Wczorajszy dzień był męczący. Chociaż teraz szczerze mówiąc, nie jestem pewna, co było bardziej wykańczające, dzień czy wieczór po oddaniu dzieci.
Prędzej bym w sumie powiedziała, że była to noc.
Zaraz po tym jak Juliet przyjechała wczoraj odebrać dzieciaki, rzuciłam się na swoje łóżko, nie mając jednocześnie siły z niego wstać. Jedno było pewne, te małe skubańce miały w sobie tyle niespożytkowanej energii, że gdyby dało się robić z niej eliksiry, ich byłyby najwyższej jakości. Pamiętam, że podniosłam wzrok w stronę Matt'a, który to trzymał dwie butelki piwa, by uczcić, że przetrwaliśmy starcie z tymi tytanami.
Nie wiem, w którym momencie piwo zamieniło się w resztkę taniego wina, a następnie w tequilę z limonką i solą. Kojarzyłam jedynie niektóre momenty, jak sok z limonki na szyi Matt'a i sól na moim języku. O ile limonkę wiem dobrze, kto kosztował, tak sól na moim języku jest bardziej tajemniczą sprawą. Opcje są dwie, albo kosztowałam ją ja, albo Matt i żadna odpowiedź mnie nie zdziwi. Dalej nie pamiętam, co się działo.
I chyba to właśnie ta myśl podkusiła mnie do otwarcia oczu – by zerknąć, jak wygląda pokój po wczorajszym... świętowaniu.
Zegar wskazywał godzinę lekko przed dziewiątą. Leniwie usiadłam na łóżku, przecierając oczy. Na stole leżały cztery puste butelki oraz rozsypana sól. Koło stołu znajdowały się kawałki skórki limonki, a zapach w pokoju świadczył o tym, jak bardzo impreza była nakrapiana. Śmierdzę jak w barze alkoholowym, nie mówiąc o tym, że to, co mam na ręce to albo malinka, albo siniak. Chcąc wstać z łóżka, prawie potknęłam się o śpiącego Matt'a, który pod wpływem przypadkowego kopnięcia obudził się. Podniósł delikatnie głowę do góry ziewając przy tym i zamykając ponownie oczy. O nie, pomagasz mi ogarnąć ten bałagan i to natychmiast.
– Przypomnij mi proszę, co się działo wczorajszej nocy? – rzuciłam, biorąc się za ogarnianie tego całego syfu.
– Oddaliśmy dzieciaki i ze szczęścia, że daliśmy sobie z nimi radę, upiliśmy się... brzmię jak ojciec na całym etacie. Ledwo dzieciaki wyjechały, a my zamieniliśmy się w nastolatków.
Trafne spostrzeżenie. Patrząc na fakt, że to właśnie nimi jesteśmy.
– Chodzi mi raczej o to, co się działo potem. W sensie, zaraz po tym jak sięgnęliśmy po tequilę. Ten fragment jakoś kompletnie uleciał mi z głowy.
– Mam tylko przebłyski. Ale na pewno z co najmniej trzy razy powiedziałaś, że mnie kochasz. – Chłopak, jak to miał w zwyczaju na początku naszej znajomości, uśmiechnął się szelmowsko, sprawiając, że zwątpiłam kompletnie, czy to mówi serio, czy aktualnie się ze mnie nabija.
I obawiam się, że ta pierwsza opcja jest poprawną.
– To przez alkohol, nie bierz tego poważnie. Nawet nie kojarzę, o co mogło mi chodzić – rzuciłam pospiesznie, jednocześnie zbierając do reklamówki śmieci. Taktyczne unikanie spojrzeń i udawanie, że był to zwykły przypadek czas zacząć.
– W takim razie, to był ostatni raz, gdy piłaś tequilę – odparł, jednocześnie wstając z ziemi i kładąc się na moim łóżku. – Nie wyobrażam sobie, byś miała te dwa słowa wypowiedzieć komuś, kto nie jest mną. I tak skończyło się jedynie na malince zrobionej podczas brania soli.
Czyli to twoja sprawka?
Nie komentując jego wcześniejszych słów, chwyciłam śmieci powstałe na wskutek wczorajszej nocy i wyniosłam je do śmietnika. Kiedy wróciłam, chłopak spał na moim łóżku, rozwalony na całości. Może i normalnie nie byłby to duży problem, gdyby nie zmęczenie, jakie towarzyszy mi po wczorajszej nocy. Najchętniej położyłabym się z powrotem spać, ale myśl, że później będzie jeszcze ciężej wstać, nie pozwalała mi na to. Ogarnęłam do końca pokój, gdy dostałam wiadomość.
CZYTASZ
Little Bit Of Your Heart - ZAKOŃCZONE
Teen FictionKiedy twoje myśli krążą wokół tego ile testów i materiału do nauki masz przyszłym tygodniu, raczej nie wybiegasz w myśli "co by było gdyby". Tak też wyglądało życie Alice, do momentu kiedy nowa nauczycielka nie wpadła na pomysł, przez którą wcześnie...