26. co to do cholery miało być ?

1.1K 53 2
                                    

POV EMILY
Spadłam przerażona z łóżka. Dopiero po chwili unormowałam oddech. Śnił mi się okropny sen. Zrezygnowana wstałam z podłogi i otrzepałam pidżamę. Moją uwagę przykuła moja ręka. Miałam ją owiniętą bandażem. Materiał już całkiem przemókł krwią. Więc uznałam że pierwszą rzeczą jaką zrobię po zejściu na dół będzie owinięcie ręki jeszcze raz bandażem. Podniosłam z szafki telefon, żeby sprawdzić godzinę. Była godzina 6. Więc wsumie i tak już trzeba było wstawać. Dzisiaj przecież mam szkołę. Poszłam do kuchni. Usłyszałam chrapanie. Na początku nie wiedziałam dlaczego ktoś śpi w moim domu, ale po chwili przypomniałam sobie że był to mój tata. Potem poszłam do łazienki. Zamknęłam drzwi najciszej jak tylko mogłam. Stanęłam przed umywalką. Powoli odwinęłam bandaż. Nerwowo wciągnęłam powietrze. Ręką wyglądała okropnie. Była cała spuchnięta i we krwi. Puściłam dosyć zimną wodę i włożyłam pod nią rękę. Gdy już domyłam krew, zaczęłam szukać po szafkach bandaża. Po chwili na szczęście go znalazłam. Zawinelam nim rękę. Gdy wychodziłam potrąciłam swoją torebkę. Upadła na ziemię, a z niej wypadły żyletki. Podniosłam je dosyć zdziwiona. Nic nie pamiętałam z wczoraj. Jedyne co udało mi się zapamiętać to, to co się stało z moją ręką. Gdy wyszłam z łazienki, postanowiłam zrobić śniadanie. Uznałam że zrobię jajecznicę. Wzięłam się za gotowanie. Gdy już skończyłam położyłam talerze z jedzeniem na stole. Do picia zrobiłam herbatę owocową. Usiadłam i czekałam aż tata się obudzi. Postanowiłam go nie budzić na razie, tylko poczekać aż sam wstanie. Nie chciałam co prawda żeby jajecznica wystygła, więc miałam nadzieję że jednak wstanie jak najszybciej. Poczułam ogromny ból głowy. Podeszłam do szafki po tabletki. Popiłam je herbatą. Nie wiem jak ja dzisiaj wytrzymam w szkole. Nie dość że spałam może tylko jakieś dwie godziny, to jeszcze mam kaca. Gdy tak siedziałam, zaczęły do mnie docierać wspomnienia z wczorajszej nocy. Pokłóciłam się z Maćkiem a na dodatek nie pamiętam o co chodziło z Kasią. Pamiętam jedynie urywki. Tego mężczyzny leżącego z zakrwwioną twarzą na ziemi. Szkoda że tak się wczoraj upiłam. Gdyby nie to może bym coś zapamiętała. Z rozmyśleń wyrwał mnie głos mojego Taty. Stał oparty o futrynę z uśmiechem na twarzy.
-zrobilam śniadanie. Zjesz ?
Mężczyzna nic nie odpowiedział, tylko podszedł do stołu i usiadł na przeciw mnie. Zaczęliśmy jeść. Choć wsumie to ja raczej wpatrywałam się pusto w talerz. Nie miałam w ogóle ochoty jeść. Ból głowy nadal nie przeszedł.
- dlaczego nie jesz ?
Spojrzał na mnie i uniósł brwi.
- nie mam ochoty boli mnie głowa. Jak ci się spało ?
- nawet dobrze, choć kanapa nie należy do najwygodniejszych.
- aaaa jak tam u ciebie.... ? Masz rodzinę czy coś ?
- ymm... Tak mam żonę i dzieci.
- o to cudownie...
Powiedziałam choć w moim głosie można było zdecydowanie wyczuć sarkazm.
- ile mają lat ?
- córka ma 8, a za to syn ma 5 lat.
- jak mają na imię.
- córka ma na imię Astrid, a syn Liam.
- o ładne imiona.
To zdanie tym razem powiedziałam szczerze. Graliśmy tak przez około pół godziny. Gdy już wszystko ogarnęłam, była godzina 7:30. Powoli już zaczęłam się zbierać. Założyłam dzisiaj szare dresy, a na górę czarną koszulkę z krótkim rękawem, a na wierzch rozpinaną czarną za duża na mnie bluzę. Spakowałam wszystkie potrzebne rzeczy i wyszłam. Postanowiłam dzisiaj pojechać autobusem. Niby szkoła była niedaleko, ale nie miałam siły dzisiaj iść na nogach. Autobus o dziwo, przyjechał punktualnie. Usiadłam na wolnym miejscu. Wyjęłam z kieszeni słuchawki i puściłam sobie swoją ulubioną playlistę na Spotify.

POV KASIA
Wstałam z ogromnym bólem głowy. Odwróciłam się ospale na drugi bok. Sięgnęłam ręką po telefon. Spojrzałam na godzinę. Była godzina 7:40. Wstałam jak poparzona z łóżka. Na pierwszą godzinę już się spóźniłam. Mam nadzieję że chociaż na drugą się wyszukuje. Poszłam do kuchni, zrobić coś do jedzenia. Uznałam że zrobię po prostu płatki z mlekiem. Otworzyłam lodówkę i wyjęłam z niej mleko. Potem wyjęłam płatki z szafki. Wsypałam je do miski, a potem zalałam mlekiem. Jakie to było cudowne uczucie, gdy nie było Adama. Czułam się wolna i bezpieczna. Wreszcie się mu postawiłam. Mam nadzieję że nie zemści się na mnie lub mam nadzieję że że nie zrobi nic Emily. Zjadłam szybko płatki. Poszłam do łazienki się umyć. Zrobiłam lekki makijaż, po czym poszłam się ubrać. Uznałam że założę dzisiaj czarną koszulę i spódniczkę przed kolano tego samego koloru. A na wierzch założę czarna kurtkę dżinsową. Gdy już byłam gotowa wyszłam z domu.

*******
Mam teraz dyżur na korytarzu na którym ma przerwę teraz Emily. Dzisiaj wydaje się być bardzo zamyślona. Zobaczyłam że ma rękę owiniętą bandażem. Ciekawe co jej się stało. Mam nadzieję że nikt jej nie pobił ani nic. Gdy zadzownił dzwonek skierowałam się w stronę klasy. Otworzyłam uczniom drzwi. Emily wchodziła ostatnia. Złapałam ją lekko za rękaw.
- zostań chwilę po lekcji.
Powiedziałam bardzo cicho. Emily chyba to usłyszała bo na moje słowa lekko się spięła. Mam nadzieję że nie robiła sobie sama krzywdy. Zaczęłam normalnie prowadzić lekcje. Na dzisiaj przewidziałam niezapowiedzianą kartkówkę.
- Kamil proszę rozdaj kartki.
Podałam chłopakowi kartkówki. Spojrzałam na Emily. Nie była z tego powodu zachwycona. Dzisiaj w ogóle nie uważała. Gdy już każdy oddał kartki, wstałam żeby coś ogłosić. Wiedziałam że Emily nie będzie z tego powodu zachwycona, ale chciałam to zrobić.
- słuchajcie wszyscy! Mam już listę ostateczną osób które już się zapisały na wycieczkę. I mam już tam osoby które zapłaciły. Z osób które już zapłaciły jest to Maciek Black, Kamil Parker, Emily Smith. Na moje słowa dziewczyna spojrzała na mnie morderczym wzrokiem. Gdy skończyłam mówić, równo z dzwonkiem zadzwonił dzwonek. Każdy wyszedł pospiesznie z klasy, a ja czekałam na rozwój wydarzeń. Wiedziałam że Emily jest na mnie zła, ale wiem że bardzo chciała jechać na tą wycieczkę, więc za nią zapłaciłam. Emily podeszła do mojego biurka i uderzyła w nie pięścią.
- co to do cholery miało być !
- przepraszam. Miałam że ciebie nic nie kupować, ale wiem że chciałaś na tą wycieczkę pojechać.
- ale nie rozumiesz tego że ja ci powiedziałam żebyś tego nie robiła. Krzyknęła na mnie. Nie dałam jej już nic powiedzieć, tylko przyciągnęłam ją do siebie i złaczyłam nasze usta w pocałunku. Na początku Emily nie wiedziała co robić, ale po chwili oddała mój pocałunek.
- dziękuję i przepraszam...
- spokojnie nic się nie stało i proszę.
Uśmiechnął się do dziewczyny.
- ale niestety musimy przejść od mniej dobrych rzeczy. Co ci się stało w rękę ? Czy ty znów...
Emily od razu mi przerwała.
- nie. Nie ciełam się.
- przepraszam ja nie chciałam....
- wiem. Po prostu chcesz wiedzieć.
- no a więc co się stało ?
- wczoraj przed imprezą... Coś się stało. Coś dziwnego.
Złapałam Emily za rękę, na znak aby mówiła dalej.
- no bo... Przyjechał mój tata... Z którym nie widziałam się osiem lat. A teraz się okazuje że ma nową rodzinę. Ma żonę, córkę i syna. Byłam zła. Nie wiedziałam co zrobić. I gdy szykowałam się na imprezę to uderzyłam w pod wpływem adrenaliny pięścią w umywalkę. Nie wiem jak to się stało że była cała we krwi, ponieważ byłam zbyt zdenerwowana. Dopiero zwróciłam na nią uwagę, gdy powiedział mi Maciek.
Nie widziałam co powiedzieć. Ojciec Emily ? Dlaczego on przyjechał ? Chciałam się o to wszystko zapytać, ale nie chciałam jej męczyć. Nie odpowiedziałam nic tylko mocno ją przytuliłam.
- ym... Kasia... ? A co się stało wczoraj ze Adam miał całą zakrwawioną twarz ?
- co ? Ty... Ty... Ty to widziałaś.
Zaczęłam się jąkać. Nie chciałam żeby Emily to widziała. Byłam wtedy zła i nie myślałam trzeźwo.
- tak widziałam to... Nie będę cię o to wypytywać, ale powiedz jedynie czy wszystko ok ? Nie zrobił ci nic ?
- nie naszczęście nie... Ale było blisko. Gdybym nic nie zrobiła to....
Nie odpowiedziałam. Schowałam twarz w dłonie. Emily od mnie podeszła i przytuliła.
- spokojnie... Powiesz mi jak będziesz gotowa ok ?
- ok.. dziękuję...
Zadzwonił dzwonek. Ja tak samo jak poprzednio miałam okienko, ale Emily nie. Pocałowała mnie w policzek na pożegnanie.
- Emily ! Czekaj !
Krzyknęłam za nią gdy wychodziła.
- czyli jedziesz na tą wycieczkę ?
- tak.. jadę.. choć nie jestem przekonana.
Emily już miała zamulać drzwi do klasy gdy coś jej się przypomniało. Weszła do klasy z powrotem i zamknęła za sobą drzwi. Podeszła do mnie.
- Kasia może jutrzejszą kolację, przełożymy na dzisiaj ?
- ooo pewnie. Mi pasuje, a czemu przekładasz ? Robisz coś jutro ?
- nie poprostu, byłam dzisiaj umówiona z Maćkiem, ale on nie przyjdzie więc możesz dzisiaj ?
- pewnie że tak.
- świetnie, to może ja o 18 po ciebie podejdę ?
- dobrze będę czekała...

___________________________________________

Hejka ! ❤️
Dzisiaj w rozdziale mało się działo. 😐
W następnym rozdziale postaram się zrobić coś ciekawego.
Jak tam wam mijają wakacje ?
Ja nie mogę uwierzyć że to już 12 sierpnia.
Miłego dnia/nocy 🙃❤️

2 minuty przed lekcją polskiegoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz