Padały różne pytania ze strony mojej klasy. Jedni byli ciekawi wieku pani profesor, a inni wrażeń związanych z naszą szkołą.
Byłam też ja. Z wieloma wątpliwościami przyglądałam się widokowi za oknem, zastanawiając się nad tym, w jaki sposób wybrnąć z braku regulaminu od pani Brown. Zdążyłam sobie o nim przypomnieć, kiedy Smith za pomocą magnesów umieściła na tablicy plakat informujący o konkursie. Znalazłam chociaż przyczynę tego natrętnego uczucia, że o czymś zapomniałam.
Przecież i tak jutro go przyniosę, co nie? Raczej nie powinien to być duży kłopot.
Pomimo próby uspokojenia samej siebie w mojej głowie pojawił się plan zakładający potajemną ucieczkę ze szkoły, dotarcie do domu i przyniesienie tego skrawka papieru. Tworzący się spisek zagłuszył niestety dzwonek ogłaszający koniec lekcji. Pierwszy raz byłam zła, że zajęcia minęły jakoś szybciej niż zwykle. Było już za późno, w rezultacie musiałam przyznać się do błędu. Miałam tylko nadzieję, że Smith nie pomyśli, że takim zagraniem chciałam ją oszukać i wynieść z tego jakieś korzyści dla samej siebie.
– Spakujcie się i wyjdźcie z sali. Alice, podejdź na moment... – Usłyszałam spokojny, ale jednocześnie stanowczy głos kobiety zza biurka.
W końcu wszyscy opuścili klasę, a ja podeszłam do nauczycielki. Czułam się winna, że psuje pierwsze wrażenie tą wpadką z regulaminem. Właściwie to właśnie teraz powtarzała się chwila sprzed miesiąca, kiedy to zamiast pani Smith, siedziała tam pani Brown. Złożyłam jej wtedy dwie obietnice. Po pierwsze miałam zachowywać się grzecznie w stosunku do pani Smith, a po drugie dopilnować, aby dotarł do niej regulamin konkursu, o którym, tak nawiasem mówiąc, zapomniałam. To tylko drobny szczegół tej całej historii.
– Z tego, co pamiętam, pani Brown wspominała o jakieś kopercie. Miała mi ją przekazać niejaka Alice, a skoro ta stoi właśnie przede mną... – przerwała, skanując mnie wzrokiem. – Możesz mi ją podać? – Na twarzy kobiety pojawił się delikatny uśmiech.
To był ten rodzaj uśmiechu wsparcia, który zakładał coś w stylu: "Uspokój się, wszystko jest przecież w porządku". Podejrzewam, że była to reakcja na moją nerwową postawę i zakłopotany wyraz twarzy. Kiedy już dowie się, o co chodzi, na pewno ta przyjemna atmosfera zniknie.
– Chodzi o to, że ja...– wydusiłam z siebie – że ja... – powtórzyłam – Przepraszam, ale zapomniałam o tej kopercie – powiedziałam na jednym tchu, cały czas obserwując swoje buty.
Piękne tenisówki.
Nawet nie zwróciłam uwagi podczas szybkiego ubierania się, że to nie moja własność. Ale muszę przyznać, że były naprawdę ładne. Zdobione króliczymi uszami na przodzie i puchatym ogonkiem na tyle. Poza tym idealnie pasowały do moich czarnych jeansów.
– Doskonale wiem, jak to wygląda, ale naprawdę nie zrobiłam nic nielegalnego. Po prostu minął już miesiąc, a ja rano szybko się przygo... – Zaczęłam się nerwowo tłumaczyć, chcąc w pewien sposób udowodnić, iż to nie tak, że ja tę kopertę specjalnie zostawiłam, by nie pozwolić innym na udział w konkursie, bo jakby nie patrzeć, tak to mogło wyglądać.
– Rozumiem. Spokojnie, jeszcze pożyjesz na tym świecie. – Gestem ręki ucięła moją wypowiedź, śmiejąc się przy tym. – Pod jednym warunkiem...
– To znaczy?
– Nie będę ukrywać, że przejrzałam twoje oceny i słyszałam kilka opinii na twój temat... – przerwała, intensywnie nad czymś myśląc. Oho, już się boję.
– Do czego pani profesor dąży? – dopytywałam, czekając, aż kobieta łaskawie skończy zdanie. Coś czuję, że zemsta nauczycielki za brak tej koperty będzie ogromna. Najpierw będzie się mścić psychicznie, poprzez właśnie takie sytuacje jak teraz, a później fizycznie, zmuszając do ćwiczeń głosem przez kilka godzin dziennie. Tak, to brzmi dość realnie.
CZYTASZ
Little Bit Of Your Heart - ZAKOŃCZONE
Teen FictionKiedy twoje myśli krążą wokół tego ile testów i materiału do nauki masz przyszłym tygodniu, raczej nie wybiegasz w myśli "co by było gdyby". Tak też wyglądało życie Alice, do momentu kiedy nowa nauczycielka nie wpadła na pomysł, przez którą wcześnie...