Rozdział 12

487 7 1
                                    

W kolejnych dniach poświęcałam się pracy jak nigdy dotąd. Oczywiście toczyłam słowną bitwę z Nathanem i twardo stawiałam na swoim, chcąc mu dopiec. On przyjął wyzwanie i wzajemnie sobie docinaliśmy. Byłam zirytowana, ponieważ nie o to mi chodziło. Chciałam, by się ode mnie odczepił, a nie odpierał atak, jednocześnie świetnie się przy tym bawiąc i dalej mnie drażniąc. Nie mogłam już jednak się wycofać i kontynuowałam to, co sama zaczęłam.

Był środek tygodnia. Siedziałam na krześle w naszym pokoju zebrań, tradycyjnie robił się coraz większy tłok, ponieważ dochodziła dziewiąta i wszyscy przychodzili do pracy. Wpatrywałam się w zegar nad drzwiami i śledziłam wzrokiem ruch wskazówek. Wybiła już prawie właściwa godzina, natomiast Nathana dalej nie było. W moim wnętrzu pojawił się cień radości, że będą mogła odpocząć od wszelkich zaczepek. Byłam przekonana, że tancerz na pewno nie odpuści i w dalszym ciągu nasza potajemna bitwa będzie trwać. Cięte wymiany zdań, które w dalszym ciągu kończyły się u mnie rumieńcami, a u Nathana uśmiechem satysfakcji, były niezauważalne dla reszty. Cieszyłam się z tego, ale myśl, że dziś całkowicie od tego odetchnę, przyprawiała mnie o szeroki uśmiech na ustach. Zignorowałam jednak cień smutku, który pojawił się wraz z tym przemyśleniem. Nie miałam ochoty się nad tym zastanawiać i nie wiedząc czemu, dalej uporczywie upierałam się, że moje emocje wobec Nathana są wyłącznie na tle negatywnym.

Pozwoliłam sobie na śmielszy uśmiech i zjechałam wzrokiem na framugę drzwi. Los jednak dalej dawał mi w kość. Akurat w tym momencie próg pokoju przekroczył Nathan, a jego wzrok od razu poleciał na moją twarz, która uśmiechała się z niewiadomych przyczyn. Tancerz odwzajemnił mój gest – który wcale nie był do niego wysłany! – i gdy zorientowałam się, co się stało, szybko zamknęłam usta. Nathan znalazł się obok mnie tak szybko, że nawet nie zdążyłam wszystkiego dokładnie zarejestrować.

– Widzę, że jesteś dziś w dobrym humorze – powiedział, zajmując miejsce po mojej prawej.

– Nie – odpowiedziałam i przybierałam neutralną postawę. – Tak właściwie to wstałam dziś lewą nogą.

Odwróciłam się do Nathana bokiem, wykładając na stół pierwsze rzeczy, które moja ręka napotkała w torebce. Musiałam mieć bowiem jakiś argument, dlaczego tak szybko się od niego odsunęłam.

– Hm... czyli w takim razie poprawiłem ci humor? – powiedział.

Nie byłam pewna, czy było to pytaniem, czy może jednak stwierdzeniem. Mimo wszystko jego słowa brzmiały dla mnie niedorzecznie i aż na niego spoglądnęłam. Nathan odczytał moje nieme zapytanie i ponownie się odezwał.

– No wiesz... ucieszyłaś się na mój widok. – Jego usta wygięły się w łobuzerskim uśmiechu. Słysząc jego wytłumaczenie, jęknęłam z rozbawieniem. Naprawdę? Czy dzisiejszego dnia nasza wojna miała zacząć się już od samego rana?

– To nie...

– Dzień dobry wszystkim. – W pomieszczeniu rozbrzmiał pewniejszy oraz głośniejszy głos, przez co nie zdołałam zaprzeczyć Nathanowi i znów wyszło na jego. W pokoju pojawiła się Amanda.

Każdy ucichł, a zaraz też zajęliśmy swoje miejsca. Szefowa stanęła na środku, położyła dokumenty na stół i następnie podeszła do tablicy.

– Dziś, jak dobrze wiecie, zajmiemy się nagraniami w klubie – powiedziała, mając w zwyczaju od razu przechodzić do rzeczy. – Po dwóch dniach uporaliśmy się z sesją zdjęciową, która również była wymagająca przez wzgląd ilości produktów. Mam nadzieję, że nagrania w zamkniętej przestrzeni pójdą nam równie dobrze jak na wolnym polu i zdołamy wyrobić się ze wszystkim do piątku.

Naucz mnie czuć [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz