Widzę, że czeka mnie niezła zabawa.
W zamian za lekkie kłamstewko dotyczące wczorajszej nocy będę w stanie podziwiać, co takiego wykombinuje dziewczyna. Warto było skłamać, że spało się wraz z nią. To w zamian za wczorajszy stres, jaki mi przysporzyła, gdy poszła spać.
Zasnęła w trakcie filmu oparta o mnie, podczas kiedy ja zbyt wciągnąłem się w fabułę, by pomyśleć, dlaczego warto by było ją przebudzić, póki nie zaśnie całkiem. Z tego też powodu, około godziny dwudziestej trzeciej, kiedy film już się skończył, miałem niezły dylemat, czy ją obudzić, czy nie. Wypadło na drugą opcję, bo jednak chciałbym jeszcze pochodzić na tym świecie. Wolę nie wiedzieć co jej przyjdzie do głowy, gdy będzie niewyspana.
Słysząc z dołu jakiś głos, skierowałem się w tym kierunku, by sprawdzić kto to. Dziwne nie było, że osobą tą okazała się mama Alice, która widząc mnie ze śmiechem rzuciła "jest jeszcze jednak nadzieja dla niej". Wytłumaczyłem jej sytuację, prosząc, by zamknęła za mną drzwi, jednak ta stwierdziła, że jest już późno i lepiej bym spał w pokoju gościnnym. Nie mówiąc o tym, że zaprosiła mnie na kolację, której również nie odmówiłem. Zaprowadziła mnie do pokoju, obok sypialni Alice. Wtedy też wpadł mi do głowy pomysł z wanną.
Dziewczyna jednak gorzej odebrała myśl o wspólnym spaniu, niż się spodziewałem, dlatego z chęcią zobaczę, co wymyśliła. Zapowiada się ciekawy wieczór.
***
Zaraz po zajęciach, Smith odwiozła mnie do domu, do którego weszłam, praktycznie rzecz ujmując tylko po to, aby odłożyć plecak. Spojrzałam na zegarek, gdzie widniała godzina szesnasta, wyjmując przy tym telefon, by napisać sms–a do Matta, że o szóstej dwadzieścia w ramach "integracji" ma po mnie przyjechać autem, na co odpisał tylko "ok".
Widać, że się wysilił – rzuciłam ironicznie w myślach – przynajmniej nie jest "kk".
Chwyciłam kurtkę i szybko pobiegłam w stronę domu Roxanne, oczywiście pukając chyba miliard razy, zanim mi otworzyła. Głupia zasada. I głupia ja, która się na to zgodziła. Drzwi otworzyła mi przyjaciółka, a jej twarz widząc zmachaną mnie, z każdą chwilą coraz bardziej ukazywała jej ciekawość.
– Kod beżowy – rzuciłam, wchodząc do mieszkania. – Zaczynamy o godzinie osiemnastej.
– Jesteś pewna? – zapytała ze śmiechem. Pamiętam, jak wymyślałyśmy te kody, będąc małymi dzieciakami, większość nigdy nie została użyta, ale niektóre zapadły w pamięć. – Z tego, co pamiętam, oznaczało to "skompromitowanie kogoś". – Bingo.
– Nigdy wcześniej nie byłam tak pewna. Wymyśliłam już nawet plan. Ale najpierw pomóż mi przygotować się na imprezę. Ty też na niej będziesz, prawda?
– Szczerze mówiąc, to nie chciałam na nią iść, ale muszę zobaczyć, co kombinujesz i jak wyjdzie, więc owszem, będę – odpowiedziała ze śmiechem. Takie podejście to ja rozumiem.
– Dobra to pomóż mi się przygotować, a ja opowiem ci, co zrobię... albo raczej co my zrobimy.
Dziesięć minut przed szóstą byłyśmy już obie gotowe. Poszłam do swojego domu, by poczekać na Matt'a, natomiast Rox pojechała już na imprezę, zgodnie z wcześniej ustalonym planem. Spakowałam jeszcze szybko podstawowe rzeczy, jak pomadka, czy tusz do rzęs, a chwilę później po domu rozległ się dźwięk dzwonka do drzwi. Zbiegłam z góry w stronę wyjścia, narzucając po drodze na siebie kurtkę i wyszłam z domu. Wmawiając, że jesteśmy spóźnieni, wepchnęłam go do auta. Ten tylko kilkukrotnie spojrzał się na mnie jak na wariatkę, ale na szczęście nie skomentował tego w żaden sposób. Szybko się uczysz, Foster.
CZYTASZ
Little Bit Of Your Heart - ZAKOŃCZONE
Teen FictionKiedy twoje myśli krążą wokół tego ile testów i materiału do nauki masz przyszłym tygodniu, raczej nie wybiegasz w myśli "co by było gdyby". Tak też wyglądało życie Alice, do momentu kiedy nowa nauczycielka nie wpadła na pomysł, przez którą wcześnie...