Rozdział 35

2.8K 72 44
                                    

Kiedy dotarliśmy do domu i przekroczyłam próg mieszkania, przywitał mnie zaniepokojony wzrok mamy. A może wściekły? Nie wiem. Jestem pewna, że nie odczułabym różnicy.

– Myślałam, że się źle czułaś – powiedziała zawiedziona.

Bo czułam się źle?

Po chwili jednak dotarło do mnie jak ona to widziała, i zaproponowałam jej, by chwilę usiąść, a następnie wszystko po kolei jej opowiedziałam.

– Rozumiem. W takim razie natychmiast iść się kładź, ja pojadę w takim razie może po leki, do apteki.

– W zasadzie to – zaczęłam, jednak przerwał mi dzwonek – już poprosiłam Roxanne i Matt'a o to by mi kupili. Pójdę odebrać.

Otworzyłam drzwi, by po chwili otrzymać torbę medykamentów oraz moją kartę, jednocześnie zmuszając się do wysłuchiwania Rox mówiącej o tym, jak ciężko było je znaleźć. A że w jednej aptece nie było, druga miała przeterminowane i musieli jechać do apteki będącej trzy miejscowości dalej. Gdyby nie to, że aktualnie silnie odczuwam mięśnie i głowę, może zaprosiłabym ją do domu na kawę, ale aktualnie jedyne co to pragnę to pogrążyć się w głębokim śnie.

Może być nawet i wieczny.

– Dobra, zazwyczaj wyglądasz tragicznie, ale dziś to już przesada – zażartowała, a prawdopodobnie widząc moją minę, wolała rzeczywiście trochę odpuścić. – Słuchaj, w razie czego dzwoń, ale aktualnie idź się zdrzemnąć, musisz odpocząć. Trzymaj się i wracaj do zdrowia!

– Ty też się trzymaj! Pa – rzuciłam, zamykając drzwi, próbując ochronić się przed zimnym powietrzem. Przekazałam mamie leki, które chciała zobaczyć oraz kartkę z zaleceniami lekarza i udałam się spać.

Oczywiście, leżąc w łóżku, zaczęłam kminić, ile jeszcze należy zrobić rzeczy, jakie obowiązki wykonać i nie tylko, gdy dotarła do mnie jedna rzecz.

Konkurs.

Chora nie pojadę, czyli do jego czasu muszę wyzdrowieć. Oprócz tego musimy dużo ćwiczyć – a jakby nie patrzeć – w takim stanie jak teraz, raczej to się nie uda.

Czyli się nie wyśpię tak szybko.

Ruszyłam w stronę kuchni, gdzie chwyciłam tabletkę przepisaną przez lekarza oraz witaminę D, C i wapno, które w zasadzie, nie wiem, po co wzięłam. Podobno raz na jakiś czas nie zaszkodzi, a może akurat zdziała cuda. Dodatkowo nalałam sobie do szklanki napar z imbiru, do którego dodałam cytrynę i miód. Teraz na pewno szybko wyzdrowieję. Albo dostanę rozwolnienie.

Znowu udałam się do łóżka, by po chwili stwierdzić, że jednak tak naprawdę nie mam ochoty spać. Przy tym warto wspomnieć, że zaraz po tym jak doszłam do tego wniosku, przyszła mama i jednak przekonała mnie, że ważne jest bym odpoczęła w "krainie Morfeusza". Użyła dość przekonujących argumentów, jak "skoro nie chcesz spać, to może byś tak poprasowała?". Chyba jednak wolę leżeć w łóżku niż odtwarzać saunę, próbując wyprasować koszulę, która najpierw potrzebuje co najmniej dziesięć minut, aż się odkształci, a dziesięć sekund w szafie, mimo dalekiego przebywania od innych ubrań, by się wygnieść.

Długo nie trwało, gdy pogrążyłam się we śnie. Cóż, cieszę się, że w ramach terapii nauczyłam się jak osiągnąć świadomy sen, aczkolwiek dziś jedyne na co mam siłę to oglądanie, nie tworzenie. Nie wierzę, że właśnie wyznałam, że nawet sen mnie męczy.

Napłynął na mnie potok wspomnień ostatnich dni... Mała Nettie, którą trzymałam na rękach oraz Matt, który obserwuje mnie dokładnie, żartując, że uczy się na przyszłość. Park liniowy oraz moment, w którym poślizgnęłam się na wilgotnym drzewie, ale równie szybko udało mi się wspiąć z powrotem przy akompaniamencie śmiechu Niall'a i z jego małą pomocą. Moment, w którym z mamą oglądamy Dirty Dancing, śpiewając Time of my life, podczas kiedy tata udaje, że przez nasze jęki ogłuchł. No i oczywiście przymiarki w sklepach z Roxanne, oraz wspólne komentowanie różnych części lekcji, tylko po to by po przedrzeźniać panią Catherine.

Little Bit Of Your Heart - ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz