Po szkole wraz z Simonem udałam się do domu. Nie było to, jakoś strasznie blisko, bo jakby nie patrzeć, szliśmy chyba z ponad dwa kilometry, ale przynajmniej była kolejna okazja, by lepiej się poznać. Dowiedziałam się choćby takich rzeczy jak fakt, że posiada rodzeństwo, a jego aktualnym celem jest pieprzenie się z Matt'em by zobaczyć, czy rzeczywiście jest w tym tak dobry, jak opowiadają inni.
Jak na cel życiowy, nie brzmi to zbyt dobrze, ale każdy ma inne priorytety i trzeba ten fakt zaakceptować. Może i bym nawet próbowała pomóc mu z tym... zadaniem, jednak boję się, co obrałby za przyszły cel.
Weszliśmy do domu i od razu powiadomiłam mamę o niezapowiedzianym wcześniej gościu, przy okazji sprawdzając, czy śpi. Spojrzałam kątem oka do pokoju, w którym zazwyczaj przebywa i śmiało można było stwierdzić, że niedawno musiała zasnąć. Po czym tak stwierdzam? Gdy jest pogrążona w głębszym śnie, na twarzy staje się bardziej blada, teraz jeszcze ma naturalny kolor.
Wraz z chłopakiem udaliśmy się schodami na górę, jednocześnie przechodząc przez szary korytarz, z niebieskimi odcieniami. Mimo iż odcinek od schodów do mego pokoju nie jest jakiś duży, to trochę czasu zajęło nam przejście tej drogi. Dlaczego? Na ścianach było mnóstwo półek, na których kurzyły się pamiątki i zdjęcia. Simon, co chwilę zatrzymywał się, pytając, kto to jest, czy jestem to ja, albo co to za pamiątka. W pewnym sensie go rozumiem, patrząc na fakt, że sama uwielbiam zgadywać, kto jest na zdjęciach w domu moich znajomych, jednak nie było to zbyt komfortowe, gdy dobrze wie się, że na większości zdjęć wygląda się nie do końca korzystnie.
Po wielu wyjaśnieniach, co do zdjęć i pamiątek, nareszcie dotarliśmy do celu. Weszliśmy do mojego pokoju, który był dla mnie, że tak to ujmę jedynym miejscem, gdzie tak naprawdę czuję się w stu procentach sobą i odprężona. W innych pokojach jest dla mnie wręcz pusto, co niekontrolowanie przysparza u mnie niepokój, tu natomiast jest idealnie. Już od samego progu można było poczuć delikatny zapach maliny i czarnej porzeczki unoszący się w powietrzu, łączący się przy tym z lekkim powiewem wiatru, który powstał na wskutek przeciągu. Zaprosiłam przodem chłopaka, a sama zamknęłam drzwi.
Wchodząc do pokoju, po naszej lewej stronie jest umieszczony szary regał z książkami, a dalej jest ogromna biała szafa, przy której stoi lustro. Obok szafy znalazło się także miejsce na okno, pod którym stoi toaletka. W kącie postawiłam komodę, na której zazwyczaj są moje bazgroły, takie jak rysunki, wiersze, opowiadania, plany dnia, nauki i tego typu. Następne są drzwi na mój balkon, które składają się z nich samych oraz dodatkowego okna, pod którym postawiłam biurko. Moje łóżko znajduje się na tej samej ścianie, na której są drzwi, i potrzebuje ono chyba najwięcej przestrzeni, ze wszystkich mebli w pokoju, ponieważ rozkłada się ono w stronę biurka i toaletki. Jego rama jest koloru białego, narzuta natomiast jest szara i bardzo puchata, niczym futerko pluszowego misia. Przy drzwiach, po ich prawej stronie znajduje się skrzynia, na której leży koc, by móc na niej usiąść, a nią samą można jeździć po całym pomieszczeniu. Nad łóżkiem, tak samo jak nad skrzynią znajduje się kilka półek, na których umieszczone są lampki, zdjęcia oraz niekiedy poduszki (ale to tylko, gdy Roxanne zostaje na noc, i zaczyna się walka).
Cały chłód pomieszczenia, spowodowany białym kolorem zanika przy delikatnym niebieskim kolorze ścian oraz mnóstwem lampek i najróżniejszych świeczek, od których czuć zapach cynamonu i wanilii.
Usiadłam na po turecku na miękkim łóżku, na które wcześniej już usiadł Simon.
– Opowiadaj, co zamierzasz – zaczął chłopak, widząc, jak wyciągam swój notes, w którym miałam zamiar zanotować wszystko, co najważniejsze.
– Więc tak... Impreza jest w piątek u...?
– U Sama. Nie martw się, zabiorę cię tam. To może z dziesięć minut drogi.
CZYTASZ
Little Bit Of Your Heart - ZAKOŃCZONE
Teen FictionKiedy twoje myśli krążą wokół tego ile testów i materiału do nauki masz przyszłym tygodniu, raczej nie wybiegasz w myśli "co by było gdyby". Tak też wyglądało życie Alice, do momentu kiedy nowa nauczycielka nie wpadła na pomysł, przez którą wcześnie...