasi, nie zważając na to że jestem tu w samych majtkach i obcisłej koszulce.
- jak się czujesz ?
Zapytałam spokojnie.
- Emily... Nie muszę mówić jakie to było głupie. Prawda ? Ale niewiem czy ci się jeszcze kiedyś za to odwdzięczę.
Nie zważałam na to co kto sobie pomyśli. Przytuliłam Kasię. Cała drżała. Nałożyłam na nią ręcznik. Ratownik pomógł jej wstać. Podszedł do pani od angielskiego i zamienili razem kilka zdań. Wynikało z tego że poprosił, abym ja i Kasia, poszły na sprawdzenie do ich lekarza, który akurat tu jest. Ratownik, złapał Kasię na wszelki wypadek pod ramię i zaprowadził do małego drewnianego sklepiku, obok jeziora. Słońce już powoli zaszło. Musimy się spieszyć ponieważ niedługo będzie ciemno. Powoli podniosłam się z ziemi. Spojrzałam na Kubę i jego znajomych, którzy w tym momencie dostawali wykład od nauczycielki angielskiego, o tym co oni zrobili, i jakie będą musieli ponieść konsekwencje. Lekko się uśmiechnęłam na to. Kuba miał śmieszną minę. Poszłam do tego sklepiku. Po drodze strasznie mnie coś zabolało w okolicy piszczela i kostki. Cicho przeklnęłam. Ból stawał się coraz mocniejszy. Diana podbiegła do mnie.
- Boże Emily... ?! Co ci się stało !
Krzyknęła tak głośno że cała grupa nas chyba słyszała. Spojrzałam zdezorientowana na swoją nogę. Była od piszczela w dół, cała we krwi. Skrzywiłam się. Nie dlatego że zobaczyłam krew, przecież widziałam jej już wystarczająco dużo, było to dlatego że gdy zobaczyłam że coś mi się stało ból tak jakby się nasilił. Zaczęłam utykać. Szybko przedostałam do sklepiku na jednej nodze. Nie było tam dużo osób. Była tylko Kasia, lekarz, ratownik i dwóch chłopaków którzy siedzieli przy stole. W obecności alkoholu oczywiście. Każdy się na mnie dziwnie spojrzał. Zestresowało mnie to. Usiadłam szybko na krzesełku, zwijając się z bólu. Lekarz zobaczył moją nogę. Nie trzeba było jej na szczęście szyć. Dał mi tabletkę przeciw bólową, a nogę mi dokładnie opatrzył. Na koniec zawinął ją w bandaż.
Lekarz wyszedł z ratownikiem, poinformować resztę, że oni mogą iść się kąpać i bawić, my tu chwilę posiedzimy i przyjdziemy. Ratownik przyszedł po chwili i dał nam wodę w butelce, z lodówki. Spojrzałam na Kasię. W jej oczach widziałam współczucie, ale i szczęście.
- niewiem jak mam ci dziękować. Słowa nie wystarczą. Gdyby nie ty.. to ja mogłabym się tam utopić... Dziękuję.. 
Zaczęłyśmy z Kasią chwilę rozmawiać. Wsumie miałyśmy na to sporo czasu, zanim oni skończą się bawić. Noga cały czas mnie bolała. Starałam się nie zwracać uwagi na mężczyzn, którzy cały czas się na mnie patrzyli, a dokładniej na mój biust. Miałam ochotę wstać i im przywalić. Po chwili wzrok Kasi również tam zjechał. Na jej policzki wpłynął kolor czerwieni. Odkaszlnęła zestresowana i odwróciła głowę. Lekko się zaśmiałam
- Emily,musisz częściej chodzić w takich obcisłych ciuchach. Wyglądasz obłędnie.
Powiedziała szeptem, aby nikt nas nie usłyszał. Po kilku minutach, do sklepiku weszła Diana.
- choć Emily ! Wiem że cię boli noga, ale chodźcie, usiądziecie sobie z kasią na leżakach.
Diana wybiegła zadowolona. Ja również wstałam. Kasia jeszcze siedziała. Uznałam że chwilę na nią poczekam, oparłam się rękoma o zagłówek krzesła. Znów poczułam wzrok dwóch mężczyzn.
Zdenerwowana jednak zmieniłam pozycję i ułożyłam rękę krzyżując je tak, aby zasłonić mój biust. Dosłownie rozbierali mnie wzrokiem co było obrzydliwe. Skrzywiłam się. Spojrzałam na Kasię. Ona odwróciła się aby spojrzeć za siebie. Niestety trochę za późno. Jeden z mężczyzn wstał od stołu i zaczął iść w moją stronę. Ten drugi klepnął go w ramię i powiedział coś po włosku. Niestety nie zrozumiałam co to było, po czym zaczął się śmiać. Mężczyzna podszedł do mnie i stanął obok mnie.

--------------------------------------------------------------
Hejka ! 🙃❤️
Mamy to ! 2060 słów !
Sama nie mogę uwierzyć, że ten rozdział wyszedł taki długi.
Bardzo was przepraszam że nie było ostatnio długo rozdziałów, ale nie dość że mam teraz multum nauki, to jeszcze w dodatku byłam chora i musiałam nadrobić niektóre rzeczy.
Jeszcze raz bardzo przepraszam.
Myślę że teraz rozdziały będą już regularnie.
Miłego dnia/nocy 🙃❤️

2 minuty przed lekcją polskiegoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz