Pomimo upływu ponad dwóch godzin moje emocje wcale się nie zmieniły i w ogóle się nie uspokoiłam. Myśl, że zaraz muszę pojawić się w klubie – tym, z którego miałam pewne wspomnienia, jednak nie określiłabym ich tak, jak zrobił to Nathan – wprawiała mnie wręcz w większe podenerwowanie. Ze złością zerknęłam na zegar. Musiałam już wychodzić.
Będąc w połowie drogi, do mojej głowy przyszła myśl, co gdybym zawróciła i wcale nie pojawiła się na miejscu. Nie poinformowałabym o niczym Nathana i tym sposobem miałby on nauczkę za podejmowanie decyzji bez żadnego ustalenia z drugą osobą. Zaraz jednak uświadomiłam sobie, że nie zrobiłabym na złość jemu i to nie on by oberwał. Po głowie dostałoby się również mnie, ponieważ na jutro musieliśmy się pogodzić – wciąż nie wiedziałam, jak dokonamy tego cudu – i jakimś sposobem uzgodnić wizję ostatniej sceny. Nie chodziło jednak o to, że każde z nas miało wobec niej totalnie inny zamysł, ale o fakt, że wzajemnie sobie dokuczaliśmy. Bardzo ciężko było mi uwierzyć, że zdołamy zakopać topór wojenny – który w zasadzie pojawił się znikąd. Sam widok Nathana denerwował mnie do granic możliwości, więc nie miałam bladego pojęcia, jak z nim wytrzymam, rozmawiając i wymyślając pomysły odnośnie realizacji reklamy.
Zmierzałam w stronę klubu, na ulicach panowały już pustki. Zdziwił mnie ten widok, ale zaraz uświadomiłam sobie, że był przecież środek tygodnia. Nikt normalny nie wybierał się na zabawę w czwartek, a na pewno ja nigdy bym tego nie zrobiła. Dzisiejsza sytuacja się nie liczy. Zostałam do tego zmuszona. Nie zamierzałam więc tkwić w klubie dłużej, niż dwie godziny. Nie było nawet takiej opcji. Planowałam kolejnego dnia pojawić się w pracy żywa.
Idąc w ciszy i lekkim zmroku, moja nerwowość wzięła górę. Obleciał mnie strach na wspomnienie twarzy Amandy, kiedy zwracała nam uwagę. Nie hamowała się i wiedziałam, że jest w stanie posunąć się nawet dalej. Bez żadnego problemu wyrzuciłaby nas z pracy – a raczej mnie, Nathan przecież mnie nie obchodził. Czemu więc jego imię wciąż brzmiało w mojej głowie, do cholery!
Bałam się, co teraz sądzi o mnie kierowniczka. Nie chciałam zepsuć swojej wyrobionej, pozytywnej opinii, a dziś właśnie się to stało. Od razu połączyłam tę kwestię z rodzicami. Mogłam już pożegnać się z jakąkolwiek pochwałą z ich strony. Sobotnie, dobre słowa na mój temat od ojca były pewnie ostatnimi, jakie usłyszę. Dobrze pamiętałam, że Amanda ma się wkrótce spotkać z moimi rodzicami i byłam święcie przekonana, że nie ominie tego szczegółu. I tym akcentem moje chęci, by rodzice zobaczyli we mnie coś dobrego, odeszły. Musiałam się z tym pogodzić.
Moje emocje ciągle się zmieniały, ale kiedy znalazłam się już pod klubem, poczułam przypływ złości. Zdenerwowanie tylko się zwiększyło, gdy rozglądając się na boki, nie widziałam Nathana. Jeśli zamierzał wystawić mnie do wiatru, to naprawdę go zabiję!
Ponownie rozejrzałam się wokoło, ale nikogo nie dostrzegłam. Zerknęłam na godzinę – 17:58. Jednocześnie zdziwiłam się, że sama pojawiłam się na spotkanie jedynie kilka minut przed czasem. Zawsze wybierałam opcję, by być przynajmniej dziesięć bądź piętnaście minut wcześniej, lecz dziś okazywałam w stosunku do tego zupełną obojętność. Myśl, że muszę zobaczyć się z Nathanem doprowadzała mnie do białej gorączki.
Ponownie zerknęłam na zegarek. 17:08. Odwróciłam się w stronę wejścia i od niechcenia zerknęłam na klub. Pomyślałam, że Nathan mógł czekać już na mnie w środku, jednak wizja wchodzenia do lokalu mnie nie zachęcała. Dalej nie chciałam pojawiać się w tamtym miejscu. Odwróciłam się tyłem do drzwi. Widząc, że minuty mijają i w pobliżu nie widać Nathana, gotowałam się ze złości.
Westchnęłam ciężko i zamknęłam powieki. Nagle jednak ktoś pojawił się obok mnie i od razu się odezwał.
– Co taka zmartwiona i zniecierpliwiona? – Usłyszałam. Nathan stał po mojej prawej. W końcu. – Myślałaś już, że nie przyjdę? – spytał, ale zaraz sam sobie odpowiedział. – Zapewne bardzo chciałaś mnie zobaczyć i już tęskniłaś...
CZYTASZ
Naucz mnie czuć [18+]
Romance- Po prostu chcę, byś zaspokoiła swoją ciekawość - szepnął, ocierając się ustami o moją szyję. - Nie mogę przecież pozwolić, żeby stało się inaczej. Ciekawości ciężko się oprzeć... dlatego nie warto się jej sprzeciwiać... Przeszedł mnie dreszcz...